----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

14 października 2019

Udostępnij znajomym:

Polak został oskarżony o pięciokrotne morderstwo pierwszego stopnia w budynku apartamentowym na północnym zachodzie Chicago.

66-letni Krzysztof Marek w sobotę po południu zastrzelił pięć osób w mieszkaniach przy 6700 West Irving Park Road. Wszystkie ofiary to jego sąsiedzi. Krzysztof Marek został aresztowany w sobotę, a w poniedziałek postawiono mu zarzuty. 

53-letnia Jolanta Topolska, która była w stanie krytycznym po sobotniej strzelaninie, zmarła niedzielę w szpitalu. 

Krzysztof Marek wszedł do mieszkania sąsiadów, w którym cztery osoby jadły obiad przy stole, zabijając wszystkich. Następnie udał się do mieszkania wyżej i oddał strzały do Jolanty Topolskiej. 

Wśród zastrzelonych jest 65-letnia kobieta, 61-letni mężczyzna, kobieta po 30-tce i mężczyzna po 40-tce. Ich nazwiska zostaną podane do wiadomości publicznej po zawiadomieniu rodziny.

Rzeczniczka biura koronera powiatu Cook, Natalia Derevyanny, podała, że jedną z ofiar jest Tsvetanka Kostadinova, ale nie ujawniła jej wieku. Telewizja ABC7 Chicago podała, że ofiary były imigrantami z Polski i Bułgarii.

Z informacji "Chicago Sun-Times" wynika, że Marek Krzysztof, był emerytowanym pracownikiem budowlanym i mieszkał w tym budynku od 15 lat.

Sąsiedzi przyznali, że miał problemy z agresją. Dwa miesiące przed sobotnią strzelaniną, policja została wezwana do tego budynku mieszkalnego, gdyż Marek zaatakował syna zastrzelonej w sobotę Jolanty Topolskiej. Miał uderzyć go w twarz. Wtedy na miejsce wezwano policję. Nie został jednak w związku z tym incydentem z 3 sierpnia aresztowany.

Sąsiad powiedział, że syn Topolskiej, który prawdopodobnie ma około 20 lat, był w ich domu, gdy jego matka została śmiertelnie postrzelona.

Z ustaleń “Chicago Sun-Times” wynika, że Krzysztof Marek nie miał przeszłości kryminalnej.

Jeszcze przed incydentem z sierpnia dziwne zachowanie 67-latka niepokoiło jego sąsiadów.

Kobieta mieszkająca w sąsiednim budynku powiedziała, że około pół roku temu jego zachowanie się zmieniło radykalnie. „Nie wyglądał na normalnego” - dodała, prosząc o zachowanie anonimowości.

Alex Plociennik, mechanik, który mieszka dwa drzwi dalej od sprawcy, opisał go jako „niestabilnego”.

Płociennik powiedział, że odciął nawet prąd Topolskiej, kiedy kilka lat temu zarządzał budynkiem.

Ewa Zielińska, mieszkająca w sąsiedztwie Topolskiej, powiedziała “Chicago Sun-Times”, że nie odpowiadał na pozdrowienia, a jego spojrzenie było „przerażające”.

„Był dziwny” - powiedziała Zielińska. „[To było] jakby był cały czas zły”.

Z akt sądowych wynika, do których dotarli dziennikarze “Chicago Sun-Times” wynika, że sytuacja finansowa Krzysztofa Marka pogorszyła się w ostatnich latach. Policja poinformowała, że był emerytowanym pracownikiem budowlanym, ale Plociennik powiedział, że był wcześniej zatrudniony jako kierowca ciężarówki.

Złożył pozew o obrażenia ciała przeciwko firmie zajmującej się naprawą ciężarówek z Little Village w sierpniu 2016 r. Pozew został jednak odrzucony.

W styczniu 2017 r. został pozwany przez Discover Bank, który starał się odzyskać ponad $18,000 długu zaciągniętego na karcie kredytowej. We wrześniu ogłosił bankructwo. W swojej petycji zgłosił, że co miesiąc otrzymywał $1,387 w świadczeniach z Social Security, a jego miesięczne wydatki wynosiły $1,390.

W chwili złożenia o bankructwo jego dług wobec IRS wynosił $24,000 oraz $61,000 wobec różnych firm obsługujących karty kredytowe. Marek twierdził w złożonych dokumentach, że jego roczny dochód gwałtownie spadł w latach poprzedzających jego petycję. W 2015 r. zarobił prawie $50,000, a w następnym roku spadł do $30,000. Z kolei od stycznia do września 2017 r. z Social Security dostał $12,483.

Dane sądu okręgowego wskazują, że Krzysztof Marek stracił mieszkanie, wycenione na prawie $100,000, na rzecz banku dwa miesiące po tym, jak ogłosił bankructwo. Sprawa jest nadal w toku.

Sobotnia strzelanina była pierwszą od kilku lat w Chicago, w której pięć osób zostało zastrzelonych podczas jednego incydentu. W grudniu 2016 r. cztery osoby zostały zastrzelone podczas w domu w dzielnicy Fernwood na dalekim południu. Około roku później piąta ofiara, kobieta, która została ciężko ranna zmarła z powodu odniesionych obrażeń.

Z kolei we wrześniu 2017 r. cztery osoby - trzej mężczyźni i kobieta - zostali zastrzeleni w dzielnicy Brighton Park na południu. Te zabójstwa były porachunkami gangów głównie w Brighton Park i pobliskiej dzielnicy Back of Yards.

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor