Wyborcze obietnice obecnego prezydenta zaczynają przeradzać się w działania. W czwartek Biały Dom ogłosił projekt nowej ustawy imigracyjnej. Urzędnicy z otoczenia prezydenta przekonują, że to osobista wola działania Joe Bidena, który zgodnie z zapowiedziami wyciąga do imigrantów pomocną dłoń.
„Zasiadał w Senacie przez 36 lat i jako pierwszy powiedział, że proces legislacyjny widziany z drugiej strony może wyglądać inaczej niż na początku” - powiedział jeden z urzędników nowej administracji w rozmowie z dziennikarzami stacji CNN. Dodał, że prezydent jest zdecydowany współpracować z Kongresem, aby prowadzić dalsze rozmowy na ten temat, które w przypadku procedowania tego dokumentu są nieuniknione.
Zgodnie z nową ustawą osoby mieszkające w Stanach Zjednoczonych przynajmniej od 1 stycznia 2001 roku będą mogły otrzymać status rezydentów – na pięć lat. Kolejne lata mają poświęcić na dopełnienie wszelkich formalności zmierzających do uzyskania obywatelstwa – ten okres szacowany jest z kolei na trzy lata. W związku z tym cała ścieżka prawna zmierzająca do uzyskania statusu obywatela zajmie obcokrajowcom 8 lat i ma być prostsza niż teraz – właśnie ten ośmioletni okres jest jednym z filarów nowej ustawy.
Dodatkowo nielegalni imigranci, którzy przybyli do USA jako dzieci, oraz pracownicy rolni mogliby bezpośrednio ubiegać o zielone karty. Kluczowa będzie w tym przypadku przeszłość kryminalna, a zaświadczenie o niekaralności może być jednym z ważniejszych elementów całej ścieżki. Ci, którzy są w Stanach Zjednoczonych nielegalnie, mieliby dzięki tej ustawie znacznie łatwiejszą drogę do zalegalizowania pobytu.
Małżonkowie, partnerzy i dzieci (poniżej 21 lat) legalnych, stałych mieszkańców nie podlegaliby ograniczeniom wynikającym z tzw. rocznych pul ustalających liczbę osób przyjmowanych do kraju. Zgodnie z nową ustawą nie obowiązywałby już roczny termin dotyczący wniosku o azyl. Oprócz tego większa byłaby też pula wiz wydawanych w drodze losowania – wzrośnie z 55 do 80 tys.
To, w jakiej formie ustawa zostanie przyjęta, zależy od woli polityków w Senacie. Republikanie z całą pewnością nie zgodzą się na wszystkie zapisy nowego aktu. Nie jest też powiedziane, że prezydencki projekt zyska poparcie wszystkich demokratów. Aby ustawa została przyjęta potrzeba 60 głosów senatorskich – takiej większości nie ma nikt, więc trzeba będzie zawrzeć ponadpartyjne porozumienie.
fk