18 lutego 2016

Udostępnij znajomym:

Kilka dni temu jadąc samochodem włączyłem radio, by posłuchać wiadomości. Poważna stacja, zasięg krajowy, setki dziennikarzy i reporterów na etacie, drugie tyle korespondentów rozsianych po całym świecie.

Pierwsza wiadomość dotyczyła śmierci sędziego Scalii, problemów jakie stoją teraz przed Sądem Najwyższym, kłopotów prezydenta z wyborem następcy w związku z rokiem wyborczym i niechęcią republikańskich polityków do jakichkolwiek inicjatyw Baracka Obamy, etc. Całość zajęła ok. 60 sekund, łącznie z wypowiedziami kilku kongresmanów.

Druga wiadomość dotyczyła mającego pojawić się wkrótce na rynku telefonu firmy Apple, o nazwie iPhone ileś tam. Według reportera ma on mieć nieco bardziej zaokrąglone kształty i ciut lepszy aparat fotograficzny. Data wejścia do sprzedaży bliżej nieznana, co wynikało z wypowiedzi kilku ekspertów. Ucho mam wprawione w ocenie długości dźwięków, według mnie materiał co najmniej 90 sekundowy.

Następnie pojawiły się informacje o trzęsieniu ziemi w Kalifornii, lawinie w Alpach, kolejny sondaż przedwyborczy, wojnie w Syrii, zainstalowaniu baterii rakiet ziemia-powietrze na jednej ze spornych wysp na Morzu Południowo-chińskim, wysłaniu amerykańskich myśliwców do Korei i tym podobne, mniej ważne tematy. Każda wzmianka miała ok. 20 sekund.

10 minut później wyłączyłem radio i resztę drogi przebyłem w ciszy i stanie niedowierzania. Proszę nie zrozumieć mnie źle, uważam produkty Apple za dobre, a moment pojawienia się pierwszego iPhona kilka lat temu za rewolucję komunikacyjną. Zdaję sobie sprawę, jak wielki wpływ miał on na zmianę trybu naszego życia, ułatwienia i wiążące się z tym również ograniczenia. To było jednak kilka lat temu.

Teraz mamy setki firm, większość niezłych i podobnych do siebie, a sam smartfon stał się równie powszechny jak samochód, może nawet bardziej. Wiadomość tej rangi porównywalna jest dziś do informacji o wypuszczeniu na rynek nowego modelu przez Forda, Hondę, czy jakąkolwiek inną markę. Będzie miał szersze zderzaki i głośniejsze radio. Czy taka informacja znalazłaby się pomiędzy śmiercią jednej z najważniejszych postaci Sądu Najwyższego, a tragicznymi w skutkach żywiołami, wojnami, czy wyborami mającymi zadecydować o losie kraju na kilka lub nawet kilkanaście najbliższych lat? Z pewnością nie, chociaż...

No właśnie. Zacząłem się nad tym spokojnie zastanawiać. W końcu media żyją ze sponsorów, a ci starają się sprzedać swój produkt. Każdy ma swoją grupę docelową, ale niektóre się pokrywają. Poza tym musimy zdać sobie sprawę, że dla bardzo wielu ludzi informacja o nowym procesorze i szybszej pamięci komputerowej jest o wiele ważniejsza, niż śmierć kilkuset osób na morzu, w górach, czy w wyniku działań wojennych. Zwłaszcza jeśli dzieje się to daleko od ich domów. Do tego sponsorzy płacą za upublicznianie informacji. Jedni robią to w formie reklam, inni doniesień do agencji prasowych. Ale ten telefon w czołówce serwisu wciąż mi nie pasował.

Wśród doniesień lokalnych znalazła się informacja, że od wygaśnięcia ostatniego budżetu w Illinois upłynęło już prawie 230 dni. Od tego czasu nie ma nowego, nie ma nawet perspektyw na jego podpisanie.

230 dni to długo. Bardzo długo, mimo że większość z nas nie odczuwa tego na co dzień. Chyba, ktoś że korzysta z usług pomocowych, wygrał na loterii, lub w inny sposób uzależniony jest od finansowania ze Springfield. Wtedy pieniędzy jest bardzo mało, albo nie ma ich w ogóle.

Pozostali mogą odczuć powagę sytuacji już wkrótce, gdy zakończy się trwający właśnie rok budżetowy. Ten bez budżetu. Ktoś w stanowym rządzie obliczył, że zakończy się deficytem przekraczającym 6 i pół miliarda dolarów. Ktoś inny zauważył, że spłacenie tej sumy z podatków wymagałoby stawki w wysokości 8 procent, czyli ponad dwukrotnie wyższej, niż obowiązująca obecnie. Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy legislatorzy w Illinois są w stanie taką podwyżkę przegłosować, chyba niedawno do nas przyjechał. Poza tym gubernator już na ewentualną podwyżkę się zgodził, postawił jednak kilka warunków.

Teoretycznie nie powinno być problemu, bo przecież w związku z brakiem budżetu wydatki utrzymywane są na podobnym do ubiegłego roku poziomie. Jednak wraz z pojawieniem się pieniędzy trzeba będzie spłacić zaległości z odsetkami. Do tego tymczasowa, kilkuletnia podwyżka podatku dochodowego została w ubiegłym roku zniesiona, w związku z czym w trwającym właśnie okresie podatkowym do kasy stanu trafi o około 5 miliardów dolarów mniej, niż ostatnio. No cóż, jakoś to przeżyjemy. Chyba.

Gdzieś na szarym końcu doniesień znalazł się komentarz dnia. Autor zastanawiał się, czy Jeb Bush nie popełnił poważnego błędu angażując w kampanię przedwyborczą swego brata. Doskonale pasuje tu przysłowie, że tonący brzytwy się chwyta. Zatrudnił byłego prezydenta, który podobnie jak ich ojciec wygrał tam wcześniej republikańskie prawybory. To było jednak dawno, czasy się zmieniły. Dziś przez połowę społeczeństwa George W. uznawany jest za jednego z gorszych prezydentów w historii USA. Zgodnie z przewidywaniami ludzie zauważyli tę zmianę w kampanii. Zwłaszcza ci, którzy obwiniają ostatnią administrację o destabilizację Bliskiego Wschodu, powstanie ISIS i krach na rynku nieruchomości. Oczywiście możemy się spierać, czy to rzeczywiście jego wina, ale tak naprawdę nie ma to znaczenia. Ważne, w jaki sposób oceniają te wydarzenia wyborcy. Zdaje się, że komentator doszedł do podobnych wniosków, bo stwierdził nagle, że więcej czasu temu kandydatowi nie może poświęcić.

Jechałem i tak rozmyślałem o wydarzeniach dnia, stopniowaniu ich ważności, konsekwencjach nieodpowiedniego doboru. W pewnym momencie sięgając po telefon stwierdziłem, że wypadałoby go zmienić na nowszy model. Resztę drogi zajęły mi rozmyślania nad tym, czy wolę duży ekran, mocną baterię, czy też zaokrąglone krawędzie. Kilka minut poświęciłem nawet na wybór koloru.

Miłego weekendu.

Rafał Jurak
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor