----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

15 marca 2022

Udostępnij znajomym:

Sytuacja powtarza się przy okazji każdych kolejnych wyborów: miliony osób dochodzi do wniosku, iż ich pojedynczy głos niczego nie zmieni lub że wybory nie mają znaczenia i nie warto poświęcać na nie cennego czasu.

W konsekwencji, w zależności od rodzaju wyborów, od 35 do 60 procent uprawnionych do głosowania tego nie robi. Trudno się dziwić - obowiązujący system nie ułatwia głosowania, do tego decyzja o poświęceniu kilku godzin na oddanie głosu wymaga motywacji, której wiele osób nie znajduje u siebie, gdy wymaga się tego co dwa lub cztery lata, a nawet częściej, jeśli doliczymy do tego lokalne wybory miejskie.

Badania wykazały, iż potencjalnych wyborców podzielić można na trzy grupy: 1) osoby, które prawie zawsze głosują; 2) osoby głosujące czasami; 3) osoby, które rzadko lub nigdy nie głosują.

Najliczniejszą stanowi grupa głosujących czasami, aż 44 procent, kolejna to głosujący zawsze - 31 proc., a na końcu ci, którzy nie głosują w ogóle, lub niezwykle rzadko - 25 proc.

Badanie wykazało też, że pomiędzy dwiema pierwszymi grupami nie było zbyt wielkich różnic pod względem wieku, dochodów, wykształcenia, rasy, etc. Ci, którzy głosują systematycznie mieli wyższe dochody, byli lepiej wykształceni, częściej biali i zwykle identyfikowali się z jedną z dwóch partii politycznych. Podobnie zresztą jak osoby należące do grupy głosującej czasami. Warto dodać, że w obydwu grupach dominowały osoby dojrzałe wiekowo, lub też mówiąc inaczej, w większości nie byli to ludzie młodzi.

Do grupy niegłosującej lub głosującej niezmiernie rzadko najczęściej zaliczały się osoby o niższych dochodach, osoby młode, o niższym poziomie wykształcenia i te, które nie utożsamiają się z żadną partią polityczną.

Wiele osób określa swą decyzję dotyczącą udziału w wyborach jako osobistą, sprowadzającą się do konkretnych kandydatów. Okazuje się też, że odmowa udziału w wyborach też zwykle nie jest wynikiem zaniedbania lub lekceważenia, ale wyboru.

Bariery w głosowaniu

Poza tym, że wiele osób świadomie rezygnuje z udziału w wyborach, dla innych jest to z różnych powodów utrudnione. Na przykład przeszkodą może być praca, która nie pozwala na udział w godzinach otwarcia punktów wyborczych. Dla mieszkańców niektórych stanów lub powiatów jest to konieczność posiadania dodatkowych dokumentów (oprócz dowodu tożsamości na przykład wymaganej karty rejestracyjnej wyborcy). Inni z różnych powodów nie chcą lub nie są w stanie poświęcić kilku godzin na stanie w kolejce do głosowania. Czasami decyduje o tym odległość do punktu wyborczego, a nawet pogoda.

W tym roku na pewno wiele osób zrezygnuje też z osobistego udziału w wyborach z powodu pandemii - z obawy o zdrowie głosowanie będzie dla nich mniej priorytetowe.

I choć wiele z tych osób mogłoby skorzystać z innych form, jak choćby głosowania pocztowego, nie każdy z różnych powodów ufa tej metodzie.

„Ostatni raz, kiedy próbowałem głosować korespondencyjnie, nie zostało to policzone - bo było już za późno” - mówi 27-letni Adam Sanchez. Dlatego uważa on, że jedyną gwarancją policzenia głosu jest osobiste włożenie karty do maszyny w punkcie wyborczym.

Zbyt późne wysłanie karty, brak podpisu, niewłaściwe jej wypełnienie - powodów odrzucenia głosów pocztowych jest wiele.

Wnioski z badań wskazują, że im ktoś głosuje rzadziej, tym mniej ufa alternatywnym sposobom głosowania. Nie mają z nimi większego problemu ci, którzy oddają swój głos zawsze lub często.

Dzień wolny?

Wiele problemów w dniu wyborów sprowadza się do spraw logistycznych i panuje powszechne przekonanie, iż Stany Zjednoczone mogą zrobić więcej, by zachęcić obywateli do głosowania.

51% wyborców jest przekonana, iż uczynienie dnia wyborów świętem narodowym (wprowadzenie dnia wolnego) umożliwiłoby większej liczbie osób oddanie głosu, a jeszcze więcej przekonuje, iż przyczyniłoby się do tego powszechniejsze głosowanie wczesne.

Nie ufam kandydatom

Poza wymienionymi już powodami bardzo wiele osób spośród niegłosujących jest po prostu rozczarowanych polityką i politykami oraz wyłaniających ich systemem. 31 proc. pośród głosujących od czasu do czasu mówi, że nie bierze udziału w wyborach, gdyż nie lubi żadnego z kandydatów. 26 proc. wychodzi z założenia, że ich głos, niezależnie na kogo oddany, niczego nie zmieni.

W tym roku może być nieco inaczej

W wielu stanach widać było już na kilkanaście dni przed wyborami, że frekwencja może być rekordowa. Jeśli tak się stanie, może to w dużej mierze wynikać z faktu, że wiele osób głosujących tylko czasami, tym razem zdecydowało się wziąć udział w wyborach.

Według badania fivethirtyeight i Ipsos aż 82 procent wyborców w tej grupie śledzi obecną kampanię dość uważnie i aż 93 proc. z nich planuje głosować. Mniejszy odsetek niegłosujących - 51 proc. - również deklaruje chęć udziału w wyborach. Oczywiście wiele z tych osób później tego nie robi, ale i tak liczby są o wiele wyższe niż latach poprzednich.

Wybory na każdym poziomie mają znaczenie

Dotyczy to wyborców o wszystkich poglądach politycznych. W powtarzanych ankietach i sondażach coraz więcej osób deklaruje chęć angażowania się w głosowanie nie tylko na poziomie federalnym, ale również lokalnie.

„Jestem mamą z trójką dzieci i nie mam czasu na zbieranie informacji potrzebnych do podjęcia decyzji podczas wyborów, więc po prostu nie głosuję” - mówi Lilli Hadad. Tym razem nadała jednak wyborom nieco większy priorytet. “Wcześniej wydawało mi się, że ważne są wybory prezydenckie, ale teraz stało się dla mnie jasne, kim są ludzie na stanowiskach lokalnych i jaki mają oni wpływ na nasze życie”.

Prawdopodobnie tegoroczna, wyższa frekwencja, nie utrzyma się zbyt długo. Już teraz wiele osób deklaruje, że po 2020 roku prawdopodobnie zbyt szybko ponownie nie odda głosu.

rj

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor