Porywisty wiatr ogołocił w ostatnich dniach wiele drzew, zasypując nimi przydomowe trawniki. Nauczeni jesteśmy zbierać je do papierowych worków, pojemników i pozostawiać do zabrania przez pracowników miasta. Jest jednak alternatywa: można po prostu zostawić je tam, gdzie spadły.
„Zostawcie liście” stało się ostatnio hasłem zarówno ekologów, jak i miłośników, którzy przedstawiają dowody naukowe, aby podkreślić zalety pozostawiania liści na ziemi.
Odpowiadając na pytanie, dlaczego co roku zbieramy liście, Iza Redlinski, ekolog z Field Museum odpowiada: „W większości wynika to z poczucia estetyki i tego, jak wyobrażamy sobie dobrze utrzymany trawnik”.
Historycy wskazują na przyjęcie się w Stanach Zjednoczonych estetyki „ogrodu angielskiego”, gdzie nieskazitelnie utrzymane trawniki były symbolem zamożności – oznaczało to, iż właściciel nie potrzebował ziemi do uprawy żywności, a także miał zasoby na zatrudnienie siły roboczej do ich utrzymania. Kampanie reklamowe z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku utrwalały w nas chęć posiadania trawnika miękkiego jak dywan, jako idealnego rozwiązania dla amerykańskich właścicieli domów.
"Z socjologicznego punktu widzenia sprzątamy liście, bo nikt nie chce być sąsiadem z nieuprzątniętym trawnikiem" – powiedziała Redlinski, dodając, że z ekologicznego punktu widzenia korzyści tego „bałaganu” przeważają nad zaletami nieskazitelnego podwórka.
Zalety: liście ponownie wprowadzają azot i węgiel do gleby. Redlinski powiedziała, że jesienią przykrywa grządki warstwą liści, zarówno dla składników odżywczych, jak i tłumienia chwastów, dodając, iż wiosną gleba będzie zatrzymywać więcej wilgoci.
Dodatkowo, istnieje wiele rodzajów stworzeń, dla których liście stanowią pożywienie i schronienie, w tym zapylaczy i innych pożytecznych owadów.
Redlinski przytoczyła przykłady małych trzmieli, które zimują w dołkach w ziemi, a liście zapewniają im ochronę przed chłodem, czy świetlików, które należą do owadów składających jaja na liściach. Mięsożerne larwy żywią się zdobyczą znalezioną w ściółce, w tym robakami i ślimakami.
„Kiedy pakujemy liście, pakujemy te owady” – powiedziała. „Jeśli chcesz mieć świetliki, zostaw trochę liści”.
Przyznała, że ten pogląd jest dla wielu t rudny do przyjęcia, bo zaprzecza dekadom narosłych nawyków.
„Mamy dużo do zrobienia” – powiedziała, wyznając, iż sama ulega ogólnej presji grabienia swojego trawnika przed domem, a potem ciągnie liście na podwórko, gdzie rozkłada je u podstaw wiecznie zielonego drzewka.
jm