Już ponad tydzień minął od tegorocznych wyborów prezydenckich, a mimo wszystko nadal nie znamy stuprocentowego zwycięzcy. Trwa liczenie głosów, ale 47. prezydentem elektem Stanów Zjednoczonych został demokrata Joe Biden. W niektórych stanach (m.in. Georgii) głosy będą przeliczone ponownie. Otoczenie polityczne Donalda Trumpa doszukuje się nieprawidłowości w systemie głosowania – chodzi przede wszystkim o zbyt dużą zdaniem sztabowców ilość kart nadesłanych korespondencyjnie. Są też zastrzeżenia co do prac komisji wyborczych w poszczególnych stanach. Tych zarzutów nie potwierdzają niezależni eksperci, którzy jako reprezentanci poszczególnych organizacji przyglądali się wyborom w Stanach Zjednoczonych.
Raport OAS
Zespół międzynarodowych ekspertów, który obserwował wybory w USA nie stwierdził żadnych nieprawidłowości. Nie ma ich zdaniem dowodów na rzekome oszustwa. Raport Organization of American States (OAS) został przygotowany o oparciu o relacje 28 specjalistów z 13 krajów, którzy obserwowali przebieg wyborów w Waszyngtonie, Maryland, Michigan i Georgii. To o tyle istotne, że dwa ostatnie stany znajdują się w centrum uwagi, a Donald Trump twierdzi, że głosy w nich nie były liczone uczciwie. Republikanin przegrywa obecnie w jednym i drugim stosunkowo niewielką liczbą głosów.
Eksperci przyglądali się kampanii wyborczej, procesowi liczenia głosów, a także spotykali się z politykami, urzędnikami stanowymi i federalnymi. Nie było uchybień proceduralnych. W końcowym raporcie znajduje się informacja, mówiąca o tym, że wybory w USA odbyły się bez zakłóceń i nic nie zaburzyło przebiegu głosowania. OAS zwróciło uwagę, że podczas procesu liczenia próbowano zastraszać urzędników wyborczych i wywierać na nich presję - szczególnie w Michigan, gdzie wzywano ich do zaprzestania liczenia kart nadesłanych pocztą. Część raportu poświęcona jest wyłącznie głosowaniu korespondencyjnemu, które zdaniem obserwatorów z OAS, także nie budziło zastrzeżeń. Mimo wszystko grupa badawcza popiera prawo wszystkich partii politycznych walczących w wyborach do przedstawienia swoich argumentów i dowodów przed właściwymi organami prawnymi - jeśli uważają, że zostały skrzywdzone.
OBWE
Raport ekspertów z OAS pokrywa się z tym, co uważają i co stwierdzili urzędnicy z OBWE (Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie). Obserwatorzy przede wszystkim skrytykowali Donalda Trumpa za jego słowa o oszustwach wyborczych i wezwaniach do wstrzymania głosowania w stanach, w których wyborcy prawdopodobnie poparli demokratę.
„Nikt - żaden polityk, żaden wybrany urzędnik, nikt - nie powinien ograniczać ludziom prawa do głosowania – mówił Michael Georg Link, wysoki urzędnik w tej organizacji..
Szefową misji obserwacyjnej z ramienia OBWE była Polka – po raz pierwszy w historii. „Nie widzieliśmy systematycznego fałszerstwa czy nieprawidłowości” - mówi Urszula Gacek, szefowa misji OBWE badająca proces wyborczy w Stanach Zjednoczonych. Zaznaczyła, że przedstawiciele OBWE byli obecni we wszystkich „swing states”, a przede wszystkim w Pensylwanii, w której zwycięstwo w postaci 20 głosów elektorów prawdopodobnie zapewniło Joe Bidenowi prezydencki fotel.
To właśnie wyniki w stanach niezdecydowanych są przedmiotem sporu. W stanie Wisconsin sztab wyborczy Trumpa domaga się ponownego przeliczenia głosów, w tym momencie Biden ma tam przewagę rzędu 20 tys. Podobnie jest w Georgii - 10 tysięcy głosów różnicy na korzyść demokraty, ale ponowne liczenie w tym stanie jest pewne i potwierdzone ze względu na zbyt małą różnicę – tak stanowi tamtejsze prawo. W kilku innych stanach sztab Donalda Trumpa chce wstrzymać trwające liczenie głosów korespondencyjnych.
O tym, czego dokładnie domaga się otoczenie urzędującego prezydenta na ścieżce sądowej – stanowej i federalnej pisaliśmy tutaj.
fk