08 kwietnia 2021

Udostępnij znajomym:

Nie tak miało być. Miasto Chicago i stan Illinois wkrótce zauważą znaczący spadek dostaw jednodawkowej szczepionki Johnson & Johnson. Ta okrojona partia, przydzielana przez władze federalne, ma związek z incydentem, do jakiego doszło w jednej z fabryk, gdzie produkowany jest preparat. W wyniku ludzkiego błędu dwa miesiące temu zmarnowano 15 milionów dawek – co dopiero teraz odczują placówki medyczne i sami Amerykanie.

Od kilku tygodni stanowi i miejscy urzędnicy odpowiedzialni za program szczepień informują, że trwa wyścig narodowego programu szczepień ze stale pojawiającymi się nowymi mutacjami koronawirusa. Dotychczas każdego dnia w Stanach Zjednoczonych szczepionych jest około 3 milionów osób. W kwietniu miał być jeszcze większy wzrost dziennych szczepień, głównie za sprawą trzeciej dopuszczonej do obrotu szczepionki – Johnson & Johnson. Tak też miało się stać w samym Chicago, gdzie w nowo powstałych punktach szczepień mała dominować właśnie ta jednodawkowa szczepionka. Zamiary zweryfikowała rzeczywistość.

Spadek w Chicago, spadek w Illinois

Chicago ma otrzymać zaledwie 4,800 dawek szczepionki Johnson & Johnson w przyszłym tygodniu, a to oznacza spory spadek, bo w tym tygodniu do miasta już przyjechało i ma przyjechać w najbliższych dniach łącznie prawie 40,000 dawek. „Myśleliśmy, że w kwietniu będziemy świadkami znacznego wzrostu dziennych i tygodniowych liczby szczepień, ale niestety tak się nie stanie” – mówi burmistrz Chicago Lori Lightfoot.

Podobnie jest na terenie całego stanu – z niespełna 150,000 dawek dostarczonych przez J&J w tym tygodniu, w przyszłym nastąpi gwałtowny spadek. Do Illinois trafi około 18,000. Dostawy Moderny i Pfizera mają być takie jak poprzednio zapowiadano – w tych przypadkach nie będzie żadnych cięć zarówno na terenie miasta, jak i stanu. Biuro gubernatora Pritzkera potwierdziło, że mniejsze dostawy szczepionki J&J to wynik pomyłki, to której doszło w jednym z zakładów biofarmaceutycznych, gdzie produkowana jest szczepionka.

„Ten spadek jest niefortunnym skutkiem błędu podczas procesu produkcji w zakładzie Emergent BioSolutions. Przydziały szczepionki firmy Johnson & Johnson są zmniejszane w całym kraju, ale nie możemy się doczekać ponownego wzrostu produkcji, abyśmy mogli rozszerzyć realizację szczepień za pośrednictwem tej szczepionki” – przekazało biuro prasowe gubernatora J.B. Pritzkera.

Sprawca zamieszania

Powodem całego zamieszania jest ludzki błąd. We wspomnianej fabryce Emergent BioSolutions produkującej szczepionki firm AstraZeneca i Johnson & Johnson w Baltimore doszło do pomyłki.  W lutym grupa pracowników pomyliła składniki obu szczepionek, co doprowadziło do zniszczenia około 15 milionów dawek preparatu firmy Johnson & Johnson. Wiadomo było, że od razu nie wpłynie to na dostawę szczepionek na terenie USA ze względu na zapasy magazynowe. Teraz, wraz z biegiem czasu sytuacja się komplikuje, a dostawy rzeczywiście mniejsze niż zakładano. Mimo wszystko spółka J&J zobowiązała się dostarczyć do końca maja blisko 100 mln dawek preparatu. Wadliwa szczepionka nie trafiła do obrotu, ale mimo wszystko nad sprawą pracują amerykańskie organy kontrolne.

Szczepionka Johnson & Johnson

To, co odróżnia szczepionkę J&J od innych, to liczba dawek. W tym przypadku wystarczy tylko jedna, aby osiągnąć wspomnianą odporność. Dodatkowo jest też łatwiejsza w transporcie i przechowywaniu – skuteczność zachowuje przez 3 miesiące i nie musi być magazynowana w ekstremalnie niskich temperaturach. Szczepionka J&J ma też pewną wadę – niższą niż konkurenci skuteczność wynoszącą niespełna 70 proc., ale wynika to też z rygorystycznych testów na różnych mutacjach wirusa. Produkty Pfizera i Moderny nie były tak wnikliwie badane, ale obie wspominane dwudawkowe szczepionki są skuteczne w około 90 proc.

fk

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor