Kilkanaście dni temu Chicago przeznaczyło 100 milionów dolarów na pomoc małym biznesom, które ze względu na pandemię stanęły na progu bankructwa. Od 31 marca wpłynęło ponad 7 tysięcy podań o miejską pożyczkę, z czego do tej pory rozpatrzono pozytywnie zaledwie 10.
Program ten w minimalnym stopniu pomaga więc na razie biznesom. Stworzony pod koniec marca przez władze Chicago, Small Business Resiliency Fund ma pomóc przede wszystkim zamkniętym obecnie biznesom, głównie barom, restauracjom, niewielkim sklepom, itp.
Choć do urzędu wpłynęły już tysiące podań, to miasto nie jest w stanie rozpatrywać ich w odpowiednim czasie.
“Robimy to tak szybko jak można” – mówi Isaac Reichman, rzecznik prasowy z departamentu Business Affairs & Consumer Protection - „Staramy się podwyższyć wydajność”.
Korzystanie z tego programu jest niezależne od podobnego, o znacznie wyższych funduszach, stworzonego przez władze federalne, w którym również dochodzi do opóźnień.
W ramach stworzonego przez siebie programu Chicago udziela pięcioletnich pożyczek w wysokości do 50,000 dolarów dla małych firm, oprocentowanych nisko (1%) przez pierwsze 18 miesięcy, a następnie wyżej (5.75%), przy minimalnych spłatach przez pierwsze sześć miesięcy.
O te pieniądze mogą się ubiegać tylko firmy z Chicago, które działają od co najmniej roku, a ich przychody musiały spaść o co najmniej 25 procent w wyniku COVID-19. Miasto zatwierdza aplikacje tylko tym, którzy zatrudniają poniżej 50 pracowników i mają roczny przychód mniejszy niż 3 miliony dolarów.
Wnioskodawcy muszą również uregulować wszelkie długi należne miastu, aby się kwalifikować.
RJ