5 osób zginęło, a 28 zostało rannych podczas weekendowych strzelanin w Chicago. Przemoc z bronią palną w dalszym ciągu nęka miasto, nawet pomimo nakazu pozostania w domach.
W czasie, gdy władze miasta podejmują działania mające na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się COVID-19, działacz społeczny Andrew Holmes przypomina, że ważne również jest, aby walczyć z przemocą z użyciem broni palnej.
"Nie możemy zasnąć za kierownicą i nie możemy odwracać głowy od problemu przestępczości z bronią palną, ponieważ dochodzi do niej każdego dnia i nic się w tej kwestii nie zmieniło" - powiedział.
"Społeczeństwo musi się zaangażować" - twierdzi Holmes. "Musimy pomóc Departamentowi Policji w Chicago (...). Musimy wstać, zmobilizować się i zrobić to, co trzeba, nie tylko na South Shore, ale w całym mieście".
Chociaż w Chicago odnotowano znaczny spadek ilości przestępstw z użyciem broni palnej podczas pandemii, działacze społeczni twierdzą, że liczby te nada nie są do przyjęcia.
"Gdy ginie jedna osoba w mieście, albo nawet w całych Stanach Zjednoczonych, dla mnie to wciąż za dużo" - powiedział. "Kiedy dochodzimy do zera i nikt nie zostaje ranny, nikt nie strzela, wtedy jestem zadowolony.
JM