W poniedziałek rano chicagowska policja zastrzeliła w budynku mieszkalnym na północno-zachodniej stronie miasta, mężczyznę podejrzanego o porwanie.
Policjant po służbie zauważył parę zakutą w kajdanki biegnącą po West Grand Avenue w dzielnicy Belmont Cragin około godz. 6:45 rano. Powiedzieli oni, że byli przetrzymywani w budynku znajdującym się w pobliżu.
Policjant wezwał posiłki, a przybyli na miejsce funkcjonariusze weszli do środka, by sprawdzić, czy wewnątrz nie są przetrzymywane jeszcze inne osoby.
„Doszło do zbrojnej konfrontacji” i zgodnie z oświadczeniem policji, postrzelony został 41-letni mężczyzna, który zmarł po przewiezieniu do szpitala Advocate Illinois Masonic Medical Center. Nikt inny nie odniósł obrażeń.
Na miejscu znaleziono broń. Podejrzany nie miał wcześniejszych kontaktów z policją. Nie wiadomo, jak długo para przebywała w mieszkaniu.
„Wydaje się, że są w porządku, są wstrząśnięci tą sytuacją, ale wydają się być w porządku” – powiedziała sierżant Cindy Guerra, dodając, że według policyjnych ustaleń, do porwania doszło na przedmieściach, nie zdradziła jednak ona więcej szczegółów na ten temat. „Dochodzenie trwa” – powiedziała reporterom na miejscu zdarzenia.
Funkcjonariusz, który zastrzelił podejrzanego, zostanie objęty 30-dniowym obowiązkiem administracyjnym. Biuro Odpowiedzialności Policji przeprowadzi dokładne dochodzenie w tej sprawie.
Monitor