Prysznice. Kolejny wróg prezydenta Stanów Zjednoczonych. Zdaniem Donalda Trumpa woda, która wypływa ze słuchawki prysznicowej ma zbyt małe ciśnienie. Chociaż brzmi to jak żart, jest bardzo poważnym, zdaniem prezydenta problemem.
„Chcesz wziąć prysznic? Woda nie leci. Chcesz umyć ręce? Woda nie leci. Co z tym robisz? No stoisz dłużej, bierzesz dłuższy prysznic. Niestety, moje włosy - nie wiem jak wasze - ale moje muszą być idealne. Idealne!” - powiedział Donald Trump
Zgodnie z obowiązującym od niemal 30 lat amerykańskim prawem, prysznice w Stanach Zjednoczonych mogą mieć przepływ wody nie większy niż 2.5 galona, czyli niecałe 9,5 litra na minutę. Cel ówczesnych władz był jasny i prosty – ograniczenie marnotrawienia „źródła życia”. Zmian w tym zakresie chce administracja Donalda Trumpa. Urzędnicy Departamentu Energii Stanów Zjednoczonych domagają się, aby ten limit dotyczył nie całej instalacji - tak jak dotychczas, a wyłącznie jednej dyszy. W konsekwencji każda z nich będzie mogła przepuszczać wspomniane 2.5 galona. To istotne, dlatego że obecnie mnóstwo jest instalacji prysznicowych wyposażonych nawet w kilkanaście dysz, których przepustowość nie może w sumie przekraczać wspomnianego limitu.
Proponowane zmiany są ostro krytykowane przez wiele środowisk, protestują głównie te zaangażowane w walkę o środowisko naturalne. Andrew deLaski z organizacji Appliance Standards Awareness Project uważa, że prezydencki projekt nie należy do zbyt przemyślanych:
„Jeżeli masz cztery dysze, które wypuszczają 10-15 galonów w ciągu minuty, to prawdopodobnie zostaniesz z tej łazienki zwyczajnie zmieciony” – powiedział DeLaski i dodał, że chętnie pomoże prezydentowi Trumpowi w doborze wydajnej słuchawki prysznicowej. Nie trzeba będzie zwiększać ciśnienia wody – dodaje.
Jaka będzie przyszłość tego projektu? Nie wiadomo. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że sprawa trafi do sądu.