W czasie kiedy gubernatorzy kolejnych stanów zastanawiają się, kiedy i w jaki sposób ponownie uruchomić stanowe gospodarki i móc złagodzić ograniczenia dla mieszkańców, pojawia się potrzeba dobrze zorganizowanych, szeroko zakrojonych działań w zakresie możliwości śledzenia kontaktów międzyludzkich, uważają eksperci.
Rywalizujący giganci technologiczni, Google i Apple, ogłosili wspólny plan opracowania systemu umożliwiającego śledzenie rozprzestrzeniania się koronawirusa z wykorzystaniem do tego celu smartfonów, które informowałyby o kontaktach z osobami zarażonymi COVID-19. CEO firmy Apple, Tim Cook, twierdzi, że pierwsza wersja robocza zostanie uruchomiona w przyszłym tygodniu. Już teraz w związku z tym pojawiają się pytania i obawy dotyczące skuteczności oraz bezpieczeństwa danych.
„Mamy nadzieję wykorzystać możliwości technologii, aby pomóc krajom na całym świecie spowolnić rozprzestrzenianie się COVID-19 i przyspieszyć powrót do normalnego życia” – głosi oświadczenie Apple i Google.
Telefon wie z kim, kiedy i jak długo się spotykasz
Wspólna platforma API umożliwiłaby wskazanie użytkowników, znajdujących się w promieniu 6 stóp od osoby, u której zdiagnozowano COVID-19. To znaczy, że telefon wiedziałby o każdej osobie znajdującej się w pobliżu, a jedynie w razie zarażenia jednej z nich, informacje takie byłyby wykorzystywane do zlokalizowania wszystkich bezpośrednich kontaktów. Użytkownicy ci mogliby następnie poddać się kwarantannie i obserwować u siebie potencjalne objawy wirusa. Aby jednak skutecznie spowolnić rozprzestrzeniania się koronawirusa w ten sposób, co najmniej 60% użytkowników smartfonów musiałoby się zdecydować na udział w projekcie.
Tradycyjne metody śledzenia kontaktów są potencjalnie tak wolne, jak praca detektywistyczna i podatne na mankamenty związane z ludzką pamięcią. Nowa metoda została zaprojektowana z myślą o wykorzystaniu technologii i zachowaniu prywatności. Wykorzystuje technologię Bluetooth i nie bazuje na systemie GPS ani numerach telefonów poszczególnych osób.
I budzi wiele obaw dotyczących kwestii prywatności. Google i Apple zapewniają, że projekt chroni prywatność użytkowników, którzy muszą wyrazić zgodę, aby z niego korzystać.
NIe dla każdego
Dodatkowo, technologia pomija potencjalnie miliardy osób na świecie, ponieważ żadne urządzenie z systemem Android używane w Chinach, nawet nie akceptuje systemów operacyjnych Google.
Blase Ur, profesor informatyki z University of Chicago, wskazuje na niedawny artykuł, jaki ukazał się na stronie Forbes, który stwierdza, że prawie 2.5 miliarda użytkowników telefonów komórkowych nie byłoby w stanie skorzystać z tej technologii.
"Jeśli sprzęt, a nawet oprogramowanie, nie jest aktualne lub kompatybilne, nie będzie można skorzystać z interfejsu API" - powiedział. "Istnieje bardzo realna korelacja między najbardziej zagrożonymi społecznościami, a tymi, których urządzenia nie będą miały dostępu do tego systemu".
Ur zauważa, że wystarczy pomyśleć o osobach starszych, szczególnie podatnych na wirusa, które nie używają smartfonów.
W Chicago, gdzie niektóre społeczności Afro-amerykanów odnotowują nieproporcjonalnie wysoki wskaźnik zarażeń i zgonów związanych z COVID-19, niepokojące są również liczby dotyczące dostępu.
Derek Eder, założyciel DataMade, firmy zajmującej się technologią, zwraca uwagę, że około 15% gospodarstw domowych w powiecie Cook, czyli nieco mniej niż 300,000, nie posiada smartfonów.
"Ludzie z tych 15% są najbardziej narażeni na zachorowanie i śmierć z powodu COVID-19. Nie oznacza to, że ta inicjatywa jest zła - ale musimy również pomyśleć o tym, do kogo nie będzie ona w stanie dotrzeć" - powiedział.
Poważniejsze obawy dotyczą również kwestii tego, kiedy ten system, jeśli wejdzie w życie, zostanie wyłączony. I kto będzie mógł to zrobić.
"Rząd jest daleko w tyle za nadzorowaniem tych firm" - powiedział Eder. "A oni są bardzo oporni na to, aby ktoś mógł kontrolować ich pracę".
Ur dodaje, że trudno będzie się oprzeć pokusie zmiany przeznaczenia systemu. "Czy powiedzą, no cóż, nie poszło tak źle, czy nie możemy wykorzystać go równie dobrze do reklamy? Po zbudowaniu całej infrastruktury nie jest łatwo oprzeć się jej ponownemu wykorzystaniu".
JM