----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

15 marca 2022

Udostępnij znajomym:

Norma płacze. Z powodu pandemii koronawirusa przebywa w domu i nie zarabia pieniędzy pracując jak wcześniej w restauracji typu fast food. Jest nieudokumentowaną imigrantką z Hondurasu, więc nie będzie uprawniona do żadnej pomocy rządowej z pakietu stymulacyjnego. Mieszka z mężem i czteroletnią córką. Dostosowali swój harmonogram dnia i wstają dopiero o 11 rano, aby śniadanie liczyło się jako lunch, ponieważ ich dochody są teraz bardzo niepewne.

Kobieta martwi się nie tylko o swoje gospodarstwo domowe. Do tej pory co miesiąc wysyłała pieniądze swojej rodzinie w Hondurasie, aby pomóc matce i dwójce rodzeństwa. "Chciałabym być jak struś i schować głowę do piasku, żeby nie musieć jej o tym powiedzieć" - mówi po hiszpańsku nie mogąc powstrzymać łez.

Norma jest jednym z milionów pracowników, którzy zostali zwolnieni lub drastycznie skrócono im godziny pracy w wyniku pandemii. Według Departamentu Pracy USA prawie 3.3 milionów Amerykanów ubiegało się o zasiłek dla bezrobotnych tydzień temu, co jest nowym rekordem. Globalna pandemia spowodowała, że wielu pracowników znalazło się w trudnej sytuacji finansowej, a mnóstwo z nich obawia się początku kwietnia, kiedy pojawią się kolejne rachunki do opłacenia.

Koronawirus zderzył się z niepokojącym trendem gospodarczym. Jeszcze przed wybuchem epidemii większość Amerykanów - 59% żyła od wypłaty do wypłaty, ledwo nadążając z płaceniem rachunków. Zdolność do przygotowania się na nieplanowaną utratę dochodów nie wchodziła w rachubę. Właśnie dlatego ten kryzys tak mocno dotknął tak wiele osób. Firmy zamykają się na czas nieokreślony, nikt nie wie, co będzie dalej, a wszyscy po prostu starają się płacić rachunki i zapewnić bezpieczeństwo swoich rodzinom, gdy okoliczności poza ich kontrolą kształtują obecnie historię ich życia.

Dla 21-letniej Cayli Beer, kelnerki, która dzieli mieszkanie ze współlokatorką, kryzys spowodował ograniczenie zmian w pracy do jednej lub dwóch tygodniowo. Zwykle zarabia od 100 do 120 dolarów dziennie w samych napiwkach. Teraz otrzymuje 80 dolarów tygodniowo, wypełniając zamówienia bez napiwków. Nie może zwrócić się do swojej współlokatorki o pomoc, bo ona nie ma już żadnych zmian. Beer twierdzi, że prawdopodobnie obie będą musiały poprosić rodziny o pomoc w opłaceniu czynszu. "Niemożliwe jest dla nas opłacenie rachunków" - mówi dziewczyna o swoich dochodach.

Chelsey Jones, kierowniczka kawiarni pozostaje obecnie bez wynagrodzenia, odkąd jej firma została zamknięta z uwagi na rozprzestrzenianie się wirusa w niewielkiej społeczności. Złożyła wniosek o zasiłek dla bezrobotnych. Jej chłopak, dekarz, również odnotował znaczny spadek dochodów ze względu na odwoływane projekty budowlane. Negocjują z właścicielem mieszkania odnośnie opłat za czynsz - mężczyzna zobowiązał się przeprowadzić niezbędne naprawy nieruchomości, aby odpracować rachunki.

Beer i Jones należą do 38.1 miliona osób - luz 1/4 zatrudnionych w USA, którzy pracują w branżach najbardziej odczuwających wpływ pandemii koronawirusa. Pew Research Center prognozuje, że 15% redukcja w branżach podwyższonego ryzyka, takich jak handel detaliczny i gastronomia, wystarczyłaby, aby natychmiast podnieść stopę bezrobocia w USA do 7%. Ale ponieważ dotyczy to wielu innych gałęzi przemysłu, liczby te prawdopodobnie gwałtownie wzrosną.

"Godziny wszystkich zostały zredukowane prawie do zera" - powiedział Arland Jones III, technik pomocy drogowej. Jones i jego żona już wcześniej żyli od wypłaty do wypłaty, bazując na jego 48-godzinnym tygodniu pracy. Ponieważ biznes spadł w pierwszych tygodniach pandemii, jego godziny zostały ograniczone najpierw do 36, potem do 32, a następnie do 28. "Zanim się zorientujemy, nie będziemy mieli nic" - powiedział Jones. W piątek został poinformowany, że będzie miał około dwóch ośmiogodzinnych zmian co drugi tydzień. Tymczasem jego żona, pracownica przedszkola, zdecydowała, że kontynuowanie pracy nie jest bezpieczne. Oprócz zmagań ekonomicznych, Jones i jego siostry opiekują się swoimi chorymi rodzicami.

"Nie sądzę, aby ktokolwiek był na to przygotowany finansowo - niepewność związana z niewiadomą, kiedy to wszystko się skończy ani co przyniesie przyszłość" - mówi Clinton Castillo, ktory pracuje w hotelu Park Hyatt. Był w pracy w dniu 22 marca, ostatnim dniu otwarcia hotelu, kiedy współpracownicy żegnali się prawie płacząc, niepewni, kiedy się znowu zobaczą. "Moje codzienne zmartwienia dotyczą tego, czy będę w stanie opłacić czynsz w przyszłym miesiącu? Jak długo potrwa ta pandemia? Czy będę miał wystarczający przypływ gotówki, aby iść do sklepu spożywczego, gdy sytuacja będzie się przedłużać?".

Osoby najmniej narażone na finansowe konsekwencje światowej pandemii - od byłego dyrektora generalnego Wells Fargo po prezydenta Stanów Zjednoczonych - głosili pilną potrzebę przywrócenia gospodarki i przywrócenia ludzi do pracy. Jednak żadne z tuzina pracowników o niskich zarobkach, z którymi magazyn Time przeprowadził rozmowy na potrzeby artykułu, nie opowiadał się za ograniczeniem obecnie stosowanych środków dystansowania społecznego, pomimo doświadczanych trudności ekonomicznych.

"Ese es un jaque mate" ("To szach-mat") - powiedziała Norma zapytana o to, co by wolała w obecnej sytuacji. W ubiegły weekend prezydent Donald Trump wycofał się z prognoz powrotu ludzi do pracy przed Wielkanocą, ogłaszając, że wytyczne dotyczące dystansu społecznego będą obowiązywać co najmniej do 30 kwietnia.

Tymczasem Miguel, nieudokumentowany imigrant, pracujący jako kelner, ma tylko około sześciuset dolarów na swoim koncie. W grudniu był zmuszony do kupna nowego samochodu, całkowicie wykorzystując swój skromny fundusz oszczędnościowy, na którym mógłby polegać w obecnej sytuacji awaryjnej. Martwi się o płacenie rachunków i możliwość wysłania pieniędzy swojej rodzinie w Meksyku. "To, co mam, to za mało" - mówi.

Pracownicy oczekują pomocy od rządu federalnego, a wielu ją otrzyma. W ubiegły piątek prezydent Trump podpisał pakiet stymulacyjny o wartości 2 bilionów dolarów, który zapewnia czeki wartości $1,200 dla Amerykanów zarabiających mniej niż $75,000 rocznie.

Jednak Miguel i Norma są nieudokumentowanymi imigrantami, płacącymi podatki i stanowiącymi dużą liczbę godzinowych pracowników najbardziej dotkniętych utratą zarobków, którzy nie będą uprawnieni do tych świadczeń.

"Szczerze mówiąc, staram się nie sprawdzać, ile mam na kocie" - mówi Luerica Fiffee, przedstawicielka ds. obsługi pasażerów na międzynarodowym lotnisku Johna F. Kennedy'ego w Nowym Jorku. Kobieta została zwolniona w dniu 19 marca, kiedy ruch lotniczy zwolnił i nie było dla niej pracy. Nadal pracuje w niepełnym wymiarze godzin przy UPS cargo, ale ma zapewnione jedynie trzy trzygodzinne zmiany w tygodniu. "Nie jestem przyzwyczajona do braku pracy. Trudno po prostu siedzieć i się tym nie przejmować".

W międzyczasie miliony osób zmuszone do pozostania w domach są zawieszone w niepewności. Nie wiadomo, jak głęboko obecny kryzys wpłynie na gospodarkę i ile czasu zajmie powrót do normalności.

"Kiedy nas zwolniono, powiedziano nam, że to sytuacja tymczasowa. Myślę jednak, że to bardzo mało prawdopodobne" - mówi Adam Hyland, pracujący jako ochroniarz centrum wystawienniczego, zwolniony 13 marca. On i jego żona są rodzicami siedmiomiesięcznej dziewczynki. "W przypadku miejsca takiego jak centrum wystawiennicze, trudno oczekiwać, iż odbije się ono w ciągu miesiąca czy dwóch" - powiedział. "Więc to przedział czasowy, w którym będę musiał podjąć inną pracę albo sytuacja stanie się naprawdę bardzo ciężka".

JM

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor