Ludzie kupujący ogromne ilości jedzenia i innych towarów, zostawiają niewiele opcji osobom korzystającym z programów pomocy żywnościowej, którzy nie mogą sobie pozwolić na zrobienie zapasów i są ograniczeni w wyborze produktow, które mogą zakupić.
Seniorzy o stałych dochodach obawiają się, że najbardziej ucierpią na panice związanej z koronawirusem. "Ludzie powinny kupić 1 albo 2 sztuki, a kupują po 20" - opowiadają o swoich doświadczeniach.
W miarę jak koronawirus zaczął się rozprzestrzeniać w całym kraju, spanikowani klienci rzucili się do sklepów, gromadząc zapasy żywności w puszkach, mleka dla niemowląt czy papieru toaletowego, czyszcząc sklepowe półki i pozostawiając po sobie niedobory żywności.
To stawia osoby, które żyją od wypłaty do wypłaty lub korzystają z programu pomocy żywnościowej Suplemental Nutrition Assistance Program (SNAP) w szczególnie trudnej sytuacji. Przy stałym dochodzie po prostu nie mają środków na zaopatrzenie się w niezbędne produkty żywnościowe na zapas.
Wiele osób o ograniczonych budżetach to osoby w podeszłym wieku lub z osłabionym układem odpornościowym, czyli ludzie najbardziej narażeni na koronawirusa, którzy powinni ograniczyć kontakty z innymi, zwłaszcza w tak dużych skupiskach jak sklepy spożywcze.
"Ludzie są już zaniepokojeni i obawiają się, czy będą mieli wystarczająco dużo pieniędzy, aby przetrwać do końca miesiąca. Ponadto w sklepach spożywczych brakuje zasobów, ponieważ ludzie gromadzą zapasy" - powiedział Stephen Barker, rzecznik Marillac St. Vincent, który prowadzi dwa banki żywności po północnej i zachodniej stronie miasta.
Puste półki skłoniły gubernatora J.B. Pritzkera do zaapelowania do mieszkańców, aby nie gromadzili nadmiernych zapasów, ponieważ utrudniają innym codzienne zaopatrzenie w żywność.
"Proszę, nie gromadźcie żywności. Kupcie to, czego potrzebujecie, ale zachowajcie rozsądek. Pomyślcie o swoich przyjaciołach i sąsiadach".
Przed pandemią koronawirusa Marillac urchomiło pilotażowy program "Eating for Life", cykl warsztatów na temat zdrowego odżywiania się, przygotowywania posiłków i zakupów spożywczych, mających na celu pomóc ludziom w maksymalnym wykorzystaniu każdego dolara wydanego na jedzenie. Chociaż banki żywności Marillac przy 2145 N. Halsted St. w Lincoln Park i 2859 W. Jackson Blvd. w East Garfield Park pozostają otwarte, warsztaty zostały zawieszone.
Ich uczestniczka, Eva Skye, starsza osoba, która korzysta z programu znaczków żywnościowych, powiedziała, że trudno jej znaleźć i pozwolić sobie na wystarczającą ilość żywności w razie przymusowej kwarantanny. Skye jest weganką, więc większą część jej diety stanowią szybko psujące się owoce i warzywa, które zostały w dużej mierze wyprzedane w sklepach, wraz z puszkami i mrożonkami, w które miała nadzieję się zaopatrzyć.
Skye co kilka dni robi zakupy spożywcze, aby zdobyć najbardziej niezbędne produkty spożywcze, mimo że urzędnicy ds. zdrowia zalecają seniorom, aby pozostali w domach praktykując zalecany dystans społeczny.
"To nie jest łatwe. Widzę braki i puste półki. Korzystam ze znaczków żywnościowych i obserwuję ludzi z koszykami wypełnionymi zakupami" - powiedziała.
Skye rozumie ludzi, którzy gromadzą jedzenie, ponieważ wielu z nich kieruje się strachem. Martwi się jednak, że panika będzie w największym stopniu dotykać osoby o niskich dochodach, powodując niedobór żywności i nie pozostawiając im wyboru, jak tylko spożywać żywność niskiej wartości, która oferuje niewiele składników odżywczych.
"Idziesz do sklepu, a tego, czego naprawdę potrzebujesz, nie ma na półce. Więc kupujesz rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujesz i które nie są zdrowe" - powiedziała.
Potrzeba, aby gromadzić zapasy w nagłych sytuacjach, daje ludziom poczucie zachowania pewnej kontroli - twierdzi Katehrine Cowan, rzeczniczka National Association of School Psycholists.
Nacisk ze strony administracji Donalda Trumpa miał na celu zaostrzenie wymagań dotyczących pracy, aby móc zakwalifikować się do programu pomocy żywnościowej, co miało zacząć obowiązywać od 1 kwietnia i wyeliminować 700,000 osób z udziału w programie oraz zmniejszyć świadczenia dla milionów innych. Jednak w świetle pandemii koronawirusa, sędzia zablokował wejście rozporządzenia, aby pomóc osobom w trudnej sytuacji ekonomicznej w obliczu wybuchu epidemii.
Diana Rodriguez korzysta z programu SNAP. Kiedyś otrzymywała znacznie więcej pomocy, teraz tylko 16 dolarów miesięcznie, co powoduje, iż wzrasta jej zaniepokojenie kwestią braku żywności i potrzebą zachowania dystansu społecznego.
"Jest to szczególnie trudne, ponieważ mam prawie 70 lat. Jestem zagrożona, ponieważ jestem cukrzykiem. Staram się nie wychodzić na zewnątrz" - powiedziała.
Z racji tego, że osoby w jej wieku powinny unikać tłumów, wolontariusze robią dla niej zakupy. Nie może sobie pozwolić na większe zapasy, a ze względu na swój stan zdrowia, dba o to, aby jeść świeże produkty, więc musi zaopatrywać lodówkę co kilka dni. Pomoc wolontariuszy pomogła jej uchronić się przed narażeniem, ale przy tak napiętym budżecie nie jest pewna, co przyniesie przyszłość, gdy zmieni się sytuacja.
"Jeśli masz 16 dolarów w kieszeni z programu SNAP, co kupisz w sklepie Jewel? Niewiele" - powiedziała.
Ale nawet gdyby miała więcej pieniędzy na jedzenie, Rodriguez twierdzi, że zachowa spokój i powstrzyma się przed niepotrzebnym gromadzeniem żywności. Ponieważ wszyscy razem musimy zmierzyć się z tym kryzysem, ważne jest, aby chronić całą społeczność, pozostając w domu, unikając barów i restauracji oraz robiąc skromne zakupy, aby pozostało wystarczająco jedzenia dla wszystkich - szczególnie tych najbardziej narażonych.
"Ludzie powinni kupić jedną albo 2 sztuki, a kupują 20. To jest problem. Ale to jest odpowiedzialność każdej osoby i jej zdrowy rozsądek" - powiedziała.
JM