----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

15 marca 2022

Udostępnij znajomym:

Do czasu przyjęcia dwunastej poprawki w 1804 r. wiceprezydenturę przyznawano temu, kto uzyskał drugą, najwyższą liczbę głosów w wyborach prezydenckich. W ten sposób gwarantowano, że zastępca głowy państwa sam będzie liderem, któremu zaufała część Ameryki. Kiedy jednak polityka partyjna zaczęła zakłócać prawidłowe funkcjonowanie kolegium elektorów, pojawiły się problemy.

Kiedy w wyniku wewnętrznych spięć i walk politycznych w XIX wieku partia republikańska przyznała taką samą liczbę głosów elektorskich Jeffersonowi i Burrowi, zdecydowano się na zmiany. Uchwalono poprawkę do konstytucji, na mocy której prezydent i wiceprezydent zaczęli być wybierani oddzielnie. Doprowadziło to dość szybko do upadku znaczenia tego urzędu.

O ile wcześniej dochodziło do sytuacji, że wiceprezydent stawał się prezydentem, o tyle po zmianach stanowisko to stało się symbolem przeciętności.

W ciągu ponad 200 lat od wprowadzenia dwunastej poprawki tylko dwa razy zdarzyło się, że wiceprezydent awansował bezpośrednio na stanowisko prezydenta w wyniku wyborów – był to Martin Van Buren oraz George H. W. Bush. O pozostałych wszyscy zapominali bardzo szybko.

Dziś wyborem osoby na to stanowisko, podobnie jak całym spektaklem politycznym, rządzą inne zasady. Inne są też oczekiwania. Ale czy rzeczywiście samo znaczenie roli wiceprezydenta się zmieniło się?

Kamala Harris obok Bidena

Po tygodniach spekulacji i oczekiwania, Joe Biden poinformował, że to Kamala Harris będzie osobą ubiegającą się u jego boku o stanowisko wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych z ramienia partii demokratycznej. Jedni uznali to za świetny wybór, inni za niezbyt przemyślany. Jednak największa grupa wyborców uważa, że nie ma to większego znaczenia.

Na to przynajmniej wskazują statystyki. W okresie ostatnich kilkudziesięciu lat kolejne badania opinii publicznej potwierdzały tezę, iż dla zdecydowanej większości osoba kandydująca na stanowisko wiceprezydenta ma znikomy wpływ na decyzje wyborcze. Czy rzeczywiście?

53

Jeszcze niedawno sama ubiegała się o nominację demokratyczną na urząd prezydenta. Dziś jest pierwszą czarną kobietą i pierwszą Amerykanką pochodzenia azjatyckiego, która została nominowana na stanowisko wiceprezydenta dużej partii. Pośród kandydatów na tę pozycję faworyzowanych przez demokratycznych wyborców, Harris wnosi bogate doświadczenie w pełnieniu funkcji publicznych, choć pewne aspekty jej dorobku od dawna wywołują również krytykę.

Od dziesięcioleci zajmuje różne stanowiska publiczne: została wybrana do Senatu w 2016 r., a wcześniej była prokuratorem generalnym stanu Kalifornia i prokuratorem okręgowym w San Francisco. Znana jest jako charyzmatyczna działaczka. Harris i Biden są dość bliscy ideologicznie: oboje zajęli bardziej umiarkowane stanowiska podczas partyjnego prawyborów, chociaż jej dotychczasowe działania w senacie wskazują, że jest bardziej liberalna od swego politycznego partnera.

Nominacja Harris, która nastąpiła po dość długim procesie weryfikacji, to sygnał dla wyborców, że partia demokratyczna angażuje się w sprawy kobiet i czarnych Amerykanów. Poza tym znana jest z dość intensywnego przesłuchiwania urzędników obecnej administracji w ramach senackich komisji wywiadu i sądownictwa, jest też bardzo aktywna w takich kwestiach, jak reforma policji i polityka imigracyjna.

Niedawny udział w prawyborach prezydenckich nie należał do jej najbardziej udanych kampanii. Zyskała niewielkie poparcie, wywołała sporo kontrowersji i zasłynęła z konfrontacji z Joe Bidenem, któremu zarzuciła rasizm w związku z niektórymi działaniami legislacyjnymi sprzed wielu lat. Dziś u jego boku ubiegać się będzie o Biały Dom. Po stronie republikańskiej znana już, ubiegająca się o reelekcję para polityków – prezydent Donald Trump i wiceprezydent Mike Pence.

epa05623785 US Republican presidential nominee Donald Trump (C) shakes hands with running mate Mike Pence (L) as he delivers a speech on stage at his 2016 US presidential Election Night event as votes continue to be counted at the New York Hilton Midtown in New York, New York, USA, 08 November 2016. US businessman Republican Donald Trump has won the US presidential election. Americans voted on Election Day to choose the 45th President of the United States of America to serve from 2017 through 2020. EPA/SHAWN THEW +++(c) dpa - Bildfunk+++

Harris jest trzecią kobietą w historii Stanów Zjednoczonych, która stara się o stanowisko wiceprezydenta z ramienia dużej partii. Wcześniej były to Geraldine Ferraro i Sarah Palin. Jeśli Biden wygra, będzie pierwszą kobietą na tym stanowisku.

Można teraz zastanowić się, czy wybór Kamali Harris jest ważny? To zależy jak na to spojrzymy i jak potraktujemy stanowisko.

Czy wybór VP jest w ogóle ważny?

Kiedyś wiceprezydentów wybierano przede wszystkim po to, by zrównoważyć kandydaturę samego prezydenta. Jednak począwszy od 1992 r. coraz częściej porzuca się ten model na rzecz tzw. „partnerstwa”, czyli kandydaci na najwyższy urząd wybierają tego, kto pomoże w coraz bardziej złożonym procesie zarządzania krajem.

Pogardzani, wyśmiewani

Do niedawna wiceprezydenci nie byli zbyt interesującymi postaciami, a ich stosunki z głową państwa nie były zbyt istotne. Zresztą nie bez powodu. Historycznie rzecz biorąc, wiceprezydenci nie byli politykami z najwyższej półki, często nielubiani lub nawet pogardzani przez prezydenta, wykorzystywani przez partie polityczne, wyśmiewani przez dziennikarzy i opinię publiczną.

Stanowisko wiceprezydenta było tak drugorzędne, że osoby je zajmujące same naśmiewały się z tego urzędu. Zdarzało się też, że wiceprezydenci wykorzystywali swoją pozycję w Senacie, aby podważyć ustawy promowane przez ich prezydenta.

Wspomniana wcześniej równowaga może być geograficzna - kandydat na z północy, jak John F. Kennedy z Massachusetts, wybrał południowca, takiego jak Lyndon B. Johnson. Może być ideologiczna i geograficzna - gubernator Jimmy Carter, konserwatysta z Południa, wybrał liberała Waltera Mondale; Bob Dole wybrał konserwatywnego kongresmana Jacka Kempa, aby zabiegał o cięcia podatków i głosy partii republikańskiej.

Czasami układ taki działał. Ale często nie. Bywało, iż politycy na obydwu stanowiskach traktowali się serdecznie, ale też wrogo. Druga osoba w państwie bywała odcięta od wszelkich działań rządu, zdegradowana do błahych obowiązków lub wysyłana do obcych krajów w mało istotnych, ceremonialnych rolach.

Jeśli kryterium wyboru była równowaga, to chodziło wyłącznie o głosy i gwarantowało to, że wiceprezydent nie będzie brał w niczym udziału. Taki los spotkał niegdyś potężnych senatorów.

Harry Truman był potęgą w Senacie, ale zrezygnował z niego dla wiceprezydentury. Nie był dopuszczany do żadnych informacji, nawet nie wiedział o projekcie budowy bomby atomowej, dopóki nie zmarł prezydent Roosevelt, a Truman został prezydentem.

Lyndon Johnson, potężny przywódca większości w Senacie, przyjmując wiceprezydenturę skazał się na cierpienia ze strony ówczesnego prokuratora generalnego, Bobby Kennedy'ego, prywatnie brata prezydenta.

Nowy model: partnerstwo

Wszystko zmieniło się, gdy kandydat Bill Clinton wybrał senatora Ala Gore'a na swojego współkandydata. Od tamtej pory wiceprezydent zyskał znaczenie i wpływy. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że ostatni czterej wiceprezydenci - zwłaszcza Al Gore i Dick Cheney - mieli większy wpływ na politykę, niż wszyscy ich poprzednicy w historii kraju.

Model partnerstwa stał się ostatnio normą. Prezydenci Clinton, Bush, Obama i Trump komunikowali się ze swymi zastępcami. Przekazali im też znaczną władzę i poważnie traktowali ich projekty. Stanowisko VP zmieniło się, wzrosły też wobec niego oczekiwania Amerykanów.

Idealnie, wiceprezydent powinien być osobą, która mogłaby pomóc w zwycięstwie wyborczym, a później pomóc w rządzeniu. Ale w rzeczywistości znalezienie takiej kombinacji jest bardzo trudne.

Wybór partnera

Kamala Harris jako VP ma szansę być wpływową aktywistką i mieć istotny wpływ na politykę dotyczącą sprawiedliwości rasowej i ekonomicznej - dwie kwestie, na których intensywnie skupiała się w swojej kampanii. Prawdopodobnie będzie musiała poradzić sobie również z nierozstrzygniętymi pytaniami dotyczącymi jej dokonań na zajmowanych stanowiskach. Świadczyłoby to o tym, że jest kandydatem partnerskim.

FILE PHOTO: U.S. Senator Kamala Harris launches her campaign for president of the United States at a rally at Frank H. Ogawa Plaza in her hometown of Oakland, California, U.S., January 27, 2019.  REUTERS/Elijah Nouvelage/File Photo

Nie ulega jednak wątpliwości, iż wybór jej osoby związany jest z ostatnimi wydarzeniami w kraju i ma na celu zapewnienie poparcia wyborców zaangażowanych lub sympatyzujących z ruchem BLM. A to świadczy, iż w podejmowaniu decyzji brano pod uwagę element tzw. równowagi.

Czy pomoże to w odzyskaniu głosów wyborców niezależnych nie jest już takie pewne. Dlatego wybór Joe Bidena spotkał się z tak wieloma różnymi komentarzami i opiniami.

Ale pamiętajmy, iż w 2016 r. wybór Mike`a Pence jako wiceprezydenta też nie był przez wszystkich republikańskich wyborców przyjęty z radością. Jedni zarzucali mu zbytni konserwatyzm i religijność, wskazywali na mało imponujące wyniki z okresu, gdy rządził w Indianie. Inni witali z radością jego legislacyjne doświadczenie i lata spędzone na stanowiskach publicznych, czyli coś, czego brakowało Trumpowi. Pence, podobnie jak w tym roku u demokratów Harris, też był próbą kompromisu.

Wszystko jedno?

W obydwu przypadkach, zarówno cztery lata temu jak i w tym tygodniu, największa liczba osób stwierdziła, iż nie  ma znaczenia kto będzie VP.

Podobnie było wcześniej. Przeprowadzane przy okazji każdych wyborów badania opinii publicznej wskazują, że dla większości wyborców osoba wiceprezydenta nie wpływa na opinię o głównym kandydacie, w znacznie mniejszym stopniu wpływa na nią negatywnie lub pozytywnie. Oto wybrane dane z ostatnich 20 lat:

50

Wybierając partnera do startu w wyborach, kandydaci na prezydenta mogą wziąć pod uwagę geografię, co zdarzyło się w przeszłości kilkukrotnie. Ale strategia ta nie zawsze przynosi zamierzone korzyści. Zdarzyło się kilkukrotnie, iż para przegrała w stanie, z którego pochodził kandydat na wiceprezydenta.

Podczas ostatnich 17 wyborów prezydenckich pięć razy przytrafiło się to demokratom i sześć razy republikanom.

Co ciekawe, kobiety kandydujące w przeszłości na stanowisko wicegubernatora z ramienia głównych partii - Geraldine Ferraro i Sarah Palin - były postrzegane w swoich partiach bardziej przychylnie niż jakikolwiek inny kandydat ubiegający się o to stanowisko od 1968 roku. Wśród wyborców niezależnych, o których głosy zawsze rozgrywa się najbardziej zacięta walka, bywało różnie.

Na podst.: brookings.edu, wsj.com, vox.com, theatlantic
opr. Rafał Jurak

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor