Kim jest Evelyn Sanguinetti? Ktoś kojarzy tę postać? Nie? Spokojnie, jest nas wielu...
Może kilka osób rozpoznało nazwisko, ale jestem gotów założyć się, że to nieliczna grupa. Pozostałym podpowiadam: osoba pełniąca bardzo wysoką funkcję w naszym stanie, wybieralną, a więc część czytelników być może oddało na nią swój głos w ostatnich wyborach.
Mógłbym jeszcze podpowiedzieć, że zastąpiła Sheilę Simon, co prawdopodobnie okaże się niewielką pomocą. Proszę się nie martwić, naprawdę niewiele osób o niej pamięta. Kiedy próbowałem przypomnieć sobie nazwisko wicegubernator Illinois okazało się to dla mnie zdaniem zbyt trudnym, poddałem się po kilku minutach i skorzystałem z internetu. Poza nazwiskiem wiele nie znalazłem. Dowiedziałem się, że przed ubiegłorocznym Air Show w Chicago skoczyła ze spadochronem z którąś z grup biorących udział w pokazie. Pewie w tym zrobi to samo. O wiele łatwiej było znaleźć garść ciekawostek na jej temat z okresu kampanii przedwyborczej, choćby to, że jest o 17 cali niższa od gubernatora Raunera. Albo, że skończyła szkołę muzyczną na Florydzie i świetnie gra na pianinie, a jej córka na skrzypcach. O później zdobytym wykształceniu prawniczym i sprawowanej funkcji radnego Wheaton niewiele. Jeszcze data objęcia drugiego co do ważności stanowiska w naszym stanie. To właściwie wszystko.
Obowiązki wicegubernator Illinois nie są dokładnie znane. Próbowała nam to kilka lat temu wyjaśnić Sheila Simon, która "sprawowała władzę" wraz z Patrickiem Quinnem. W jednym z wywiadów radiowych stwierdziła, że jej głównym zadaniem jest gotowość na wypadek, gdyby z jakiegoś powodu Pat zwolnił urząd. Co było możliwe zważywszy, że on sam był wcześniej w tym samym miejscu u boku Blagojevicha i chyba się to opłaciło. Quinnowi oczywiście.
Stanowisko wicegubernatora jest drugim pod względem ważności w naszym stanie. W każdej chwili może stać się najważniejszym. Jednocześnie sposób wyboru odpowiedniej osoby na ten urząd w Illinois przez lata pozostawiał wiele do życzenia. Nie miało to nic wspólnego z wyborami prezydenckimi, gdzie główny kandydat sam dobierał sobie partnera w wyścigu. Wyścig był niezależny, więc końcowa para reprezentująca daną partię trudna była do przewidzenia. Trochę się pozmieniało, zapanował ostatnio jako taki porządek. Jeszcze niedawno spore prawdopodobieństwo, że wicegubernatorem Illinois zostanie bezrobotny, uczeń szkoły średniej lub drobny oszust zostało zażegnane. Wciąż jednak nie wiadomo, jakie funkcje powierzyć takiej osobie. W związku z tym jest to dobrze opłacane stanowisko bez jakichkolwiek obowiązków.
Oglądałem kiedyś film, w którym urzędujący prezydent wciąż wysyłał na bardzo ważne zagraniczne misje swego zastępcę. Do Afryki, na Polinezję. Byle gdzie, żeby tylko się go z Waszyngtonu pozbyć. Gubernator Illinois nie musi tego robić. Nawet jeśli jego zastępca coś zmajstruje to i tak nikt tego nie zauważy. Nikt o tym się nie dowie.
Kolejność przejmowania władzy w Illinois jest następująca: gubernator, wicegubernator, prokurator generalny, sekretarz stanu, kontroler stanu, skarbnik, prezydent Senatu, przewodniczący Izby Reprezentantów. Pominięcie wicegubernatora wydaje się właściwym rozwiązaniem. Na stanowisku prokuratora i tak zwykle zasiada osoba lepiej przygotowana do tej pracy, do tego silnie związana ze swoją partią i zorientowana w pracach stanu i administracji. Wicegubernator to osoba często przypadkowa. Evelyn Sanguinetti jest sympatyczną, wykształconą kobietą. Gdyby jednak Bruce Rauner z jakiegoś powodu musiał opuścić stanowisko, to czy chcielibyśmy by zajęła jego miejsce?
Kolejny argument to pieniądze. Nie byłyby to wielkie oszczędności, ale w sytuacji, gdy stan co chwilę poszukuje pieniędzy na pokrycie deficytu i spłatę pożyczek liczy się każdy milion. Zwłaszcza, że jest ich więcej. Biuro niewiele robiącej wicegubernator otrzymuje ponad 2 miliony dolarów na wydatki. W czasie 4 letniej kadencji to ponad 8 mln. dolarów. Według strony www.salaries.wa.gov podatnicy płacą drugiej osobie w stanie miesięczną pensję w wysokości $117,800. Dodatkowo utrzymują jej sztab liczący aż 29 osób. Co one robią? To jeszcze większa zagadka, niż obowiązki ich szefowej.
Dla naszych polityków sprawa jest jasna, przynajmniej tak się wydaje, gdy mówią: nie potrzebujemy wicegubernatora i należy koniecznie przeprowadzić odpowiednie reformy na najwyższych stanowiskach. Zorganizujmy powszechne referendum i podporządkujmy się jego wynikom.
Tylko dlaczego mimo poruszania od lat tematu, wspomnianego referendum jeszcze nie było? Bo obydwie partie zdają sobie sprawę, że to przydatne stanowisko. Dodatkowy głos w Springfield, który można w razie potrzeby wykorzystać. Jest to także sposób na utrzymanie przez partię władzy w sytuacji, gdy gubernator z jakiegoś powodu okaże się niezdolny do dalszego wykonywania swych obowiązków.
Pięć stanów w ogóle nie posiada takiego stanowiska; w dwóch osobę na nie wybiera senat, więc zdarza się, że pochodzi z innej partii, niż gubernator; osiemnaście stanów przeprowadza do samego końca niezależne wybory, więc czasami powtarza się sytuacja z partyjnym pochodzeniem; siedemnaście stanów wzoruje się na wyścigu prezydenckim i w wyborach bierze udział para polityków. Osiem stanów prowadzi niezależne wybory w ramach partii, więc para dobierana jest przed ostateczną rozgrywką, ale kandydat na gubernatora nie ma wpływu na to, z kim będzie startował.
Potrzebujemy więc wicegubernatora, czy nie? Uważam, że nie jest nam do niczego potrzebny. Pięć wspomnianych przed chwilą stanów daje sobie świetnie radę bez tego urzędu. W kilkunastu innych trwa dyskusja na temat jego likwidacji.
Gdyby jeszcze, podobnie jak w kilku innych stanach, nasza wicegubernator miała jakieś obowiązki. W niektórych przewodzi departamentowi bezpieczeństwa, w innych rolnictwa, czasami bierze czynny udział w pracach legislacyjnych. W Illinois nie robi nic, chyba, że o coś poprosi gubernator. Nigdy jednak tego nie robi.
Miłego weekendu.
Rafał Jurak
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.