----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

18 kwietnia 2018

Udostępnij znajomym:

Z reguły zasada jest taka, że nie powtarza się starych kawałów, bo już nie są takie śmieszne, jak za pierwszym razem. Ale muszę przyznać, że Stanom Zjednoczonym udało się powtórzyć kawał sprzed roku, a ja dalej zalewam się łzami rozbawienia, jakbym go dopiero co usłyszał. Chociaż, prawdę powiedziawszy, nie ma się tak naprawdę z czego śmiać.

Mam na myśli, oczywiście, kolejny atak rakietowy na Syrię. W ostatnich dniach rozegrał się przed naszymi oczyma moralitet w formie farsy (tu ukłon w stronę studentów kultury średniowiecznej). Podobnie jak przed wiekami, przy pomocy charakteryzacji, efektów specjalnych, oświetlenia oraz innych sztuczek teatralnych, autorytet moralny wypowiedział się na temat tego, co jest dobre, a co nie. 

Samo w sobie nie byłoby to takie głupie – w końcu od czasu do czasu jakiś większy pies musi głośniej warknąć i pokazać reszcie, gdzie jest ich miejsce, i co wolno, a co nie. Problem w tym jednak, że pies warczy na cienie z teatru lalek, a jednocześnie macha ogonem…

W piątek, 13-go kwietnia (nomen omen), USA wraz z Francją i Wielką Brytanią wystrzeliły 105 rakiet typu JASSM, skierowanych na Syrię. Według oświadczenia prezydenta Trumpa, była to kara za użycie przez Syrię broni chemicznej. No i tutaj właśnie zaczyna się część komiczna tego moralitetu. Dla lepszego zrozumienia całego zagadnienia trzeba się cofnąć nieco w czasie…

Mniejsze lub większe kryzysy i starcia zbrojne mają miejsce na Bliskim Wschodzie od początków pisanej historii. Generalnie Europa i jej rządcy mieli to głęboko w nosie. W cywilizowanych krajach nie było zbyt wielkiego popytu na wielbłądy. Sytuacja zmieniła się zasadniczo w momencie, kiedy odkryto złoża ropy naftowej, a nieco później – gazu ziemnego. Nagle cały region stał się przedmiotem żywego zainteresowania mocarstw europejskich. Oczywiście w polityce nikt nie mówi wprost o co chodzi, tak więc konflikty zbrojne zazwyczaj miały jakąś otoczkę etyczną. A to walczono o “niepodległość” jednego szczepu Beduinów od innego, a to o “historycznie przynależne” terytorium wypasania kóz jednego szejka wobec drugiego, a to znowuż o „suwerenne prawo do samostanowienia” jednych przemytników opium wobec drugich. Te utarczki wojenny były oczywiście krwawe i kosztowne, ale ropa lała się szerokim strumieniem do Europy i wszyscy byli zadowoleni. Szejkowie mieli swoje pozłacane Rolls Royce’e, dzieci szejków były kształcone (i umiejętnie indoktrynowane) na najlepszych uczelniach świata, a zwykli Beduini paśli kozy i palili shisha. W 1948 roku, w typowy dla siebie sposób, państwo Izrael ogłosiło swoje powstanie, no i cały sielankowy układ wziął w łeb. Od tego momentu, poprzez nieustanne nękanie swoich sąsiadów i odwoływanie się do swoich amerykańskich agentów, Izrael stał się przyczyną praktycznie nieustannego zamętu na Bliskim Wschodzie. 

Wedle wielu analityków politycznych, znawców zagadnień bliskowschodnich, w interesie Izraela jest utrzymywanie fermentu w rejonie. Ten ferment powoduje, że Izrael może odwoływać się do tak zwanej opinii publicznej, wzywając ją na ratunek przed mniej lub bardziej wyimaginowanymi prześladowcami. Nie zmienia nic fakt, że nawet pobieżna analiza historyczne tego regionu od powstania Izraela, pokazuje, że Izrael był sam prowokatorem i agresorem w przeważającej większości konfliktów zbrojnych. 

Jak to się ma do kolejnego przedstawienia teatralnego z 13-go kwietnia? Śpieszę wyjaśnić. Podobnie jak rok temu, siły syryjskie, lojalne wobec Bashara Assada, praktycznie były w przededniu zakończenia działań wojennych przeciwko ISIS. (Warto przypomnieć, że ISIS zostało praktycznie stworzone – sfinansowane i uzbrojone – przez CIA). Fakt, że Assad ma duże oparcie w Rosji, spowodował, że nie jest on specjalnie lubiany przez USA. USA i Rosja współdziałały w eksterminacji ISIS, ale USA miało czasami konflikt interesów, a z kolei Rosja, przy okazji eliminowania ISIS, wyżynała wszystkich innych anty-Assadowych opozycjonistów. Tak czy inaczej, wyglądało na to, że lada dzień ISIS zostanie wyeliminowany, i wojsko amerykańskie wróci do domu. (Pamiętacie te obietnice Trumpa? Wycofanie wojsk z Bliskiego Wschodu, America First, i takie tam drobne detale?) Trochę było to nie na rękę izraelskim agentom w USA, takim jak senatorzy Chuck Schumer, Joe Liberman, Dianne Feinstein, Barbara Boxer, Richard Blumenthal, Brian Schatz, i ponad dwudziestu posłów, że nie wspomnę o tysiącach urzędników politycznych. No bo nagle nie będzie tej zasłony dymnej i wszystkie oczy zwrócą się na Izrael, i jego pogrom Palestyńczyków, na przykład. A zatem powtórzono stary dowcip i oznajmiono, poprzez rzecz jasna kontrolowane przez żydo-komunistyczną lewicę środki masowego przekazu, że szalony Assad zaatakował swoich ziomków bronią chemiczną. (W wyniku tego sfingowanego ataku zginęło podobno około 40 osób. Dla porównania, w Jemenie ginie z głodu około 130 dzieci DZIENNIE). 

Trzeba rzeczywiście być niepoczytalnym szaleńcem, aby użyć broni chemicznej przeciwko swojemu narodowi. Trzeba być wyjątkowym politycznym błaznem, żeby zrobić to na tydzień przed zwycięskim zakończeniem kampanii wojennej. Assad nie jest ani szaleńcem, ani błaznem. Mam nadzieję, że nasz prezydent Trump też do takowych nie należy. Mam nadzieję, że nie dał się wmanewrować przez żydowskie lobby. Ponad 100 rakiet poszło z dymem w ciągu pół godziny, kosztując amerykańskiego podatnika 224 miliony dolarów. Trzy obiekty podobno zostały trafione. Wszystkie trzy – jak podkreślił Pentagon. Nikt nie zginął, parę wielbłądów dostało czkawki.

Igrzyska dla mas, moralitety, i teatr lalek. Życzę dalszego, przyjemnego oglądania…

Marcin Vogel

Marcin Vogel jest chicagowskim policjantem, wykładowcą na Akademii Policyjnej. Ma tytuł Master of Art z psychologii. Występuje w audycji "Kwadrans Policyjny" w środy o 16:45 na Polskim FM, prowadzi audycję radiową "Sprawa dla policjanta" w czwartki o 17:25 na 1080 AM oraz podcasty "Marcin Vogel prezentuje" na YouTube.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor