Biuro Spraw Wewnętrznych Departamentu Policji w Chicago oraz Cywilne Biuro Odpowiedzialności Policji badają 371 skarg przeciwko funkcjonariuszom policji dotyczących ich reakcji na protesty wywołane śmiercią George'a Floyda.
Większość, bo 56% skarg dotyczyła użycia przez funkcjonariuszy nadmiernej siły podczas protestów - na podstawie danych opublikowanych przez COPA (Civilian Office of Police Accountability). Kolejne 25% skarg dotyczyło tego, że policjanci naruszali 4. poprawkę dokonując przeszukiwań - jak wynika ze szczegółowych danych dotyczących skarg w okresie od 29 maja do 11 czerwca.
Liczba skarg na działania funkcjonariuszy osiągnęła najwyższy poziom 4 czerwca. Było to już po tym, jak ustały zamieszki i grabieże wywołane przez protesty, a w mieście dochodziło do masowych, pokojowych manifestacji. Urzędnicy COPA klasyfikowali skargi na te związane z protestami na podstawie informacji dostarczonych przez skarżących.
60% skarg dotyczyło sześciu policyjnych dystryktów na stronie północnej i w centrum, gdzie miała miejsce większość protestów, ale nie zamieszki - jak wynika danych wskazujących lokalizację 196 skarg.
COPA ma 139 otwartych skarg związanych z protestami i przekazało kolejne 232 skargi do Biura Spraw Wewnętrznych.
Jeden z zarzutów dotyczących nadmiernej siły został złożony przez prezesa zarządu policji, Ghiana Foremana, który twierdzi, iż został uderzony przez policję pięciokrotnie pałkami w nogi w dniu 31 maja.
"Podobnie jak w przypadku wszystkich innych dochodzeń w naszej jurysdykcji, przeprowadzimy rzetelne i dokładne dochodzenie, oparte na faktach i dochodach" - zapowiedział rzecznik COPA, Ephraim Eaddy.
Przywódcy COPA zalecili, aby w przypadku sześciu policjantów z Chicag zastosować ograniczenie obowiązków lub pozbawienie uprawnień policyjnych, w odpowiedzi na skargi związane z protestami. Dwa z tych wniosków zostały rozpatrzone pozytywnie, cztery są w "toku identyfikacji funkcjonariusza" - zgodnie z COPA.
Jeden z funkcjonariuszy został pozbawiony uprawnień po tym, jak został uchwycony na nagraniu z monitoringu w dniu 30 maja w pobliżu Grand Avenue i State Street używając obelgi o charakterze gejowskim podczas konfrontacji z protestującymi.
Drugi pozbawiony uprawnień, został sfotografowany pokazując środkowe palce w kierunku grupy pokojowo protestujących w Lincoln Park w dniu 6 czerwca.
Burmistrz Lori Lightfoot wezwała do zwolnienia funkcjonariusza, który wykonał wulgarny gest.
Lightfoot wielokrotnie powtarzała, że policjanci, którzy naruszają zasady departamentów "nie podzielają naszych wartości" i zostaną usunięci z policji. Chwaliła jednak zachowanie większości funkcjonariuszy w czasie protestów i zamieszek.
"Jeśli okaże się, że któryś z funkcjonariuszy użył nadmiernej siły, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności" - wynika z oświadczenia chicagowskiego departamentu policji.
Niezwykle trudno jest zwolnić funkcjonariusza policji w Chicago. Wszystkie zalecenia superintendenta muszą być podtrzymane przez Chicago Police Board. Decyzję tę można zaskarżyć w sądzie.
JM