Amerykanie zdecydowanie nie zgadzają się w kwestii rozwiązań największych problemów w kraju. Poczucie nieufności, niechęci i pogardy wobec osób należących do przeciwnej partii osiągnęło niespotykany poziom. W rzeczywistości zarówno demokraci, jak i republikanie, rozwinęli tak ostrą antypatię do swoich politycznych przeciwieństw, że przekracza to poziom sympatii, jaki odczuwają wobec tych, którzy głosują w ten sam sposób. To właśnie osobiste antypatie, bardziej niż odmienne przekonania polityczne, napędzają podziały w Ameryce.
To wnioski nowego raportu grupy naukowców zajmujących się kwestiami społecznymi na 11 uniwersytetach, którzy dokonali przeglądu literatury z każdej ze swoich dziedzin (nauk politycznych, psychologii, socjologii, ekonomii, zarządzania i komputerowych nauk społecznych), aby stwierdzić, jak nauki społeczne odnoszą się do tematu obecnych podziałów politycznych w Ameryce.
Badanie, które zostało publikowane 29 października w czasopiśmie Science, było współkierowane przez Eli Finkela, profesora psychologii społecznej z Northwestern University, którego obszar specjalizacji obejmuje małżeństwa i relacje międzyludzkie.
Naukowcy twierdzą, że po raz pierwszy niechęć ludzi do ich przeciwników politycznych przewyższa przywiązanie do tych, którzy mają podobne poglądy. Finkel i jego koledzy wskazują na American National Election Survey, które od lat 70-tych ocenia nastawienie wyborców i pokazuje, że poziom sympatii Amerykanów dla ich własnej partii politycznej pozostaje niezmieniony; nie tali się nagle bardziej lojalni ani bardziej sympatyczni wobec tych, którzy podzielają ich ideologie. Ale zwłaszcza od 2012 roku ich uczucia w stosunku od drugiej strony stały się tak zimne, że stanowi to większą siłę niż partyjna lojalność. Badanie NBER z 2020 roku dotyczące dziewięciu zachodnich demokracji wykazało, że Stany Zjednoczone mają najwyższy stopień polaryzacji sposób wszystkich z nich między osobami z przeciwnych partii politycznych.
Zwolennicy jednej partii coraz częściej postrzegają tych, którzy głosują w inaczej, jako nie tylko innych, ale mniej moralnych, niezrozumiałych i mniej godnych zaufania. To połączenie tych czynników sprawia, że podziały są tak ostre. „Nie chodzi tylko o to, że znajdują się w innej grupie” - mówi Finkel. „Są mi obcy, wysoce nielubiani i robią niemoralne rzeczy”.
Oczywiście, wiele z tych przekonań nie ma nic wspólnego z faktami. W 2015 roku badacze zapytali 1,000 respondentów na stronie YouGov, ilu republikanów zarabiało ponad 250,000 dolarów rocznie. Średnia z odpowiedzi wynosiła 38% (tak naprawdę to było 2%.) Osoby biorące udział w ankiecie oszacowały również, że prawie jedna trzecia demokratów to osoby LGBT (w rzeczywistości było to ok. 6%). Opinie były mniej zgodne z rzeczywistością, gdy respondenci odnosili się do przeciwnej sobie partii.
Według badania opublikowanego w Science, te osobiste antypatie wynikają z trzech trendów. Jednym z nich jest rozwój mediów partyjnych i mediów społecznościowych, które umożliwiają ludziom życie w bańkach informacji i opinii, a także sprawiają, że osoby o przeciwnych poglądach wydają się wręcz nienormalne. Inną jest tendencja polityków i elit do identyfikowania i podkreślania kwestii spornych, takich jak aborcja lub prawa LGBTQ, co sprawia, że zwolennicy innych partii wydają się mniej humanitarni i stają po stronie zła, aby zdobyć głosy i zbierać fundusze. „Ze strategicznego punktu widzenia elity polityczne muszą znaleźć sposób na podsycanie nienawiści do opozycji” - mówi Finkel.
Ostatnim trendem jest powstanie „mega-tożsamości”, w której różne cechy osobowości i przekonania utożsamiane są z przynależnością polityczną. „Po raz pierwszy w historii Ameryki imigranci, Afroamerykanie i inne zmarginalizowane społeczności, LGBT podporządkowują się jednej orientacji politycznej” - mówi Finkel. „Ta wielokulturowość i zróżnicowanie jest trudne do zaakceptowania dla niektórych osób, mieszkających od pokoleń w tej samej społeczności wiejskiej, będących Amerykanami pochodzenia europejskiego. Uważają to za coraz bardziej dziwne i niezrozumiałe. W tym czasie przedstawiciele wielokulturowych społeczności mówią: ‘Nie jesteście już tym, czym Ameryka jest obecnie. Też jesteście dziwni, niezrozumiali i anachroniczni’”.
Ta „mega-tożsamość” działa jak religia, w której wyznawcy mają ścisłe zasady włączenia i uważają tych, którzy przestrzegają tylko niektórych zasad, za odstępców. Naukowcy nazywają to zjawisko „sekciarstwem politycznym”.
jm
na podst. time.com