Stany Zjednoczone doświadczyły w tym roku jednego z najbardziej niszczycielskich sezonów pożarów, kiedy spaleniu uległo ponad 8 milionów akrów ziemi w całym kraju.
Regeneracja lasów, które rosły na znacznej części tego obszaru, zwykle zajęłaby lata i wymagała pracy setek osób, które ręcznie sadziłyby sadzonki wyhodowane w specjalnych szkółkach leśnych.
DroneSeed z siedzibą w Seattle ma szybsze i skuteczniejsze rozwiązanie tego problemu. Jak sugeruje nazwa firmy, wykorzystuje ona floty dronów do ponownego zalesiania obszarów, które spłonęły, rozrzucając nasiona w miejscach, gdzie mają największe szanse na odrodzenie.
Drony o długości ośmiu stóp w flotach liczących 5 sztuk, latając razem na zaprogramowanych trasach mogą pokrywać nastionami do 50 akrów dziennie, a każdy może przenosić do 57 funtów tzw. „naczyń siennych” – poinformował dyrektor generalny firmy, Grant Canary.
„Jesteśmy sześć razy szybsi niż plantator drzew z łopatą, który jest w stanie wykonać prace na około dwóch akrach dziennie” – powiedział. „I skróciliśmy łańcuch dostaw z trzech lat do trzech miesięcy”.
DroneSeed uzyskało zwolnienia od Federalnej Administracji Lotniczej na początku tego roku, które zezwalają na wykorzystanie rojów dronów do ponownego sadzenia spalonych lasów. Firma zajmuje się już miejscami zniszczonymi w wyniku pożarów w Kalifornii i Oregonie, a także bada inne dotknięte żywiołem obszary na zachodnim wybrzeżu, gdzie można wykorzystać jej technologie.
Ponowne sadzenie lasów z powietrza nie jest nowym podejściem, ale do tej pory wykorzystywano do tego niewielkie samoloty lub helikoptery. Eksperci uważają, że zastosowanie dronów jest tańsze i łatwiejsze niż tradycyjne sadzenie ręczne, ale może okazać się mniej skuteczne.
„Samo wyrzucanie nasion drzew leśnych z samolotów może się udać i jest o wiele tańsze niż ręczne sadzenie” – powiedział Ralph Schmidt, profesor na Earth Institute of Columbia University. „Uprawa sadzonek w szkółkach i ich ręczne sadzenie zawsze będzie miało wyższy wskaźnik sukcesu niż siew powietrzny, ale jest znacznie droższe”.
Jak dodał Schmidt, kluczem jest dobór odpowiedniego gatunku nasion i odpowiedniego miejsca do ich zrzucenia.
DroneSeed próbuje znaleźć kompromis dzięki swoim zastrzeżonym „naczyniom siennym”. Specjalne zaprojektowane pakiety zawierają kombinację nawozów, składników odżywczych i środków odstraszających szkodniki, które pomagają nasionom skuteczniej się zakorzenić – bez konieczności fizycznego zakopywania ich w ziemi. Są również odporne na wiewiórki.
„Chcemy, aby ziarno nie zostało zjedzone, więc… jednym ze składników jest naprawdę super ostra papryka” – wyjaśnił Canary.
Drony nie są jedyną technologią wykorzystywaną przez firmę do zwiększenia efektywności sadzenia. DroneSeed wdraża również Lidar, technologię wykrywania wykorzystywaną przez autonomiczne samochody do mapowania i tworzenia trójwymiarowego modelu terenu. Jest to połączone z czujnikami, które mierzą różne długości fal światła, aby odróżnić obszary żwiru od miejsc, w których zdrowa gleba może lepiej odpowiadać potrzebom drzew.
Firma twierdzi, że jej metody mogą doprowadzić do wyrośnięcia do 140 drzew na każdy akr – w oparciu o próby przeprowadzone w Nowej Zelandii i stanie Waszyngton.
„Teraz, w tym sezonie pożarów mamy bezprecedensowe zapotrzebowanie” – powiedział Canary.
I chociaż zmiany klimatyczne z każdym rokiem pogłębiają problem, ma nadzieję, że technologia DroneSeed skutecznie pomoże odnawiać lasy, chociaż nie jest to uniwersalne rozwiązanie.
„Nie twierdzę, iż powinniśmy się pozbywać szkółek, powinniśmy zachować wszystkie szkółki, które posiadamy, ponieważ potrzebujemy wszystkich drzew, jakie możemy zdobyć” – powiedział. „Ale musimy być w stanie robić to szybciej”.
jm