Chociaż wydaje się, że udało się pokonać epidemię koronawirusa w Chinach i ograniczyć liczbę nowych przypadków praktycznie do zera, nadal istnieją inne zagrożenia w tym kraju, a lokalne władze poinformowały o zarażeniu dżumą dymieniczną w regionie autonomicznym Mongolii Wewnętrznej.
W mieście Bayannur władze wydały w niedzielę ostrzeżenie w związku ze zdiagnozowanym w lokalnym szpitalu przypadkiem, zabraniając mieszkańcom polować na dzikie zwierzęta, takie jak świstaki, które mogą przenosić bakterie i nakazując poddanie się leczeniu każdemu, kto ma gorączkę lub wykazuje inne możliwe objawy infekcji.
W listopadzie ubiegłego roku w Mongolii Wewnętrznej w tym dwa - dżumy płucnej, groźniejszej odmiany tej choroby.
Jeśli nie jest leczona, choroba może być śmiertelna nawet dla 90% osób zarażonych.
Czarna śmierć
Chiny w dużej mierze zlikwidowały zarazę, ale wciąż zgłaszane są pojedyncze przypadki, szczególnie wśród myśliwych mających kontakt z pchłami przenoszącymi bakterię. Ostatnia poważna znana epidemia miała miejsce w 2009 roku, kiedy kilka osób zmarło w mieście Ziketan w prowincji Qinghai.
Dżuma dymienicza, zwana w średniowieczu "czarną śmiercią", jest chorobą bardzo zakaźną i często śmiertelną. W Chinach w latach 2009-2018 zdiagnozowano 26 przypadków dżumy, w tym 11 śmiertelnych.
Wraz z koronawirusem, który po raz pierwszy został wykryty w chińskim mieście Wuhan pod koniec ubiegłego roku, Chiny musiały zmierzyć się także z afrykańskim pomorem świń, który zdziesiątkował stada tych zwierząt.
JM