19 lutego 2025

Udostępnij znajomym:

Administracja rządowa, we współpracy z Elonem Muskiem, podjęła zdecydowane i kontrowersyjne działania w celu redukcji rządu federalnego USA. Głównym argumentem jest przekonanie, że amerykańska biurokracja jest nadmiernie rozbudowana, nieefektywna i generuje zbędne wydatki. Jednak dane pokazują, że liczba pracowników federalnych od dekad nie wzrosła, a w relacji do całej populacji wręcz się zmniejszyła.

Mniej urzędników, więcej mieszkańców

Liczba pracowników federalnych rosła i malała na przestrzeni lat, ale jej obecna wielkość podobna jest do poziomu z lat 80. Obecnie rząd federalny zatrudnia około 2,4 miliona pracowników (nie wliczając pracowników poczty) w 330 milionowym kraju. Dla porównania, w latach 80., gdy populacja USA wynosiła około 220 milionów (1/3 mniej), liczba pracowników federalnych była zbliżona do dzisiejszej. To oznacza, że w przeliczeniu na liczbę mieszkańców liczba pracowników w rzeczywistości spadła.

Jeszcze wyraźniej widać ten trend, gdy spojrzymy na dane z lat 40. XX wieku, kiedy urzędnicy federalni stanowili 4,5% wszystkich pracowników spoza sektora rolnego. Dziś ten odsetek wynosi jedynie 1,5%. W praktyce oznacza to, że mniejsza liczba urzędników obsługuje znacznie większą liczbę obywateli.

Czy rząd rzeczywiście jest "nadmiernie rozbudowany"?

Choć federalna biurokracja z pewnością nie jest wolna od problemów, eksperci wskazują, że to nie jej wielkość stanowi główne wyzwanie, ale niedobory kadrowe w najważniejszych sektorach. Przykładem jest Administracja ds. Weteranów, która zmaga się z brakami personelu medycznego, czy Federalna Administracja Lotnictwa, której brakuje kontrolerów ruchu lotniczego.

Pomimo tych problemów, administracja rządowa wprowadza agresywne cięcia. Jednym z pierwszych kroków było zwolnienie niemal wszystkich pracowników w okresie próbnym, którzy przepracowali mniej niż rok i nie podlegali jeszcze ochronie prawa pracy, niezależnie od ich przydatności i wyników pracy, których liczbę ocenia się na kilkaset tysięcy.

Czy rząd kosztuje dziś więcej niż kiedyś?

Konserwatywny think tank Brookings Institution wskazuje, że o ile rząd federalny pozostaje tej samej wielkości i nie kosztuje wiele, to jego wydatki są o wiele wyższe niż kiedyś. Z biegiem czasu siła robocza federalna (pełnoetatowa i niepełnoetatowa) zmniejszyła się jako procent całkowitej populacji USA.

W wartościach bezwzględnych siła robocza federalna jest nieco mniejsza niż 50 lat temu, mimo że populacja USA wzrosła o dwie trzecie w tym okresie. Liczba pracowników federalnych jest nie tylko niewielka w porównaniu z populacją, ale również nie kosztuje dużo. Wynagrodzenia pracowników federalnych kosztowały 291 miliardów dolarów w 2019 r.

Jeśli chodzi o koszty wynagrodzeń i pensji, to raport stwierdza, że „siła robocza sektora prywatnego i publicznego obecnie znacznie się różni na szczycie i na dole drabiny zarobków”. Rozważmy na przykład to: Czy jest na świecie jakiś szef prywatnej firmy, który który operuje sumą 1,5 biliona dolarów rocznie w postaci świadczeń dla 70 milionów ludzi, zarządza siłą roboczą liczącą około 61 000 pracowników i nadzoruje 1500 biur na całym świecie, zarabiając przy tym mniej niż 200 000 dolarów rocznie? Odpowiedź brzmi: nie, ale to jest pensja szefa Social Security Administration.

Natomiast wydatki rządu federalnego jako procent PKB są dziś wyższe niż w poprzednich dekadach. Według danych z 2023 roku wynoszą one 34,4% PKB, podczas gdy historyczna średnia od 1900 roku to około 25,7%. W latach 90., kiedy Clinton realizował swoją politykę oszczędnościową, udział wydatków federalnych w PKB malał – między innymi dzięki redukcji wydatków na obronność, które spadły z 5,2% PKB w 1990 roku do 3% w 2000 roku. Obecny wzrost kosztów funkcjonowania rządu wynika z rosnących wydatków na programy społeczne, system opieki zdrowotnej, obronność oraz konieczność reagowania na kryzysy, jak pandemia COVID-19. W przeciwieństwie do lat 90., dzisiejsze próby cięć budżetowych nie są poprzedzone długotrwałym procesem legislacyjnym ani poparciem ponadpartyjnym, co rodzi kontrowersje wokół ich skuteczności i długofalowych konsekwencji. Poza tym, bardzo duża część tych pieniędzy trafia do prywatnych firm realizujących rządowe zamówienia: obronność, świadczenia zdrowotne, etc.

Jak to zrobił Clinton

Wielu zwolenników wprowadzanych zmian wskazuje, że Trump nie jest pierwszym prezydentem, który ogranicza liczbę pracowników rządowych. To prawda, jednak sposób, w jaki Clinton przeprowadził reformę, znacząco różnił się od obecnych działań i odbywał się przy aprobacie obydwu partii w Kongresie.

W okresie od stycznia 1993 r. do września 2000 r. – w okresie 7 lat - administracja Billa Clintona zredukowała zatrudnienie w rządzie federalnym o 426 200 stanowisk. Proces ten nie był jednak chaotycznym cięciem etatów, lecz starannie zaplanowaną reformą, prowadzoną w ramach inicjatywy National Performance Review (NPR). Główne założenia NPR obejmowały nie tylko redukcję kosztów, ale także poprawę efektywności rządu poprzez usprawnienie jego struktur i eliminację zbędnej biurokracji.

Główną różnicą między podejściem Clintona a działaniami administracji Trumpa i Muska był sposób przeprowadzenia tych zmian. Clinton rozpoczął reformę od sześciomiesięcznego przeglądu funkcjonowania administracji, po czym zaproponował konkretne rekomendacje. W przeciwieństwie do arbitralnych cięć, NPR opierało się na analizie i szerokim konsensusie politycznym – w 1994 r. Kongres uchwalił ustawę, na mocy której pracownikom federalnym oferowano odprawy w wysokości do 25 000 dolarów, co pozwoliło na stopniową i kontrolowaną redukcję zatrudnienia. Co więcej, w przeciwieństwie do działań Trumpa i Muska, które wywołały natychmiastowy opór prawny, program Clintona cieszył się ponadpartyjnym poparciem i był wdrażany zgodnie z procedurami legislacyjnymi. Dzięki temu redukcja nie prowadziła do destabilizacji administracji, lecz była elementem długofalowej strategii modernizacji rządu.

Jakie mogą być skutki redukcji rządu?

Zmniejszenie liczby pracowników federalnych w ten sposób może mieć realne konsekwencje dla mieszkańców. Przykładowo, Administracja Social Security obsługuje obecnie rekordową liczbę ponad 70 milionów beneficjentów, pracując przy tym w najmniejszym składzie personalnym od 50 lat. Długie kolejki, czy problemy z terminowym wypłacaniem świadczeń mogą być bezpośrednim efektem takich oszczędności.

W obliczu cięć rząd może coraz częściej zlecać zadania firmom prywatnym, co, jak wskazują dotychczasowe doświadcznia, może jednak okazać się droższe i mniej przejrzyste. Zdaniem ekspertów, tzw. outsourcing może prowadzić do wyższych kosztów i mniejszej odpowiedzialności wobec obywateli.

Czy Amerykanie rzeczywiście chcą mniejszego rządu?

Zaufanie Amerykanów do rządu federalnego spada od dekad. Podczas gdy w latach 60. około 77% obywateli wierzyło, że rząd podejmuje właściwe decyzje, dziś odsetek ten wynosi niecałe 30%.

Jednak mimo tej nieufności, Amerykanie wciąż oczekują wysokiego poziomu usług publicznych. Redukcja etatów może sprawić, że ich jakość się pogorszy, co może jeszcze bardziej wpłynąć na negatywne postrzeganie rządu.

Zamiast radykalnych cięć, eksperci sugerują raczej usprawnienie działania instytucji i eliminację rzeczywistej nieefektywności. Ostatecznie bowiem to nie wielkość rządu, lecz jego skuteczność jest kluczowa dla funkcjonowania państwa.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor