Negocjacje z władzami miasta są w toku, ale przywódcy związku zawodowego chicagowskich nauczycieli ostrzegli, że CTU może zmierzać do strajku.
Wyrazili jednak nadzieję, że uda im się osiągnąć porozumienie w sprawie nowego kontraktu zatrudnienia bez przerwy w pracy.
Najwcześniej do strajku mogłoby dojść 26 września - poinformowała wiceprezes CTU Stacy Davis Gates.
CTU i prawnicy miasta oraz niezależni negocjatorzy próbują dojść do porozumienia w spornych kwestiach, aby przedstawić swoje sprawy w negocjacjach.
Główny miejski negocjator ds. szkół publicznych w Chicago, Jim Franczak pod koniec sierpnia ma przedstawić swój raport, a potem będzie wiadomo, czy strony zaakceptują lub odrzucą jego ustalenia. Prawo stanu Illinois wymaga, aby związek zawodowy odczekał 30 dni po przedstawieniu raportu, zanim odejdzie od negocjacji.
Davis Gates i prezes CTU Jesse Sharkey oskarżyli ostatnio burmistrz Lori Lightfoot o prowokowanie nauczycieli CPS do strajku poprzez zaniechanie przedstawionych w jej kampanii obietnic inwestycji w szkoły publiczne i wybrania zarządu Rady Edukacyjnej.
Lightfoot na początku miesiąca zaoferowała związkowi zawodowemu nauczycieli opiewającą na 300 milionów dolarów zbiorową umowę zatrudnia, w której znalazły się 14-procentowe podwyżki w ciągu pięciu lat. Burmistrz nazwała ofertę „solidną i uczciwą”.
„Mam nadzieję, że wrócą do nas z odpowiedzią opartą na realiach” - powiedziała Lightfoot.
Ale przywódcy związkowi stwierdzili, że w ofercie miasta nie spełniono żądań CTU dotyczących zwiększenia liczby pracowników socjalnych i pielęgniarek, zmniejszenia liczby uczniów w klasach i uruchomienia specjalnych zasobów edukacyjnych.
Sharkey powiedział, że istnieją duże szanse na strajk nauczycieli „drugi w Chicago w ciągu siedmiu lat”.
Ostatnia groźba strajku wisiała nad CPS w maju ub. roku, ale ostatecznie związkowcy zdecydowali o odwołaniu akcji protestacyjnej. Wtedy także byli w trakcie negocjacji nad zbiorowymi umowami zatrudnienia. W 2012 roku strajk związku zawodowego nauczycieli CTU trwał siedem dni.
JT