----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

21 listopada 2019

Udostępnij znajomym:

Immanuel Asare przyleciał z Niemiec dwa miesiące temu, by pomagać w odbudowie domów zniszczonych przez huragany w okolicach Nowego Orleanu. Któregoś dnia postanowił odwiedzić innych, niemieckich wolontariuszy przebywających w Chicago. Już drugiego dnia pobytu w naszym mieście trafił do szpitala z raną postrzałową.

“Wiele osób zadaje pytanie - czemu ja? Dlaczego mnie postrzelono?” – mówi Asare leżąc w łóżku w szpitalu im. Strogera i rozmawiając z dziennikarzami – „Ja to widzę inaczej. Dla mnie to część przygody”.

Dobrze, że 20-latek z Niemiec odbiera zdarzenie w ten sposób, bo dla mieszkańców Chicago to kolejny dowód, iż miasto ma wielki problem.

Była to pierwsza wizyta Asare w Chicago. Podróż planowana była od jakiegoś czasu. Poznani przez niego podczas szkolenia w Niemczech wolontariusze wysłani później do Chicago, zaoferowali nocleg podczas weekendowego pobytu.

Pod koniec ubiegłego tygodnia, w czwartek, przyjechał tu więc z Luizjany, gdzie przebywa w ramach wyznaczonych mu zadań. W piątek odwiedził ze znajomym słynną „fasolkę” w Millenium Park i inne, popularne wśród turystów miejsce.

Wieczorem, po pełnym wrażeń dniu udali się do zajmowanego przez kolegę wraz z innymi wolontariuszami mieszkania, by porozmawiać, pograć w karty, etc. Ale około północy zdecydowali się wyjść na zewnątrz.

Na spacer wybrali dzielnicę Bridgeport, która - jak słyszeli - jest bezpieczna i nie stanowi zagrożenia dla pieszego w weekendową noc. Zaledwie 10 minut po wyjściu zauważyli światła nadjeżdżających z naprzeciwka dwóch samochodów. Zatrzymały się one przed gośćmi z Niemiec, w otwartym oknie pojawiła się twarz młodego mężczyzny, w podobnym do nich wieku.

„Skąd jesteście, czego tu szukacie?” – zapytał.

Immanuel nie do końca zrozumiał zadane w slangu pytanie, w końcu angielski nie jest jego pierwszym językiem. Bardziej wyczuł o co chodzi i odpowiedział:

„Nie jestem stąd, nie chcę żadnych problemów”.

Mężczyzna z samochodu coś powiedział, po czym towarzyszący mu kolega zaczął uciekać. Asare zastygł w bezruchu na kilka sekund i zdążył zobaczyć wysiadających z samochodów mężczyzn z bronią palną. W tym momencie odwrócił się i zaczął biec.

Wystrzelone za nim kule dosięgły go jednak, przebijając ramię i znajdującą się w nim tętnicę. Udało mu się dotrzeć do mieszkania kolegów, skąd zadzwonili oni po pogotowie i na policję.

Zabrano go do powiatowego szpitala im. Strogera, gdzie lekarze udzielili pomocy, choć nie wiedzą jeszcze, czy kula dokonała jakiegoś trwałego zniszczenia. Gdy otrzyma od lekarzy pozwolenie, wróci do Niemiec, gdzie rozpocznie rehabilitację.

“Właściwie to wdzięczny jestem, że żyję” – mówi Imanuel Asare.

W miejscu, gdzie doszło do zdarzenia, policja znalazła 5 łusek z pocisków kaliber .40. Nikogo nie zatrzymano i nie aresztowano. Rejon ten znany jest jako granica wpływów dwóch gangów - Latin Kings oraz Satan Disciples.

Asare byl wolontariuszem w Soziale Dienste International, niemieckiej niedochodowej organizacji wysyłającej rocznie kilkadziesiąt osób w różne zakątki świata. W USA aktywna jest od ok. 15 lat, podobnie jak w Południowej Afryce, na Filipinach, w Indiach, Gruzji, Izraelu i Brazylii.

To pierwszy przypadek w historii, by jeden z jej wolontariuszy otrzymał postrzał z broni palnej. W Chicago Soziale Dienste International współpracuje z klasztorem Franciszkanów, który opiekuje się bezdomnymi w schroniskach ulokowanych w dzielnicach North Lawndale, East Garfield Park oraz Pilsen.

W Nowym Orleanie Asare pracował na budowie, przy domach zniszczonych przez huragany. Mówi, że to popularne wśród młodych Niemców, by po ukończeniu średniej szkoły wziąć rok wolnego i wyjechać z kraju, choćby w ramach wolontariatu.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor