Władze miasta rozpoczną w tym roku wydawanie mandatów z fotoradarów osobom, które przekroczą dozwoloną prędkość już o 6 mil na godzinę, licząc na miliony dolarów nowych przychodów, które pomogą załatać miejską dziurę budżetową w wysokości 1.2 miliarda dolarów.
Egzekwowanie nowych przepisów rozpocznie się w marcu, a od 15 stycznia osoby przyłapane na tym wykroczeniu po raz pierwszy otrzymają ostrzeżenie pocztą, co ma przyzwyczaić kierowców do nowych standardów. Kolejne naruszenie skutkować będzie mandatem w wysokości 35 dolarów.
Zmiana dotycząca fotoradarów jest jedną z kilku nowych opłat i podatków, które Lightfoot uwzględniła w budżecie na 2021 rok. Inne zmiany obejmują 3-procentowy wzrost podatku od benzyny na każdym galonie, który wszedł w życie od 1 stycznia. Miasto zainstaluje także 96 nowych parkometrów, co oznacza, że około 750 bezpłatnych dotąd miejsc w centrum miasta, w dzielnicach Lincoln Square, Old Town, Lakeview i innych, będzie wymagało od kierowców uiszczenia opłat za parkowanie.
Zmiana dotycząca przekraczania prędkości i mandatów za fotoradary, część planu administracji na 2021 roku, aby zebrać dodatkowe 38 miliony dolarów z grzywien, konfiskat i kar – wywołała oburzenie społeczności oraz niektórych radnych, ponieważ mandaty mogą mocno uderzyć w mieszkańców najbiedniejszych dzielnic.
Miasto ma prawo wystawiać mandaty kierowcom przekraczającym obowiązujące limity prędkości nawet o 6 mil na godzinę odkąd burmistrz Rahm Emanuel wprowadził program fotoradarów w 2013 roku. Jednak Emanuel nigdy nie wykorzystał tego w pełni. Obecnie osoby przyłapane na przekraczaniu prędkości o 10 mil na godzinę otrzymują mandaty w wysokości 35 dolarów. Mandatami w wysokości 100 dolarów karani są kierowcy przekraczający prędkość o 11 mil na godzinę lub więcej.
Jako kandydatka na urząd burmistrza miasta, Lori Lightfoot obiecała zreformować miejski program kar i opłat, twierdząc, iż jest on regresywny i koncentruje się na generowaniu dochodów, a nie kwestiach bezpieczeństwa.
„Program kamer na czerwonym świetle został sprzedany mieszkańcom Chicago jako rozwiązanie zapewniające bezpieczeństwo publiczne, ale tak naprawdę chodziło o dochody – a te grzywny dotykają nieproporcjonalnie społeczności kolorowe” – twierdziła wówczas Lightfoot.
Wkrótce po objęciu urzędu w 2019 roku burmistrz przeprowadziła za pośrednictwem Rady Miasta szereg reform w miejskim systemie kar i opłat, które zakończyły praktyki zawieszania praw jazdy osobom, które nie opłaciły mandatów parkingowych, zmniejszyły kary za naklejki i stworzyły sześciomiesięczny plan płatności, aby dać osobom zadłużonym więcej czasu na spłaty.
Jednak uzasadniając obniżenie progu prędkości w przypadku mandatów za fotoradary, burmistrz próbowała wskazać różnice między karami za przekraczanie prędkości od wykroczeń niezwiązanych z jazdą (non-moving violations).
„W przeciwieństwie do kar za wykroczenia niezwiązane z jazdą, które dotknęły nieproporcjonalnie czarnych i brązowych mieszkańców Chicago i doprowadziły ludzi do bankructwa, mieszkańcy mają kontrolę nad tym, czy pędzą samochodem czy nie” – mówiła Lightfoot w październiku, po tym, jak Chicago Tribune po raz pierwszy poinformowało o obniżeniu limitów prędkości fotoradarów.
Burmistrz broniła swojego planu, aby rozpocząć wystawianie mandatów kierowcom przekraczającym limit prędkości o 6 mil na godzinę, zapewniając, że "jest to oczywiście kwestia bezpieczeństwa publicznego" i odpierając krytykę, iż zabieg taki ma podłoże finansowe i uderzy w najmniej zarabiających mieszkańców miasta. Lightfoot zapewniła również, że w ubiegłym roku miasto odnotowało więcej "wypadków i zgonów związanych z przekraczaniem prędkości", co wykorzystała na poparcie planu wprowadzenia nowych standardów dotyczących fotoradarów i ukarania tym samym większej ilości kierowców.
"Chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa społeczeństwu" - powiedziała.
jm