Miliony Amerykanów po raz pierwszy zmuszonych zostało do korzystania z pomocy banków żywności
Głód to trudna rzeczywistość w najbogatszym kraju świata. Nawet w normalnych czasach szkoły rozdają dzieciom miliony gorących posiłków dziennie, a starsi Amerykanie są czasami zmuszeni wybierać między lekarstwami a jedzeniem.
Teraz, w czasie śmiertelnej pandemii, w czasach naznaczonych walką z wirusem, utratą pracy, kryzysem gospodarczym i zamykaniem firm, miliony kolejnych Amerykanów doświadczyło problemu pustych lodówek i domowych spiżarni. Banki żywności wydają posiłki w rekordowym tempie, a analiza danych Associated Press wykazała gwałtowny wzrost rozprowadzanej żywności w porównaniu z rokiem ubiegłym. Niektórzy rezygnują z własnych posiłków, aby móc nakarmić dzieci, a inni polegają na najtańszej żywności, pozbawionej większości wartości odżywczych.
Przedstawiciele organizacji pomagających walczyć z głodem twierdzą, że nigdy nie widzieli czegoś takiego w Ameryce, nawet podczas Wielkiej Recesji w latach 2007-2009.
Pierwszym miejscem, w którym wielu Amerykanów znajduje pomoc, są lokalne banki żywności, w większości połączone z rozległymi sieciami organizacji non-profit. Mnóstwo żywności transportowanej jest każdego dnia ze sklepów spożywczych i rządowych dotacji do magazynów, a następnie do lokalnych organizacji charytatywnych.
Jednak bardzo wielu osobom proszenie o jedzenie przychodzi z największym trudem.
„Czułem się, jakbym zawiódł” – powiedział 37-letni Aaron Crawford, którego rodzina znalazła się w trudnej sytuacji z powodu utraty pracy, choroby i kończących się oszczędności. „To całe piętno… ten sposób myślenia, że jesteś facetem, który nie jest w stanie utrzymać swojej rodziny… czułem się jak nieudacznik”.
W końcu jednak rodzina zwróciła o pomoc i teraz otrzymują co miesiąc paczki ze świeżą żywnością. Na początku Crawford był zawstydzony, gdy sięgał po jedzenie w banku żywności. Bał się, że spotka tam kogoś znajomego. Teraz patrzy na to inaczej.
„Nie sprawiło to, że jestem złym człowiekiem, fatalnym ojcem lub mężem” – mówi. „Wręcz przeciwnie. Zrobiłem to, co należało, aby upewnić się, że moja żona i dzieci mają jedzenie, którego potrzebują”.
Wiele osób dzieli podobne historie. Ich firmy zostały zamknięte, stracili pracę, skończyły się oszczędności… Ręczne napisy „zamknięte” pojawiały się na drzwiach kolejnych sklepików i restauracji wkrótce po wybuchu pandemii. Wypłaty skurczyły się wraz z redukcją godzin lub zostały całkowicie utracone wraz z zamknięciem firm w momencie, gdy bezrobocie wzrosło do poziomu 14.7 procent, co jest wskaźnikiem niespotykanym od prawie wieku.
Banki żywności niemal natychmiast odczuły presję.
Feeding America, największa w kraju organizacja walcząca z głodem, starała się nadążać za zapotrzebowaniem. Pod koniec marca 20% z 200 banków żywności tej organizacji zagrożonych było wyczerpaniem się zapasów żywności. Chociaż sytuacja została opanowana, to przedstawiciele Feeding America przyznają, że jeszcze nigdy nie wydawali tak dużej ilości jedzenia w tak krótkim czasie – 4.2 miliardy posiłków od marca do października. Organizacja odnotowała średni wzrost liczby osób korzystających z banków żywności o 60% w czasie pandemii: około 4 na 10 to nowe osoby, które po raz pierwszy musiały korzystać z tej formy pomocy.
Analiza danych Feeding America ze 181 banków żywności wykazała, że organizacja rozprowadziła prawe 57% więcej żywności w trzecim kwartale roku w porównaniu z tym samym okresem 2019 roku. Szacują, że liczba osób cierpiących z powodu braku żywności wzrośnie do 1 na 6 osób, z 35 mln w 2019 roku do ponad 50 mln pod koniec tego roku. Konsekwencje są jeszcze bardziej tragiczne dla dzieci – zdaniem organizacji dotykając 1 na 4 dzieci.
Niektóre stany ucierpiały szczególnie mocno: Nevada, mekka turystów, której branża hotelarska, kasynowa i restauracyjna została dosłownie zmiażdżona przez pandemię, przeskoczyła z 20 miejsca w 2018 pod względem bezpieczeństwa żywnościowego mieszkańców, na 5 w bieżącym roku – wynika z raportu Feeding America.
W czterech stanach: Mississippi, Arkansas, Alabamie i Luizjanie oczekuje się, iż do końca roku ponad 1 na 5 mieszkańców będzie odczuwać brak bezpieczeństwa żywnościowego, co oznacza, że nie będą mieli wystarczających pieniędzy ani zasobów, aby zapewnić jedzenie swoim rodzinom.
Trudno jest prosić o pomoc
„Trudno zaakceptować fakt, że trzeba to robić” – mówi Donna Duerr, która regularnie korzysta z banków żywności. Jej mąż stracił pracę, ona przeszła dwie operacje w ciągu dwóch miesięcy i pozostaje niezdolna do pracy. Ma także dwoje dorosłych dzieci, które z powodu pandemii przeprowadziły się z powrotem do domu. Każdego dnia kobieta śledzi lokalne wiadomości pod kątem ogłoszeń o miejscach, gdzie można otrzymać darowizny jedzenia – stara się odwiedzić tyle, ile tylko może i dzieli się jedzeniem z mniej mobilnymi sąsiadami.
56-letnia kobieta, podobnie jak wiele innych osób, staje przed bolesnym wyborem: zapłacić rachunki czy kupić jedzenie.
Pracownicy zarabiający najniższe stawki, wielu z branży usługowej, ponieśli ciężar trudności ekonomicznych. Okazuje się jednak, że nie tylko oni stali się ofiarami pandemii.
We wrześniowym raporcie zleconym przez Food Research & Action Center, organizację walczącą z głodem, stwierdzono, że 1 na 4 osoby zgłaszające, iż nie posiadają wystarczająco jedzenia, zazwyczaj osiągała dochody powyżej 50,000 dolarów rocznie przed wybuchem pandemii.
Największe skutki epidemii odczuły społeczności kolorowych – czarni mieszkańcy i osoby pochodzenia latynoskiego ucierpieli nieproporcjonalnie mocno z powodu wysokiego wskaźnika zgonów, infekcji oraz bezrobocia.
Bezrobocie wśród Latynosów wzrosło tej wiosny do 18.9 procent, więcej niż w jakiejkolwiek innej grupie rasowej i etnicznej – wynika ze statystyk federalnych. Chociaż od tego czasu liczby nieco spadły, wciąż pozostają bardzo wysokie.
Z opracowanego raportu wynika, że ponad 1 na 5 czarnoskórych i latynoskich dorosłych z dziećmi twierdzi, że od lipca 2020 roku czasami lub często nie mają wystarczająco jedzenia. To dwukrotnie więcej niż w przypadku białych i azjatyckich gospodarstw domowych. Okazuje się również, że kobiety, gospodarstwa domowe z dziećmi i osoby kolorowe są najbardziej narażone na głód.
jm