To już pewne. Mieszkańcy Chicago ponownie będą mogli poruszać się po mieście na hulajnogach elektrycznych – nie swoich, ale tych wypożyczanych przez aplikację mobilną. Tegoroczny program związany z hulajnogami ma być bezpieczniejszy i lepiej zorganizowany niż zeszłoroczny.
Pewnie nie wszyscy pamiętają, ale w ubiegłym roku w Wietrznym Mieście były już tego typu jednoślady. Lori Lighfoot zgodziła się na to w ramach programu pilotażowego - testowego. Burmistrz nie była pewna, czy mieszkańcy Chicago będą chętnie ich używali, a także, czy nie doprowadzi to do większej liczby wypadków na drogach i chodnikach. Testy wypadły… średnio, pierwszy pilotażowy program nie należał do udanych. Burmistrz narzekała na dużą liczbę wypadków spowodowanych przez nierozsądnych użytkowników, a użytkownicy na problemy techniczne związane ze sprzętem i mobilnymi aplikacjami niezbędnym do wypożyczenia urządzeń. Mimo wszystko Lightfoot postanowiła dać drugą szansę temu pomysłowi. Tego lata mieszkańcy miasta ponownie będą mogli wypożyczyć elektryczne „hulajki” – jak nazywa je młodzież. Poprzednio prywatne firmy rozstawiły na terenie miasta około 2,500 hulajnóg, teraz będzie ich 4 razy więcej, a pojeździć będą mogli mieszkańcy większości dzielnic… poza ścisłym centrum i przedmieściami. Trwający 4 miesiące program rozpocznie się pod koniec lipca, bądź początku sierpnia. Teraz ma być lepiej niż w zeszłym roku – przekonują urzędnicy z chicagowskiego departamentu transportu:
„Główny cel drugiego programu pilotażowego związanego z elektrycznymi hulajnogami powinien opierać się na wnioskach z tego poprzedniego. Tegoroczny powinien być przede wszystkim bezpieczniejszy, a stacje z hulajnogami będą w bardziej dostępnych dla mieszkańców miasta miejscach. Bezpieczeństwo przede wszystkim – szczególnie w czasach pandemii koronawirusa”.
W tym roku za dostarczenie hulajnóg i ich obsługę będą odpowiadać 3 prywatne firmy – każda z nich z 3333 urządzeniami. Być może przyczyni się to do lepszej organizacji, zeszłoroczne problemy były w dużej mierze spowodowane tym, że w cały projekt zaangażowanych było 10 przedsiębiorstw, co w konsekwencji doprowadziło do chaosu. Różnica w stosunku do ubiegłorocznego programu polega na tym, że teraz hulajnogi trzeba będzie odstawiać w miejsca do tego przeznaczone, czyli np. w pobliżu przystanków autobusowych, albo przy stacjach rowerowych. Internauci wciąż publikują zdjęcia na których widać chicagowskie hulajnogi wrzucane do śmietników czy pozostawiane w niedostępnych dla kolejnych klientów miejscach. Przedsiębiorcy i urzędnicy mają nadzieję, że w tym roku użytkownicy nie będą niszczyli sprzętu – o to apelują do mieszkańców miasta.
Hulajnogę będzie można wypożyczyć od godziny 5 rano do 10 wieczorem. Miejskie władze obiecują, że przypilnują prywatnych operatorów w kwestii rozmieszczenia punktów, w których hulajnogi będą czekały na klientów – mają być dostępne dla wszystkich. Czy tym razem hulajnogi będą strzałem w dziesiątkę? Trudno powiedzieć, ale szanse na to są zdecydowanie większe niż rok temu ze względu na pandemię koronawirusa. Jazda na hulajnodze, tak jak jazda na rowerze, należy do bezpiecznych, ponieważ nie ma się kontaktu z drugim człowiekiem – przynajmniej teoretycznie. Kwestie epidemiologiczne nie są bez znaczenia, operatorzy zostali zobowiązani do regularnej dezynfekcji sprzętów, a miejskie władze zalecają jazdę w rękawiczkach i każdorazowe odkażanie rąk i kierownicy hulajnogi.
Elektryczne urządzenia tak jak rok temu będzie można wypożyczyć za pomocą aplikacji na telefon. Wówczas ceny były zróżnicowane, ale użytkownicy przeważnie musieli zapłacić $1 za odblokowanie i 15 centów za każdą minutę jazdy. Jak będzie w tym roku? Tego nie wiadomo - ceny ustalają indywidualnie operatorzy, ale należy sądzić, że będą podobne.
fk