Czy oprogramowanie monitorujące zainstalowane w laptopach i komputerach uczniów pozwala nauczycielom zaglądać do ich domów, nawet wtedy, gdy student nie wyrazi na to zgody?
Pytanie to pojawia się od jakiegoś czasu i okazuje się, że nie jest bezpodstawne. Niektórzy rodzice od jakiegoś czasu wyrażają obawy dotyczące oprogramowania o nazwie „GoGuardian”, które umożliwia nauczycielom obserwację sal lekcyjnych pełnych wirtualnych uczniów.
„Program sprawdza ekrany i ostrzega nauczyciela, jeśli uczniowie robią coś poza zajęciami” - mówi C. Cresswell, prezes organizacji Illinois Families for Public Schools. „Od kilku lat wyrażamy obawy dotyczące GoGuardian”.
Cresswell twierdzi, że potencjalna luka w zabezpieczeniach programu związana jest z ustawieniami w Google Meeting, używanym do prowadzenia zajęć:
„GoGuardian można użyć do włączenia spotkania w Google, a skonfigurowanie pozwala, by kamera i mikrofon działały automatycznie”.
CPS twierdzi, że rozwiązało problem
„Okręg poważnie traktuje kwestie prywatności uczniów” – napisał ich rzecznik w oświadczeniu. „Działaliśmy szybko, gdy dowiedzieliśmy się od rodziców o obawach dotyczących domyślnej funkcji GoGuardian”.
CPS twierdzi, że nauczyciele nigdy nie mieli możliwości włączania obrazu i dźwięku bez pozwolenia użytkownika, a urzędnicy dodatkowo zmienili ustawienia pozbawiając program takiej możliwości.
Nie tylko ten jeden
Na tym jednak nie koniec. Rodzice twierdzą, że GoGuardian jest tylko jednym z wielu programów zainstalowanych w komputerach, z których korzystają uczniowie, a dane przez nie gromadzone budzą obawy.
Na razie nie ma żadnych dowodów, że faktycznie gromadzą one zagrażające prywatności użytkownika dane. Osoby obawiające się jednak takiej ewentualności mogą zastosować najprostsze z możliwych rozwiązań.
“Gdy komputer nie jest używany do nauki, za pomocą kawałka taśmy i papieru można zakleić oko kamery” - mówią specjaliści.