Według opublikowanego właśnie krajowego indeksu, ceny nieruchomości w całym kraju w okresie minionego roku znacząco się podniosły. Wartości domów w okolicach Chicago były w styczniu o 8.9 procent wyższe w porównaniu z tym samym okresem 2020 roku. Wzrost ten był największy od kwietnia 2014 r., kiedy ceny domów w Chicago wzrosły o 10.8% w okresie 12 miesięcy.
Dla porównania - ten sam index S&P CoreLogic Case-Shiller - pokazywał w styczniu ubiegłego roku wzrost o 0.6% w porównaniu do danych za 2019.
Nowe liczby są kolejnym dowodem na gwałtowny wzrost cen na rynku mieszkaniowym w okresie roku. Wpływ na to miało utrzymywanie stóp procentowych na niskim poziomie oraz częstsze zmiany adresów wywołane pandemią.
Chicago w ogonie dużych miast
Według indeksu ceny domów w całym kraju były w styczniu o 11.2 procent wyższe niż w porównywalnym okresie roku ubiegłego. To najwyższy wzrost od lutego 2006 roku. To również oznacza, że mimo znaczącej zwyżki, ceny w wielu innych częściach kraju rosną szybciej niż u nas.
Wzrost wartości domów w Chicago pozostaje w tyle za większością dużych miast USA. Spośród 20 głównych amerykańskich rynków objętych indeksem, aż 15 odnotowało w styczniu dwucyfrowy wzrost - od 10% w Denver w Kolorado, aż do 15.8% w Phoenix w Arizonie.
Tylko jedno z 20 miast w indeksie - Las Vegas z 8.5% wzrostem cen nieruchomości - odnotowało wynik niższy niż Chicago.
„Dane styczniowe potwierdzają pogląd, że pandemia COVID-19 zachęciła potencjalnych nabywców do przenosin z miejskich apartamentów do podmiejskich domów” - napisał w komentarzu towarzyszącym analizie Craig J. Lazzara, dyrektor zarządzający i szef globalnej strategii inwestycyjnej w spółce S&P DJI.
„Zwiększony popyt może oznaczać, że potencjalni kupujący przyspieszyli transakcje, które i tak nastąpiłyby w ciągu następnych kilku lat” - dodał Lazzara.
Zdaniem ekonomistów, którzy monitorują indeks, tak szybki wzrost cen prawdopodobnie nie utrzyma się. Oceniają oni, iż spadnie co najmniej o połowę jeszcze w 2021 r., co i tak będzie dobrym wskaźnikiem.
rj