Kilkaset osób zgromadziło się przed budynkami rządowymi w śródmieściu Chicago oraz Springfield domagając się od władz przerwania nakazu pobytu w domu i ponownego otwarcia zamkniętych biznesów.
Piątkowe demonstracje były ostatnimi z serii protestów organizowanych w całym kraju przeciwko nakazom pozostania w domu, których celem jest spowolnienie rozprzestrzeniania się koronawirusa.
Protesty w Illinois zorganizowane zostały w momencie pojawienia się nowego dekretu, który przedłużył nakaz pozostania w domu do 29 maja z pewnymi modyfikacjami. Jedną z nich jest wymóg, by osoby w wieku powyżej 2 lat, które są w stanie medycznie tolerować noszenie osłony twarzy, robiły to podczas przebywania w miejscach publicznych wtedy, gdy nie są w stanie dostosować się do zasady dystansowania, czyli pozostawać w odległości nie mniejszej niż 6 stóp od innych.
Osoby, które zebrały się w centrum Chicago poza amerykańskimi flagami powiewały transparentami, z których jeden mówił: "Lekarstwo jest gorsze od choroby". W tym czasie prowadzona była kontrdemonstracja, której uczestnicy częściowo ustawili się po drugiej stronie kontrolowanej przez policję ulicy, a inni przejeżdżali obok zgromadzonych w samochodach trąbiąc i wywieszając hasła treści: "Trump/Pence, największe zagrożenie dla ludzkości".
Jedna z uczestniczek protestu niosąca napis "Domagamy się ponownego otwarcia Illinois” w rozmowie z dziennikarzami Chicago Tribune stwierdziła, iż "gospodarce wyrządzono już wielkie szkody". Podobną opinię wyrażało wielu innych zgromadzonych, z których część miała na twarzach maseczki ochronne, chociaż większość ich nie posiadała.
Podobny, choć znacznie liczniejszy protest, odbył się w również piątek w stolicy Illinois. Na schodach prowadzących do stanowego Capitolu i wokół posągu Lincolna zgromadzili się zwolennicy likwidacji nakazu pozostania w domu.
Piątkowe protesty były jak dotąd największymi tego typu w Springfield. Wśród napisów widocznych na niesionych tablicach można było zauważyć treści: "Zwolnić Pritzkera", "Wolność zamiast strachu", czy "Nie interesuje mnie, jak to robicie w Chicago".
Podobnie jak w Chicago, tam również zgromadzili się przeciwnicy demonstracji. Oni też nieśli napisy: "Jesteśmy otoczeni COvidiotami", "Jak zachorujesz, dzwoń pod ten numer".
Wydarzenie w Chicago zostało zorganizowane przez Freedom Movement USA, który na swojej stronie internetowej określa się jako „grupa podobnie myślących republikańskich aktywistów”. Do tej pory grupa organizowała głównie wiece popierające prezydenta Donalda Trumpa w innych częściach stanu.
RJ