Czy maseczki rzeczywiście chronią przed koronawirusem? Takie pytanie zadaje sobie większość ludzi na całym świecie od co najmniej kilku tygodni. Odpowiedź na nie może niejednego zaskoczyć.
Rozwiejmy pewien mit. Żaden typ maski nie będzie w 100 procentach chronił organizmu, ponieważ do zakażenia wirusem może dojść przez błony śluzowe - czyli także oczy, które nie są zabezpieczone maseczką. Niemniej jednak są pewne rodzaje masek, które ryzyko infekcji mogą zminimalizować. Jest także pewien szkopuł – jeżeli nie wiesz jak nosić maskę, to możesz sobie zaszkodzić.
Amerykanie nie potrzebują masek. Kupują je, bo się boją
„Maski nie chronią przed infekcją, ale ich brak powoduje, że personel szpitalny, który musi je nosić podczas zabiegów szpitalnych nie ma do nich dostępu. A to poważne ryzyko zdrowotne nie tyko dla pacjentów, ale także dla całych lokalnych społeczności” – zaapelował na Twitterze Jerome Adams, główny chirurg USA. W podobnym tonie wypowiedzieli się także przedstawiciele Centers for Disease Control and Prevention. Twierdzą, że zdrowi ludzie w USA nie powinni ich nosić, ponieważ nie ochronią przed nowym koronawirusem COVID-19.
Komu zatem potrzebne są maseczki?
Przede wszystkim medykom zajmującym się leczeniem osób zarażonych. Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zalecają noszenie maseczek wszystkim osobom mającym gorączkę, trudności z oddychaniem, kichającym i kaszlącym, w ten sposób nie będą stanowiły zagrożenia dla otoczenia. Bezwzględnie powinny zakładać je pacjenci, u których zdiagnozowano zarażenie koronawirusem. Pojawia się zatem pytanie, dlaczego używają je osoby zdrowie? „To jest sprawa psychologiczna” - powiedział William Schaffner, profesor medycyny zapobiegawczej z Vanderbilt University School of Medicine w Nashville. „Wirus się zbliża, a my jesteśmy bezradni. Kupując i nosząc maski dajemy sobie pozorne poczucie kontroli nad organizmem i wirusem”.
Lepiej zrezygnować, niż użytkować niewłaściwie
Okazuje się, że ryzyko zachorowania na koronawirusa zwiększa się, jeżeli maski użytkowane są w sposób niewłaściwy. Co to znaczy? Niezależnie od rodzaju maseczki konieczne jest, aby przylegała szczelnie twarzy – nie może być żadnych szczelin. Powinna zakrywać usta, nos i podbródek. Należy unikać dotykania jej podczas używania. Jeżeli do tego dojdzie, trzeba oczyścić ręce środkiem dezynfekującym. Najważniejsze – wilgotna maska nadaje się do wyrzucenia. Pamiętajmy, że chociażby kosztowała 100 dolarów, maskę jednorazowego użytku można użyć tylko raz! Dezynfekcja rąk wskazana jest także po jej zdjęciu. Sam proces ściągania również jest opisany przez ekspertów. Najpierw należy chwycić za część tylną, bez dotykania potencjalnie zakażonej części przedniej - dopiero wtedy można wyrzucić ją do zamkniętego pojemnika.
Jeżeli maski, to jakie?
Na ten temat wypowiadają się eksperci na całym świecie. Ludzie używają przeważnie dwóch rodzajów – zwykłych chirurgicznych, a także tych z wyższej półki oznaczonych symbolem N95. Te pierwsze występują najczęściej w kolorach zielonym i niebieskim. Specjaliści są zgodni, że nie gwarantują one praktycznie żadnej ochrony. Co prawda zabezpieczają przed dużymi kroplami, czy rozpryskiem płynów, ale przepuszczają drobne cząstki unoszące się w powietrzu. Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku masek oznaczonych symbolami klasy ochronnej N95, które ściślej przylegają do ust i nosa, a przy prawidłowym użytkowaniu blokują nawet 95% cząsteczek o wielkości 0.3 mikrona. Jednak nawet i te nie dają żadnej gwarancji bezpieczeństwa. W tym miejscu warto zaznaczyć, że wirus z rodziny COVID-19 ma wielkość około 0.1 mikrona.
To wszystko teoria. Wielu amerykańskich ekspertów twierdzi, że w praktyce jedne i drugie mają podobną skuteczność w ochronie przed wirusem – bardzo niską.
Oszuści
Oszustwa i nieuczciwe praktyki rynkowe związane z maseczkami ochronnymi można podzielić na dwie grupy. Pierwsza dotyczy nienaturalnie wysokich cen, na amerykańskich portalach aukcyjnych jedna maseczka to koszt nawet kilkunastu dolarów. Powodem tej sytuacji jest duże zapotrzebowanie na ten towar, a jeżeli jest popyt, to producenci i dystrybutorzy mogą windować ceny i w wielu przypadkach tak też robią. Kolejna grupa dotyczy samego nazewnictwa. Zwykłe maski ochronne i chirurgiczne stały się maskami typu „antykoronawirus”. Jak można się domyślać, tego czy rzeczywiście chronią przed COVID-19, nikt nie potwierdził i prawdopodobnie nigdy do tego nie dojdzie. Wydaje się, że ta forma „reklamy” jest niezwykle skuteczna, ponieważ maski z napisem „anti-virus” osiągają wyższe ceny niż te zwykłe.
Ani WHO, ani żadna inna organizacja zajmująca się ochroną zdrowia nie zabraniają noszenia maseczek na twarz. Każdy człowiek może je kupić i użytkować zgodnie z własnym przekonaniem. „Maski są skuteczne tylko w połączeniu z innymi środkami ochronnymi, zwłaszcza myciem rąk” – zwracają uwagę eksperci WHO.
FK