----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

24 maja 2020

Udostępnij znajomym:

Eva zu Beck to urodzona w Polsce podróżniczka, blogerka i prezenterka programów o tematyce podróżniczej. Epidemię koronawirusa postanowiła spędzić na oddalonej o kilka tysięcy kilometrów od domu wyspie, ale nie w samotności. Oprócz kilku znajomych u boku, całą podróż relacjonuje w mediach społecznościowych, w których śledzi ją ponad milion osób.

Na wyspę Sokotra należącą do Jemenu, położoną w Zatoce Adeńskiej doleciała wraz z grupą kilkudziesięciu osób 11 marca, czyli w pierwszej fazie epidemii, 4 dni później tamtejsze władze zdecydowały o zamknięciu wyspy dla ruchu – w związku z pandemią.

„Obudzono nas w środku nocy w namiotach i powiedziano, że powinniśmy natychmiast udać się na lotnisko" – mówiła na antenie CNN. Wyjścia były dwa: wracać, albo zostać. Wybrała drugie. Oprócz niej na wyspie jest także kilku turystów. Jeszcze kilka tygodni temu mówiła tak:

„Życie na Sokotrze toczy się wolno. Większość dni spędzam poza domem, czytając książki, pisząc swoją relację z podróży, czy wędrując po górach. Dobre hotele znajdują się w stolicy - Hadibu, ale ja przez te ponad 2 miesiące większość czasu spędzałam na kempingach wynajmując pokoje od miejscowych ludzi na obrzeżach wyspy. Do stolicy wracałam tylko zrobić pranie, czy podłączyć urządzenia na prądu. Nie ma wdrożonych środków dystansowania. Możemy odwiedzać przyjaciół i poruszać się, jak nam się podoba. To tak, jakbyśmy żyli w równoległej rzeczywistości.”

Jednak w ciągu ostatnich dni sytuacja uległa diametralnej zmianie, co prawda na wyspie nie ma potwierdzonych przypadków zakażeń koronawirusem, ale zostały zaostrzone środki bezpieczeństwa. Staram się nie przemieszczać tak jak wcześniej i spędzam większość czasu w jednej wiosce i póki co tak pozostanie – dodała zu Beck. Mimo wszystko podróżniczka zachowuje codzienny rytm życia:

„Budzę się wraz ze wschodem słońca i zwykle wybieram się na dwugodzinny spacer w nowym, nieznanym kierunku. Jest tu sucho, ale pięknie, bo miejsce, w którym pomieszkuję, jest głównym zbiorowiskiem rzadkich i zagrożonych smoczych drzew (łac. dracena cinnabari), które wyglądem przypominają trochę spodki z kosmosu. Po powrocie ze spaceru uczę się języka, czytam, szyje maseczki (tak na wszelki wypadek), a wieczorem przyłączam się do rodzinnej kolacji. Jest bardzo, ale to bardzo spokojnie” – powiedziała Ewa Zu Beck portalowi Onet.

Dalszy los polskiej podróżniczki będzie zależny od sytuacji epidemiologicznej. Chciałaby wrócić do domu, ale jak sama przyznaje – nie ma jak.  Na jednym z profili w mediach społecznościowych napisała: „Patrząc na to z perspektywy czasu, szczególnie pod kątem wiedzy o koronawirusie i całej epidemii - czy w ogóle zdecydowałbym się tu przybyć? Nie”. Czasu cofnąć się nie da, a teraz pozostaje jej tylko czekać… na wznowienie połączeń lotniczych.

FK

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor