Milton Flores oglądał telewizję w niedzielę w nocy, kiedy usłyszał wystrzał przed swoim domem położonym w dzielnicy Logan Square. Kiedy podchodził do okna, jego młodsza córka zapytała: „Co się stało, tato?”
„Nic” – zapewnił ją. „Śpij dalej”.
W tym czasie na zewnątrz mężczyzna umierał z powodu ran postrzałowych w ramię, klatkę piersiową i głowę.
22-letni Alexis Andrade siedział w swoim szarym samochodzie Dodge Challenger, kiedy podszedł do niego napastnik i zażądał oddania pojazdu. Andrade został postrzelony, kiedy szarpał się z bandytą, około godz. 11:50 w nocy.
Postrzelony mężczyzna trafił do Illinois Masonic Center, gdzie potwierdzono jego zgon. Policja poinformowała, że towarzysząca mu kobieta nie została ranna. Napastnik uciekł i odjechał ciemną furgonetką. Został opisany jako czarny mężczyzna, o smukłej budowie ciała, w wieku od 17 do 24 lat i wadze ok. 130 funtów.
To co najmniej drugi przypadek w ciągu minionego weekendu w Chicago, kiedy ktoś zginął podczas napadu i próby kradzieży. W sobotę wieczorem 43-letni Derrick Gholston został zastrzelony podczas wymiany ognia z parą złodziei, z których jeden również stracił życie.
Flores nie był pewien, jak wytłumaczyć śmiertelną strzelaninę przed domem swoim córkom w wieku 7 i 13 lat, ale ostatecznie zdecydował, że nie jest w stanie ich zawsze chronić przed takimi sprawami. Poszedł do pobliskiego sklepu, kupił dla nich słodycze, a potem opowiedział o tym, co się stało.
Mężczyzna od 10 lat mieszka w tej okolicy, ale nigdy nie słyszał strzelaniny z tak bliska. Opisał ten rejon jako bezpieczną, sąsiedzką społeczność, która dba o siebie nawzajem.
"Chcę o tym zapomnieć" - powiedział Flores. "Jesteśmy dobrymi ludźmi. To miejsce jest dobre".
Monitor