21 maja 2017

Udostępnij znajomym:

W tytule użyłem liczby mnogiej, by nie wprowadzać nikogo w błąd. Bo chodzi o wartości, zalety. Nic innego. Gdybym użył liczby pojedynczej, nie byłoby to już takie jasne. Skoro już jasne, to przechodzę do głównej myśli. Czyli podatków.

Są one coraz wyższe, będzie ich coraz więcej, nic z tym nie robimy. Moglibyśmy, ale oczekujemy inicjatywy kogoś innego. Jak zawsze.

Inicjatywę czasami wykazuje rząd. Raz obniży podatki podwyższając opłaty, innym razem podwyższy podatki...hmmm...utrzymując wysokie opłaty.

Jeśli badania opinii ludu wskazują, że może dojść do buntu, wówczas rozkłada się to na kilka lat - tak od wieków robią w Chicago z podatkami od nieruchomości. Upływa kilka chwil i znów pojawia się paląca potrzeba. Tak w nieskończoność. Najwięcej płacą oczywiście wybrani, na przykład żyjący ponad stan, czyli bywający w restauracjach, korzystający z taksówek i hoteli, bywający w salonach piękności i u fryzjera. Również ci bezczelni, którym zachciewa się telewizji kablowej i filmów przez internet. O uzależnionych od tytoniu i dobrego wina nie wspomnę, bo to przecież margines społeczny. Wszystko to (i wiele więcej), to wysoko opodatkowane zbytki, na które nie powinno być stać przeciętnego człowieka. Więc jeśli ktoś ma na to pieniądze, to niech płaci więcej w postaci podatku od luksusu. Bardzo dobry jest to system, co już dawno zauważył burmistrz Chicago. Chwała mu. Normalny człowiek, w normalnym kraju, powinien poradzić sobie bez internetu, bez samochodu, bez telewizji. Nie powinien też jadać poza domem. Bo to prowadzi do kłopotów rodzinnych.

Według mnie nie pomyślano jednak o wszystkim. Bo pieniędzy do ściągnięcia z ludu jest znacznie więcej.

Weźmy jako przykład zdrowy styl życia. Jeśli to nie jest zbytek, to nie wiem co nim jest. Przecież by zdrowo żyć, trzeba się zdrowo odżywiać. A to tanie nie jest. Taki organiczny ziemniak, mimo że też hodowany w brudnej ziemi, to dwukrotnie jest droższy od swego zwykłego kuzyna. Jeśli kogoś stać na taki zakup, powinien być przygotowany na wyższy podatek.

Widziałem kiedyś tłum ludzi w sklepie. Podszedłem, bo to niecodzienny widok. Okazało się, że gapią się na jabłko za $6.99. Nie za funt, tylko od sztuki. Nawet duże ono nie było. I brzydkie takie. Ale z jakiejś eksperymentalnej, organicznej hodowli. Nagle znikąd pojawiła się kobieca dłoń, chwyciła je i włożyła do koszyka. W oczach zgromadzonych gapiów zaciekawienie mieszało się z nienawiścią wobec właścicielki dłoni. Czyż nie powinna ona ponieść jakiejś kary za wzbudzanie takich emocji wśród zwykłych ludzi? Ponieważ kary cielesne nie są już (jeszcze?) dopuszczalne, proponuję ekstra dolara za jabłko. Jeśli to owoc egzotyczny, to dwa. Trzy jeśli pochodzi z lasów Amazonii.

Podobnie z bieganiem nad wodą o świcie. Dla zdrowia, ale również by się pokazać. Zwykłego człowieka kłują w oczy markowe buty i spodenki. To już zwykła bawełna nie wystarczy? Jeśli kogoś stać na koszulkę w czterech kolorach ze znanym logo, to fakt jej posiadania też powinien być dodatkowo opodatkowany.

Oczywiście znajdą się obrońcy sportowców amatorów, czy organicznych żarłaczy, przekonujący, że to wielka zaleta i pozytywna postawa, taki zdrowy styl życia. Cnota niemal w tym naszym zapracowanym świecie i oszczędności dla służby zdrowia. Jasne...

Albo takie samochody elektryczne i ich właściciele. Teoretycznie to przysługują im jakieś zniżki przyrodnicze, poza tym nie płacą za benzynę, więc ich wyższa cena jest zrozumiała. Ale z drugiej strony baterie nie są tak trwałe jak przyzwoity silnik spalinowy, więc i wydatki w perspektywie wysokie. Po co więc to kupują? Podobno są świadomi naszego wpływu na środowisko, żyją w zgodzie z naturą i chronią planetę. No tak, ale nie kupując benzyny nie płacą od niej podatku. Mamy utrzymywać dla nich drogi i parkingi? Niedoczekanie. Kilka stanów już zaczyna wprowadzać specjalną, coroczną opłatę dla tych oszustów. Dobrze im tak.

Jeśli ktoś ma zamiar żyć inaczej od reszty społeczeństwa - zdrowo, uczciwie, zgodnie z przykazaniami - to musi ponieść karę. Nawet osoby używające w sklepach własnych, uszytych z materiału toreb na zakupy. Przecież na każdej z nich jest logo jakiejś firmy, a to już darmowa reklama. Powinno się pobierać od tego jakiś haracz. Na foliowych, może i szkodliwych dla środowiska, to najwyżej niewinne "Dziękuję" jest napisane. I tak powinno zostać.

W restauracjach szybkiej obsługi powinno być stopniowanie podatku od sprzedaży. Najniższy dla najmniej zdrowych, smażonych potraw. Im więcej zielonego i owoców, tym wyższy. Wprawdzie odpowiednich badań jeszcze nie przeprowadzono, ale podejrzewam, że sałatę i jabłka częściej kupują posiadacze elektrycznych samochodów biegający rano dla sportu.

Wyśrubowane podatki od tytoniu i alkoholu nazywane są często podatkami od grzechu. Nie ma miłosierdzia dla nałogowców. A przecież to zwykli, walczący ze słabościami ludzie. Zostawmy ich w spokoju. Opodatkujmy tych po drugiej stronie społecznego spektrum. Tych od sałaty, samochodów na prąd i organicznych ziemniaków. Nazwijmy to podatkami od cnót, by odróżnić je od już istniejących - luksusowych - takich jak fryzjer, hotel, czy światło w domu.

Miłego weekendu.

Rafał Jurak

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor