Chodzi o sondaże prowadzone wśród osób opuszczających punkty głosowania, które są zwykle kluczowym elementem sprawozdań z nocy wyborczej. Do tej pory jako pierwsze określały preferencje wyborców, zanim napływały rzeczywiste, oficjalne wyniki. W tym roku istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że będą one znacząco różnić się od późniejszych, końcowych liczb.
Exit polls w przybliżeniu określają, który kandydat prowadzi i jak głosowały określone grupy demograficzne.
Jednak w tym roku eksperci ostrzegają, że związane z pandemią zmiany w sposobie przeprowadzania tych sondaży sprawią, iż będą one mniej wiarygodne.
Nawet w idealnych warunkach exit polls mogą wprowadzać w błąd. Nie powinny być wykorzystywane do oceny poparcia kandydata w czasie rzeczywistym. Po pierwsze, dane z sondaży wyjściowych mogą - i zmieniają się - w trakcie nocy wyborczej, więc powinniśmy być szczególnie sceptyczni wobec najwcześniejszych danych, zwykle publikowanych około godziny 5 po południu czasu wschodniego (4 pm w Chicago).
Z definicji ta pierwsza fala danych sondażowych jest niepełna: lokale wyborcze są nadal otwarte, a osoby do tego czasu dominujące wśród głosujących mogą się zmienić. Na przykład ludzie, którzy głosują wcześniej w dniu wyborów, są zwykle starsi niż ogół elektoratu, co może trochę wypaczyć te liczby.
Jednak w miarę upływu czasu exit polls stają się znacznie bardziej reprezentatywne dla wszystkich wyborców. Po zamknięciu punktów wyborczych wprowadza się poprawki i otrzymuje najbardziej zbliżone dane, jednak nadal obarczone sporym ryzykiem błędu. W tym roku szczególnie, biorąc pod uwagę, że pandemia radykalnie zmieniła sposób, w jaki przeprowadzamy wybory.
Przede wszystkim znacznie mniej osób głosuje w tym orku osobiście, a exit polls nie biorą pod uwagę wyników głosowania pocztowego. W tym roku jest ono rekordowe - do piątku głosy w ten sposób oddało ponad 93 miliony osób.
Dla przypomnienia, w 2016 roku w wyborach wzięło udział w sumie 139 milionów osób, co stanowiło 60% uprawnionych do głosowania.
Patrząc na te liczby widać, iż w tym roku exit polls dotyczyć będą tylko części wyborców, a na pełne wyniki będziemy musieli poczekać znacznie dłużej.
Wszystko sprowadza się do tego, żeby nie ufać zbytnio exit polls, bo nie będą one bardziej dokładne od regularnych sondaży telefonicznych i internetowych.
Najlepiej poczekać na ostateczne wyniki - nawet jeśli trochę to potrwa.
rj