To, że medycy z Chicago są jednymi z najlepszych w całych Stanach Zjednoczonych wie chyba każdy. Lekarze ze szpitala Northwestern Memorial przeprowadzili operację podwójnego przeszczepu płuc u pacjenta zakażonego COVID-19.
Chory to 60 latek z Illinois, który był hospitalizowany przez ponad 3 miesiące – przez ten czas przy życiu utrzymywała go profesjonalna aparatura zastępująca płuca i serce. Lekarz, który asystował przy zabiegu powiedział, że jeszcze nigdy w swojej karierze zawodowej nie widział tak zniszczonych płuc, jak te operowanego pacjenta – było to oczywistym rezultatem infekcji COVID-19.
Operacja trwała 10 godzin, chociaż teoretycznie powinna trwać około 6. Warto dodać, że to nie pierwszy tego typu zabieg wykonany przez specjalistów z Chicago. Poprzednio „nowe” płuca otrzymała wcześniej 20 latka i był to wówczas rewolucyjny i jedyny tego typu zabieg na świecie.
„Nasza pierwsza pacjentka jest nadal hospitalizowana i wraca do zdrowia w odpowiednim tempie. Drugi pacjent, czyli ten, któremu przeszczepiliśmy płuca kilka dni temu został już odłączony od respiratora i może rozmawiać z rodziną. Mamy wielką nadzieję, że oboje wrócą do zdrowia i odzyskają siły” – powiedział doktor Rade Tomic, pulmonolog odpowiedzialny za program transplantacyjny.
W obu przypadkach powodem przeszczepu był COVID-19, który płuca niszczy bardzo szybko i wyjątkowo brutalnie. Transplantacja tego organu to, jak się okazuje, często jedyna nadzieja dla pacjentów z rozległymi obrażeniami. Samo zachorowanie na koronawirusa nie oznacza, że konsekwencją choroby będzie przeszczep płuc. Składa się na to wiele czynników, ale decydujący w tym przypadku jest sam rodzaj koronawirusa. Mutacji jest wiele i w różnym stopniu atakują układ oddechowy człowieka.
FK