Powoli opada bitewny pył i coraz więcej osób zadaje sobie pytanie: co teraz? Zakładając, że dotychczasowe wyniki utrzymają się i zostaną oficjalnie poświadczone, w styczniu Joe Biden zamieszka w Białym Domu. W tym momencie zmieni się wiele.
Były wiceprezydent Stanów Zjednoczonych zajmujący to stanowisko przez dwie kadencje Baracka Obamy, 36-letni weteran Senatu - zostanie 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Będzie najstarszym prezydentem w historii, jak również najbardziej doświadczonym w służbie publicznej. Kamala Harris zostanie pierwszą kobietą na stanowisku wiceprezydenta.
Może się okazać, że długa i zaciekła kampania wyborcza była łatwiejszym elementem przejęcia władzy. Para przejmuje bowiem obowiązki w czasie kryzysu, wywołanego przez pandemię, która pochłonęła już więcej ofiar śmiertelnych niż pierwsza wojna światowa, wojna koreańska i wojna wietnamska razem wzięte i przyniosła najwyższy wskaźnik bezrobocia od czasu Wielkiego Kryzysu.
Prawdopodobnie Senat pozostanie pod kontrolą GOP, na co wskazują wstępne wyniki, co mimo utrzymania przez demokratów Izby, może skutecznie zablokować realizację wszelkich planów już na samym początku.
To niezwykła sytuacja dla większości bogatych krajów, które zazwyczaj korzystają z systemu parlamentarnego, gdzie brak koalicji rządzącej oznacza nowe wybory. Jednak w USA przez ostatnie 30 lat tylko przez 30% czasu ta sama partia kontrolowała Izbę, Senat i prezydenturę.
Z drugiej strony Biden jest politykiem gotowym do kompromisów, w okresie wiceprezydentury był wręcz znany z tego. Na pewno ma dużo lepsze kontakty z przewodniczącym republikańskiej większości w Senacie, Mitchem McConnellem, niż Donald Trump ma z przewodniczącą demokratycznej większości w Izbie, Nancy Pelosi.
Biden odbudował tymczasowo tzw. niebieską ścianę, czyli zwyciężył w stanach środkowego-zachodu przejętych 4 lata temu przez Trumpa. Prawdopodobnie zmienił barwy Arizony, a jeśli niewielka przewaga utrzyma się, również Georgii, choć ze względu na niewielką różnicę głosów w stanie tym niemal na pewno dojdzie do ponownego liczenia głosów.
Jak dotąd Biden zgromadził 75.3 miliona głosów w stosunku do 71 milionów Trumpa - to 50.5% do 47.7%. Obydwaj politycy ustanowili rekordy. Trump otrzymał największą liczbę głosów w historii jako urzędujący prezydent, Biden pobił rekord wśród wszystkich kandydatów.
Jaki plan
Na długo przed pandemią sztab Bidena opisał szereg działań, które podejmie on pierwszego dnia, od ponownego przystąpienia do porozumienia klimatycznego z Paryża, powrotu do grona państw należących do WHO, po podpisanie zarządzeń wykonawczych dotyczących etyki. Inne kwestie, takie jak uchwalenie ustawy o równości w zakresie ochrony osób LGBTQ, również wymieniono jako priorytety.
Do tej pory rząd federalny wydał ponad 2 biliony dolarów na stymulację ekonomiczną w związku z koronawirusem - prawie trzykrotnie więcej niż zatwierdzono w 2009 roku. Biden chce wydać jeszcze więcej.
Twierdzi, że jeśli ktoś martwi się deficytem, to ogromne inwestycje publiczne są jedyną rzeczą, która w tej chwili nie pozwoli, by "deficyt pożarł nas żywcem". Biden mówił podczas kampanii o finansowaniu tzw. zielonych firm i zwiększonej ochronie dla stanów i miast. Wezwał do wysyłki kolejnych czeków pomocowych amerykańskim rodzinom.
Jest zwolennikiem powołania rządu kryzysowego według dawnego wzoru FDR, w celu pomocy w tworzeniu i wdrażaniu leczenia i przyszłej szczepionki przeciw Covid.
W marcu powiedział, że zażądałby płatnego urlopu chorobowego w nagłych wypadkach dla wszystkich potrzebujących i nakazałby, aby nikt nie musiał płacić za testy lub leczenie koronawirusa. W miarę pogłębiania się kryzysu twierdził, że umorzy federalny dług z tytułu pożyczki studenckiej - minimum 10,000 dolarów na osobę i doda 200 dolarów miesięcznie do czeków z Social Security.
Ponieważ skala pandemii i wywołane przez nią szkody ekonomiczne od wielu miesięcy są poważnymi problemami dla kraju, kampania Bidena zasygnalizowała, że chce on przede wszystkim walczyć z Covid-19 poprzez dalsze rozszerzenie testów, wspieranie koordynacji między stanami oraz pomocy w rozprowadzaniu przyszłej szczepionki. Zaproponował pomoc finansową dla stanów, miast, dodatkowe ubezpieczenie na wypadek bezrobocia dla osób indywidualnych i gospodarstw domowych, a także dalsze dotacje i pożyczki dla małych firm, takich jak bary i restauracje.
Progresywni politycy walczą o jego względy
Część konserwatywnych wyborców obawia się, że Biden przyniesie zmiany sięgające za bardzo na lewo. Choć sam jest blisko centrum, to w jego otoczeniu rzeczywiście jest wielu polityków progresywnych, którzy teraz zaczynają walczyć o wpływy. Walka toczy się o przyszłość publicznego systemu ubezpieczeń zdrowotnych, płatnych urlopów rodzinnych, podwyżki podatków, etc.
Bernie Sanders zapytany, czy według niego rząd Bidena przesunie się w lewo odpowiedział:
"Nie. Ale oczekuję, że dotrzymają słowa i wprowadzą zapowiadane zmiany sprzyjające progresywnemu skrzydłu partii demokratycznej".
We wtorek CNN poinformowało, że senator z Vermont zaczął szukać wsparcia wśród członków partii demokratycznej w staraniach o stanowisko sekretarza ds. pracy. Zapytany o to Sanders nie zaprzeczył doniesieniom.
„Gdybym miał teczkę, która pozwoliłaby mi walczyć o rodziny pracujące, czy zrobiłbym to? Tak, chciałbym tego” - powiedział w rozmowie z CNN.
Podobnie jak partia republikańska musi odwdzięczać się po wyborach najbardziej konserwatywnym skrzydłom, które pomogły w zwycięstwie, pewnie czeka to też partię demokratyczną i skrzydło progresywne. Pytanie tylko, w jakim stopniu zgodzi się ona na zmiany.
Poza tym mamy plan klimatyczny, który zakłada inwestycje w odnawialną energię wartości 2 bilionów dolarów i powolną rezygnację z wytwarzania energii z węgla do 2035 roku.
Pamiętajmy jednak, że bez przyzwolenia Senatu zdolność Bidena do realizacji wszelkich planów i programów będzie poważnie ograniczona, nawet jeśli posługiwał się będzie prezydenckimi dekretami. Na razie w Senacie połowę miejsc zdobyli już republikanie, dwa wyścigi w Georgii pozostają nierozstrzygnięte.
Sprawy zagraniczne
Biden będzie miał trochę więcej swobody w sprawach zagranicznych, gdzie prawdopodobnie postara się powrócić do polityki zaangażowania w sprawy Kuby i Iranu, negocjowania nowego porozumienia o kontroli zbrojeń z Rosją. Na pewno nie zniknie sprawa zagrożenia ze strony Korei Północnej.
Administracja będzie też musiała zadecydować, co zrobić ze spuścizną swego poprzednika. Pozostawić sprawy swojemu biegowi, jak było w przypadku Obamy przejmującego władzę po Bushu, czy wykorzystać nowego prokuratora i wszcząć śledztwa związane z działaniem wcześniejszej administracji, co miało miejsce 4 lata temu.
Trzeba poczekać
Wszystkie te pytania będą musiały poczekać, aż poznamy ostateczny wynik głosowania do Senatu. Niezależnie jednak od składu Senatu GOP powtórzy pewnie strategię McConnella na lata 2009-2011, polegającą na próbie zablokowania wszystkich inicjatyw nowej administracji. Strategia ta oznaczała, że ówczesna administracja i jej sojusznicy w Kongresie zostali zmuszeni do kompromisu w niemal każdej sprawie.
Biden będzie również musiał stawić czoła sędziom Sądu Najwyższego, w którym większość - 6 do 3 - mają konserwatyści.
Tak więc choć Joe Biden wygrał prezydenturę, to nie jest jasne, czy będzie w stanie regularnie uchwalać planowane przepisy czy budżety, czy pokonywać przeszkody przy wyborze kluczowych stanowisk w rządzie - co zależnie od poglądów, może okazać się dobre lub złe dla kraju.
rj