Pandemia koronawirusa, a także różne formy lockdownu sprawiły, że ludzie masowo używają, a właściwie zużywają plastik. Trzeba dezynfekować ręce, do jedzenia najlepiej użyć plastikowych, jednorazowych sztućców i talerzy. Restauratorzy przy zamówieniach składanych on-line także je dokładają, a wszystko nierzadko pakowane jest w plastikowe torby i torebki. Sztuczne kubki, słomki, pojemniki – codzienność, szczególnie w dobie pandemii.
Eksperyment
Jak ten problem wygląda w Chicago i całych Stanach Zjednoczonych szczególnie w kontekście restauracji? Specjalny raport przygotowali dziennikarze Chicago Sun Times i telewizji ABC7. Aby sprawdzić, jak przedstawia się to w praktyce – ile śmieci „generuje” jeden obiad, dziennikarze zamówili posiłki z dowozem i zorganizowali piknik na świeżym powietrzu w jednym z chicagowskich parków. Na tacy, a właściwie na kocu znalazły się: pizza, skrzydełka kurczaka, sałatka, cheeseburger z frytkami, danie chińskie i burrito. Zdecydowana większość przyjechała w kartonowych pudełkach lub aluminiowych tacach – podlegających recyklingowi. Mimo wszystko kilka zamówień zostało zapakowanych w styropianowe pojemniki obiadowe – trzymają ciepło, ale jest ogromny problem z ich przetworzeniem.
„Przedmioty tego typu - jednorazowego użytku będą rozkładać się sto lat, a może i dłużej” – mówi Jennifer Dunn z Northwestern-Argonne Institute of Science and Engineering.
Sztuczny problem
Torba reklamowa rozkłada się około 400 lat, natomiast butelka typu PET, czyli zwykła plastikowa np. po popularnych napojach gazowanych od 100 do nawet 1000. Plastikowe sztućce i torby, które w trakcie pandemii koronawirusa przechodzą drugą młodość, to nie jedyny problem związany z przetwarzaniem tworzyw sztucznych. Kolejny dotyczy odpadów wytwarzanych przez pracowników służby zdrowia - maski na twarz, rękawiczki, plastikowe fartuchy, różnego rodzaju osłony. Szacuje się, że każdego miesiąca zużywa się na świecie 129 miliardów masek i 65 mld rękawiczek jednorazowych. Zużycie plastiku na świecie, w tym także sprzętu medycznego wzrosło o niemal 300% w okresie pandemii. Takie dane przekazało Międzynarodowe Stowarzyszenie Odpadów Stałych.
Ograniczenie plastiku w Chicago
W Chicago na przestrzeni ostatnich lat były podejmowane liczne próby ograniczenia zużycia plastiku, szczególnie tego produkowanego przez restauracje. W ubiegłym roku radny 32. dzielnicy - Scott Waguespack proponował nowelizację prawa w tym zakresie. Polityk chciał, by został wprowadzony zakaz używania opakowań na jedzenie ze styropianu, a zamiast tego lokale gastronomiczny miałyby przechowywać jedzenie w takich pojemnikach, które później kwalifikowałoby się do procesu recyklingu. Sam Toia, prezes Stowarzyszenia Restauratorów z Illinois popierał wówczas ten projekt, ale stwierdził, że miejskie władze musiałyby uwzględnić trudności finansowe, z jakimi borykałyby się restauracje z tego tytułu. Styropianowe pojemniki są jedną z najtańszych metod przechowywania jedzenia, a poza tym spełniają swoją funkcję – utrzymują ciepło. Inne tego typu rozwiązanie będzie znacznie bardziej kosztowne.
Recykling w USA
Chicago z segregacją śmierci i recyklingiem ma problem od dawna, chociaż kilka lat temu było lepiej niż teraz. Kilka tygodni temu Departamentu Ulic i Oczyszczania Miasta poinformował, że jedynie od 8 do 9% śmieci produkowanych co roku przez mieszkańców podlega recyklingowi. Jak łatwo wyliczyć, ponad 90% trafia na zwykłe wysypiska. Nieco większą „zieloną świadomość” mieli mieszkańcy Chicago jeszcze 6 lat temu, kiedy to 11% miejskich śmieci nadawało się do recyklingu. Dla porównania mieszkańcy Nowego Jorku poddali recyklingowi 17% swoich odpadów. Przeciętny Amerykanin wyrzuca rocznie około 270 funtów plastiku. Eksperci są zgodni, że problem istnieje od dawien dawna, ale pandemia go wyostrzyła i spotęgowała.
fk