“To nie był protest, tylko działalność czysto kryminalna” - powiedział David Brown, szef CPD opisując wydarzenia sprzed kilku dni, gdy w wyniku zamieszek i grabieży w śródmieściu miasta ponad 100 osób zostało aresztowanych, rannych było 13 policjantów, a zniszczenia wyceniono na ponad $60 mln.
Do tej pory nie jest pewne, co bezpośrednio doprowadziło do wybuchu zamieszek, które rozpoczęły się krótko po północy z niedzieli na poniedziałek w śródmieściu Chicago. Podejrzewa się jednak, że wywołał je wpis na portalach społecznościowych, w którym niesłusznie zarzucono policji zabicie 15-letniego chłopca.
W rzeczywistości chodziło o młodego mężczyznę, który w dzielnicy Englewood ścigany przez policję, „odwrócił się i strzelił” do funkcjonariuszy, zanim sam został zraniony i zabrany do miejscowego szpitala – poinformował zastępca komendanta CPD w rozmowie z telewizją Fox. Latrell Allen, lat 20, został później oskarżony o usiłowanie zabójstwa.
To właśnie ta strzelanina była prawdopodobnie powodem późniejszych, nocnych zamieszek w centrum miasta, gdy wandale wybijali szyby dziesiątek firm i wynosili wszystko, co mogli zabrać - poinformowała policja.
Zorganizowana grabież
Wzdłuż Magnificent Mile widziano ludzi wchodzących i wychodzących ze sklepów z torbami pełnymi zrabowanych towarów, podobnie było w pobliskim banku. Z czasem pojawiało się w okolicy coraz więcej osób dowożonych tam prywatnymi samochodami.
“Nie było gniewu. Grzecznie powiedzieli mi, że wchodzą do środka” – powiedział właściciel sklepu jubilerskiego w centrum.
Dodał, iż szabrownicy podjeżdżali samochodami, niosąc cegły do rozbicia szyb. Kiedy wychodzili, biegli do pobliskich samochodów U-Haul, aby włożyć skradziony łup do środka.
„Wyglądało to, jakby było wcześniej zaaranżowane” - powiedział w rozmowie z WBBM-TV wielebny Michael Pfleger, ksiądz i aktywista z południowej strony miasta.
Wiele nagrań wideo pokazuje samochody zatrzymujące się na środku ulic, z których wybiegali ludzie i włamywali się do sklepów. Były gracz Bears, Patrick Mannelly, był świadkiem grabieży, którą obserwował ze swego mieszkania w wieżowcu: widział samochody podjeżdżające do ciężarówki U-Haul i ludzi wkładających skradzione towary do przyczepy.
Rola mediów społecznościowych
Nie jest tajemnicą, że media społecznościowe odgrywają znaczną rolę w organizowaniu demonstracji i protestów. Policja uważa, że zostały one wykorzystane do koordynowania niedawnych grabieży i zamieszek w całym Chicago.
"CPD dowiedziało się o kilku postach w mediach społecznościowych zachęcających do grabieży śródmieścia" - powiedział Brown. "Kiedy dowiedzieliśmy się o tych postach, do centrum zostało wysłanych 400 funkcjonariuszy".
Policja również je wykorzystuje
Media społecznościowe od lat są narzędziem wykorzystywanym przez policję, nie tylko w Chicago, ale w całym kraju. Do administratorów Facebooka wpłynęło około 50,000 wniosków o udzielenie informacji od krajowych departamentów policji w okresie od lipca do grudnia ubiegłego roku.
Niektórzy zastanawiają się, w jaki sposób policja uzyskuje te dane.
Praktyki te są tak kontrowersyjne, że w 2018 roku American Civil Liberties Union wystąpiła z żądaniem większej przejrzystości ze strony policji na temat tego typu działań. Wezwano policję do zaprzestania korzystania ze "szpiegowskiego oprogramowania" monitorującego aktywność w mediach społecznościowych.
Chicagowski departament policji odmówił komentarza w kwestii tego, ilu funkcjonariuszy ma monitorować media społecznościowe.
Zatrzymanym niewiele grozi
Prokurator powiatu Cook, Kim Foxx, ponownie stanęła w ogniu krytyki ze strony właścicieli zniszczonych biznesów w centrum miasta, superintendenta chicagowskiej policji i swoich rywali politycznych z powodu swojego podejścia do osób aresztowanych podczas zamieszek w Chicago.
Zarzucono jej zbyt łagodną reakcję już po majowych protestach, do których doszło po zamordowaniu George'a Floyda.
Foxx przyznała, że policja aresztowała wtedy 5,000 osób, ale tylko około 1,400 postawiono zarzuty związane z grabieżami.
Szef policji w Chicago stwierdził po ostatnich zamieszkach, że szabrownicy przekonali się, iż "nie grożą im żadne konsekwencje", co było wyraźnym atakiem skierowanym w prokurator Foxx.
"Przekonanie, że ludzie czują się zbyt pewni, ponieważ nie ścigano ich za kradzieże na początku zamieszek, jest po prostu nieprawdziwe" – broniła się Foxx przekonując, że grabieże również uważa za działania przestępcze, ale w wielu przypadkach brakuje dowodów na ich popełnienie, dodatkowo utrzymując, iż umorzone sprawy dotyczyły oskarżeń o łamanie godziny policyjnej, niezastosowanie się do nakazu rozejścia i nie dotyczą bezpośrednio zarzutów związanych z kradzieżami.
Były sędzia powiatu Cook, Pat O'Brien, republikański kandydat startujący w listopadzie przeciwko Foxx, obwinia ją o niepokoje w mieście i rosnącą przestępczość. Uważa, że nie walczy o ludzi i sprawia, że Chicago jest "dostępne dla wszystkich, którzy chcą kraść".
BLM broni grabieży
„Nie obchodzi mnie, czy ktoś decyduje się splądrować sklep Gucci, Macy’s lub Nike, bo dzięki temu ta osoba będzie jadła” – powiedziała Ariel Atkins, lokalna organizatorka Black Lives Matter. „Dzięki temu ta osoba ma ubranie”.
„To są reparacje” – kontynuowała Atkins. „Wszystko, co chcieli wziąć, mogli wziąć, ponieważ firmy te mają ubezpieczenie”.
Black Lives Matter Chicago wydało też oświadczenie, w którym napisano: „Burmistrz najwyraźniej nie nauczyła się niczego od maja i musi zrozumieć, że ludzie będą się buntować do czasu, aż departament policji zostanie zlikwidowany, a w czarną społeczność zostaną poczynione inwestycje.”
Gwardia?
Rozpoczęło się szukanie winnych. Burmistrz Lori Lightfoot i szef policji przeszli do ofensywy - nie tylko przeciwko osobom zakłócającym porządek i ład w mieście, ale także sędziom i prokuratorom. Zdaniem władz nie wyciągnięto surowych konsekwencji wobec tych, którzy niszczyli miasto dwa miesiące temu i to samo zrobili w tym tygodniu.
Nie brakuje też krytyki samej Lightfoot. Zrzuca się jej brak odpowiedniej reakcji.
Republikanie z Illinois wzywają do sięgnięcia po Gwardię Narodową - sama nazwa tej formacji działa na burmistrz jak płachta na byka. Jednym ze zwolenników sprowadzenia jej do Chicago jest Jim Durkin, przewodniczący republikanów w stanowej Izbie Reprezentantów.
„Naszedł czas, aby sprowadzić Gwardię Narodową do Chicago, korzystając z federalnej pomocy. Trzeba zrobić wszystko, żeby powstrzymać ten chaos i ocalić nasz stan” – powiedział kilka dni po zamieszkach.
Aby tak się stało, potrzebna jest zgoda gubernatora. Na razie on i burmistrz twierdzą, iż ostatnie zamieszki to incydenty, które nie wymagają pomocy zewnętrznej. J.B. Pritzker powiedział, że policja stanowa robi i będzie robić wszystko, co w jej mocy, aby wesprzeć miasto, tak jak robiła to podczas protestów i grabieży na początku lata.
Gwardia Narodowa choć jest częścią amerykańskich sił zbrojnych, to podlega lokalnym władzom stanowym i wspiera amerykańską armię w określonych działaniach.