Detektywi chicagowskiej policji mają problemy z potwierdzeniem historii 2 mężczyzn, którzy twierdzą, że zostali porwani przez ludzi podających się za policjantów.
Według rzecznika policji, detektywi mają poważne zastrzeżenia co do historii rzekomych ofiar, które twierdzą, że zostały porwane w czwartek na północnej stronie miasta.
Ze wstępnego raportu wynika, iż 65-letni mężczyzna i 55-letni mężczyzna czekali w białej furgonetce na czerwonym świetle przy 4000 N. Milwaukee Avenue około godz. 11:40 w nocy, kiedy z innej białej furgonetki wysiadło trzech mężczyzn, twierdząc, że są z policji i pokazując odznaki.
Po wtargnięciu do furgonetki napastnicy rzekomo zakuli w kajdanki i zalepili usta ofiarom i kazali im usiąść z tyłu pojazdu. Dwaj napastnicy wrócili do swojego samochodu, podczas gdy trzeci mężczyzna odjechał skradzioną furgonetką z ofiarami w środku.
65-latek i 55-latek powiedzieli policji, że jeden z napastników ukradł im telefon komórkowy i pieniądze, ale udało im się wyskoczyć z pojazdu i pobiec do stacji przy Czerwonej Linii kolejki przy 95th Street około godz. 1:4 nad ranem. Mężczyźni nie doznali obrażeń i nie wymagali hospitalizacji.
Trwa policyjne dochodzenie.
Rzecznik chicagowskiej policji, Anthony Guglielmi, umieścił wpis na Twitterze około godz. 9:20 rano informując, że na etapie „wczesnego dochodzenia w celu potwierdzenia uzyskanych informacji, detektywi mają poważne obawy co do prawdziwości tego, co zostało zgłoszone policji”.