----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

09 sierpnia 2023

Udostępnij znajomym:

Przez stulecie, czyli od czasu narodzin nowoczesnego przemysłu drobiowego, kurczak wyprzedził wołowinę i wieprzowinę jako najpopularniejsze mięso na świecie. Według raportu opublikowanego w zeszłym miesiącu przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) oraz Organizację Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), oczekuje się, że w nadchodzącej dekadzie trend ten gwałtownie przyspieszy – i to będzie miało ogromne konsekwencje dla samej planety, dobrostanu zwierząt i rozwoju gospodarczego.

74 miliardy rocznie

Raport ocenia, że obecnie ludzkość hoduje i zabija oszałamiającą liczbę 74 miliardów kurczaków rocznie, a liczba ta wzrośnie do około 85 miliardów do 2032 roku. Dla porównania, liczba bydła mięsnego i trzody chlewnej hodowanych na mięso wzrośnie odpowiednio do około 365 milionów i 1,5 miliarda do 2032 roku.

Kraje o wysokich dochodach stanowią zaledwie 16 procent światowej populacji i 33 procent spożycia mięsa. Ale to szybko się zmienia: konsumpcja mięsa w krajach o wysokich dochodach nie wzrasta i wręcz oczekuje się, że spadnie w ciągu następnej dekady, szybko rośnie w regionach o średnich dochodach, takich jak większość Azji i Ameryki Łacińskiej.

Przypomnij sobie to, co ekonomiści nazywają prawem Bennetta, które mówi, że kiedy ludzie wychodzą z ubóstwa, mają tendencję do odchodzenia od niskoemisyjnych diet opartych głównie na roślinach bogatych w zboża i skrobię, na bardziej zróżnicowaną dietę wysokoemisyjną bogatą w mięso i nabiał, a także owoce i warzywa. W miarę jak kolejne setki milionów ludzi dołączają do globalnej klasy średniej, oczekuje się, że światowa populacja kurczaków wzrośnie do niewyobrażalnych poziomów. 

Świat jest uzależniony od kurczaka

Globalne przejście z mięsa czerwonego na białe można częściowo wytłumaczyć prostą ekonomią: kurczaki przetwarzają paszę na mięso wydajniej niż świnie i bydło, a zatem są znacznie tańsze w hodowli. Inflacja w połączeniu z globalną stagnacją płac sprawia, że ludzie sięgają po tańsze mięso.

Konsumenci i rządy również myślą o zdrowiu i środowisku. Drób i ryby są ogólnie postrzegane jako zdrowsze niż wieprzowina i wołowina, a chociaż produkcja kurczaków i ryb jest okropna dla środowiska, mają one znacznie mniejszy ślad węglowy niż czerwone mięso.

Wszystko to składa się na świat zdominowany przez kurczaki; każdego roku na każdego człowieka na Ziemi zabija się ich ponad dziewięć. Ponieważ są małe, potrzeba ich około 100, aby uzyskać taką samą ilość mięsa jak od jednej krowy.

Jemy tak dużo kurczaków, że niektórzy archeolodzy uważają, że ich kości będą wyznacznikiem naszych czasów. Biliony kości tych ptaków, które pozostawimy przyszłym cywilizacjom, będą z jednej strony świadczyć o naszej pomysłowości w dominacji nad przyrodą w celu produkcji coraz większej ilości mięsa, z drugiej o naszej obojętności na dobrostan zwierząt.

Co zrobiliśmy z kurczakiem

W pogoni za większą ilością mięsa przemysł drobiarski w USA zamienił je w tzw. frankenchickens.

Dzisiejsze kurczaki hoduje się tak, aby rosły niewiarygodnie duże i z zawrotną prędkością, osiągając wagę rynkową w zaledwie sześć do siedmiu tygodni i ważąc pięć razy więcej niż wcześniejsze odmiany Wszystko to spowodowało szereg problemów zdrowotnych. Wiele ma trudności z chodzeniem i spędza większość swojego krótkiego życia siedząc we własnych odchodach, w ogromnych, słabo oświetlonych magazynach z dziesiątkami tysięcy innych ptaków. W ostatnich latach organizacje zajmujące się dobrostanem zwierząt z powodzeniem prowadziły kampanię, aby skłonić duże korporacje do zobowiązania się do lepszego traktowania kurczaków, ale niedawny raport wykazał, że wiele firm albo wycofało swoje zobowiązania, albo nie zgłosiło żadnych postępów.

Być może zaczniemy jeść mniej mięsa... w 2075 roku

Dobrobyt ludzi i cierpienie zwierząt funkcjonują w swoistej, pokręconej symbiozie: Wzrost gospodarczy prowadzi do większej produkcji i konsumpcji żywności, co z kolei skutkuje szybszym wzrostem liczby ludności i dłuższą oczekiwaną długością życia, co z kolei wymaga bardziej intensywnej, przemysłowej hodowli mięsa, aby zaspokoić rosnące potrzeby populacji.

Cykl ten okazał się dobry dla ludzi - znacznie mniej osób jest dziś niedożywionych niż w latach 70., a widmo głodu znacznie się zmniejszyło. Ale ten sam cykl jest katastrofalny dla środowiska i zwierząt.

Raport OECD-FAO spekuluje, że w procesie tym mogą zacząć następować zmiany około 2075 roku. Kraje o średnio-wysokich dochodach będą napędzać wzrost spożycia mięsa do 2040 roku, a następnie kraje o niskich dochodach będą napędzać popyt do 2075 roku. Potem światowy popyt na mięso może zacząć spadać.

Spadek może nastąpić wcześniej ze względu na wiele nieprzewidywalnych czynników, choćby ograniczenia zasobów i środowiska, obaw dotyczących zdrowia publicznego i dobrostanu zwierząt, polityki handlowej i wpływu wielkich hodowli na klimat, którego ekstremalne zjawiska pogodowe mogą z kolei zacząć niszczyć uprawy i hodowle.

Są też choroby odzwierzęce. W ostatnich latach afrykański pomór świń zdziesiątkował chiński przemysł trzody chlewnej, a epidemie ptasiej grypy spustoszyły rynki drobiu niemal na całym świecie.

Czego nauczyliśmy się z systemu żywnościowego opartego na mięsie

To zrozumiałe, że na wzór krajów o wysokich dochodach konsumujących ogromne ilości mięsa, rządy krajów o niskich i średnich dochodach aspirują do osiągnięcia zachodniego poziomu konsumpcji. Ale po latach nauczyliśmy się, że z obfitością taniego mięsa i nabiału wiążą się zanieczyszczenie powietrza i wody, masowe wylesianie, załamanie się bioróżnorodności, chroniczne choroby cywilizacyjne, przyspieszenie zmian klimatu, zwiększone ryzyko pandemii i okrucieństwo wobec zwierząt na ogromną skalę.

na podst. vox.com

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor