Norma Bratschi Hoza skończyła w lutym 101 lat. Urodziny świętowała ze swoją najbliższą rodziną. Niecałe dwa miesiące później zdiagnozowano u niej COVID-19. Kobieta zmarła 2 kwietnia, zaledwie kilka dni po tym, jak trafiła do szpitala.
Hoza urodziła się w Chicago w 1919 roku, podczas szczytu epidemii hiszpańskiej grypy. Jej matka zachorowała na grypę w czasie ciąży, ale przeżyła. Rodzina przeniosła się później do Wilmette, gdzie jej ojciec założył rodzinną firmę Bratschi Plumbing. Hoza pracowała tam jako księgowała przez wiele lat. Poślubiła swoją szkolną miłość i urodziła sześciu synów.
Hoza całe życie udzielała się jako wolontariuszka, miała wielu przyjaciół, a po przeprowadzce do domu dla seniorów, prowadziła sklepik w budynku. Do końca pozostała aktywna. Nie bała się także technologii.
"Kupiliśmy jej iPada na urodziny i nauczyła się z niego korzystać" - powiedziała jej wnuczka.
Urządzenie pomogło rodzinie utrzymywać kontakt dzięki emailom i Facebookowi w czasie, kiedy Hoza i inni mieszkańcy domu seniora zostali poddani kwarantannie z powodu koronawirusa. Mimo podjętych środków ostrożności kobieta zachorowała i jej stan zdrowia gwałtownie się pogorszył.
"Miała dobre życie i chcemy to celebrować, a nie opłakiwać" - powiedział Phil Hoza, syn zmarłej.
JM