Gdy w całym kraju zamknięte zostały szkoły i biznesy, co miało na celu spowolnienie rozprzestrzeniania się koronawirusa, nasza codzienna rutyna uległa zmianie, a zdalne uczenie i telepraca stały się częścią nowego stylu życia.
Czy COVID-19 będzie miał trwały wpływ na nasze zachowania i codzienne życie? Nowe badanie przeprowadzone przez naukowców z University of Illinois w Chicago sugeruje, że może tak być.
Ponad 900 mieszkańców rejonu Chicago wzięło udział w ankiecie przeprowadzonej od końca kwietnia do początku czerwca, dotyczące tematu zatrudnienia, wydatków podróży, pracy z domu, zakupów spożywczych i postrzegania zagrożenia. Spośród ankietowanych około 1% zgłosiło potwierdzone zachorowanie na COVID-19, 5% doświadczyło objawów koronawirusa w okresie dwóch tygodni.
Nikogo nie dziwi, że znacznie wzrosła ilość osób pracujących z domu. 71% respondentów twierdziło, że przed pandemią nigdy nie pracowali z domu, a zaledwie 15% deklarowało pracę z domu przez pięć dni w tygodniu. W czasie pandemii wskaźnik telepracy wzrósł do 48%.
Jednak konferencje wideo i prowizoryczne biura domowe nie doprowadziły do spadku wydajności, jak wynika z ankiety. 59% osób pracujących z domu stwierdziło, że w ich produktywność pozostała taka sama lub nawet wzrosła w porównaniu do wcześniejszej pracy z domu.
Największe obawy związane z telepracą dotyczyły rozproszenia uwagi i brak wygodnych miejsc pracy. Wcześniej to transport i czas dojazdu były istotnymi czynnikami związanymi z pracą i wyborem miejsca zamieszkania. Jak zauważył Abolfazl “Kouros” Mohammadian, autor badania, w przyszłości nowym czynnikiem wpływającym na wybór domu czy mieszkania, będzie również kwestia możliwej pracy z domu.
Mohammadian przewiduje również różnice w kwestii podróży, i uważa, że więcej osób będzie decydować się na jazdę samochodem zamiast korzystania z transportu lotniczego. Spośród ankietowanych 43% uważa, że będzie rzadziej podróżować samolotem w przyszłości, a większość respondentów twierdzi, że nie czuje się bezpiecznie i komfortowo dzieląc ograniczoną przestrzeń z innymi osobami.
Zapewnienie pasażerom poczucia bezpieczeństwa w samolotach będzie trudnym zadaniem, twierdzi Mohammadian. Podczas gdy wprowadzone kontrole na lotniskach zwiększyły bezpieczeństwo pasażerów po 11 września, środki te nie są w stanie zapobiec temu, że osoba z COVID-19 zajmie miejsca w samolocie. "Zmiana postrzegania podróży lotniczych przez społeczeństwo będzie trudna" - powiedział.
Agencje transportu publicznego, taksówki i usługi typu ride-share stoją przed tym samym wyzwaniem. Według wyników ankiety, 93% badanych postrzega transport publiczny, taksówki i inne usługi przewozowe jako potencjalne ryzyko narażenia na koronawirusa.
Te wyniki zaskoczyły Mhammadiana. "Nigdy nie sądziłem, że 93% osób będzie uważać te środki transportu za ryzykowne" - powiedział, dodając, że wśród respondentów znalazła się znaczna liczba mieszkańców o niskich dochodach i przedstawicieli mniejszości, którzy korzystają z transportu publicznego. "Odzyskanie osób dojeżdżających do pracy przez agencje transportu publicznego w naszym regionie - CTA, Metra, PACE - może okazać się naprawdę trudnym zadaniem".
Z ankiety wynika, że samochody, rowery i spacery były postrzegane jako najbezpieczniejsze środki transportu.
Badanie wskazało również budzące niepokój różnice między stopami bezrobocia pracowników zatrudnionych w pełnym i niepełnym wymiarze godzin. Około 14% pracowników zatrudnionych w pełnym wymiarze godzin zostało tymczasowo zwolnionych, w porównaniu do 35% tych pracujących w niepełnym wymiarze godzin. Tylko około 5% pełnoetatowych pracowników całkowicie straciło miejsca pracy, w porównaniu do 17% pracujących wcześniej na część etatu. Według badania najbardziej ucierpiały osoby pracujące wcześniej w restauracjach, usługach gastronomicznych, barach, w dziedzinach związanych ze sztuka, rozrywką i rekreacją.
Wyniki badania ujawniły także, że 44% osób pochodzących z gospodarstw o niskich dochodach, określonych w badaniu jako gospodarstwa domowe z rocznym budżetem poniżej 30,000 dolarów, straciło co najmniej jedno źródło dochodu podczas pandemii. Dla porównania, tylko 11% gospodarstw domowych o rocznym dochodzie przekraczającym 150,000 USD straciło źródło dochodu.
Naukowcy odkryli również, że ludzie wydają więcej pieniędzy na artykuły spożywcze i żywność, a mniej na inne produkty, zwłaszcza te o niższych dochodach. Z ankiety wynika, że osoby z gospodarstw domowych o dochodzie poniżej $30,000 wydawało średnio 37% więcej na artykuły spożywcze.
"Koszty artykułów spożywczych wzrosły dla nas wszystkich" - powiedział Mohammadian, dodając, że ludzie bardziej zwracają obecnie uwagę na kwestie bezpieczeństwa i dostępności niż ceny. Dodał, że w związku z tym, iż droższe sklepy stosują więcej środków bezpieczeństwa, ludzie o niskich dochodach mogą wybierać takie miejsca, aby zminimalizować ryzyko zarażenia się wirusem.
"Nie mieli wcześniej pieniędzy na nic oprócz jedzenia i artykułów spożywczych. Teraz płacą 37% więcej za artykuły spożywcze i 10% więcej za gotowe jedzenie. To zbyt dużo" - powiedział.
Autorzy badania zwrócili uwagę na wzrost zakupów artykułów spożywczych w sieci. Z ankiety wynika, że około dwie trzecie respondentów twierdziło, że nie robiła tego przed pandemią. Około 74% przyznało, że planuje częściej korzystać z możliwości zakupów online w pierwszych miesiącach po pandemii, a około 59% twierdzi, że będzie z tej opcji korzystać dłużej.
Około 91 ankietowanych uważa, że szpitale, siłownie czy centra fitness były jednymi z najbardziej ryzykownych miejsc w czasie pandemii. Kolejne miejsca zajmowały sklepy i restauracje, a odpowiednio 86% i 83% osób uważa je za ryzykowne.
Wraz z łagodzeniem ograniczeń coraz więcej osób będzie częściej wychodzić z domu i ponownie korzystać z innych usług, więc zmieni się kwestia postrzegania ryzyka - autorzy badania zamierzają w związku z tym przeprowadzić kolejną ankietę za trzy miesiące.
"Ludzie mogą być bardziej niechętni, aby tuż po ponownym otwarciu wyjść z domu i pójść na zakupy" - powiedział. "Zajmie trochę czasu, zanim dostosują się do nowej normy".
Naukowcy z UIC rozpoczynają także ogólnokrajową ankietę we współpracy z Arizona State University. Otrzymali dotację w wysokości 170,000 dolarów z National Science Foundation, aby móc przebadać ponad 5 tysięcy mieszkańców Stanów Zjednoczonych.
JM