----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

06 marca 2025

Udostępnij znajomym:

Wystawa Marco Evaristti w Kopenhadze wywołała oburzenie, które artysta zamierzał wzbudzić, aby zwrócić uwagę na brutalność przemysłu wieprzowego w Danii. Zaczęło się od kontrowersyjnego planu zaprezentowania trzech żywych, młodych prosiaczków zamkniętych w wózkach sklepowych, które miały zostać pozostawione na pewną śmierć głodową. 

Evaristti tłumaczył, że chciał, by społeczeństwo otworzyło oczy na cierpienie zwierząt, które codziennie giną w przemyśle mięsnym. Zgodnie z danymi z Uniwersytetu w Aarhus, w 2020 roku w Danii 23% prosiaczków umierało w pierwszych tygodniach życia, co oznaczało, że każdego dnia ginęło ich ponad 25 000.

Wystawa „And Now You Care? (A teraz już się przejmujesz?) zainaugurowana w kopenhaskiej dzielnicy Meatpacking District spotkała się z natychmiastową falą oburzenia. Politycy określili Evaristtiego mianem zboczeńca, a organizacje zajmujące się ochroną praw zwierząt złożyły zawiadomienie na policję. Artysta nie odwołał się jednak od swojego zamierzenia i wyjaśniał, że celem było ukazanie brutalności przemysłu.

Prosiaczki zniknęły

Jednakże wystawa nie osiągnęła zaplanowanego przez artystę tragicznego finału. Rankiem po inauguracji Evaristti odkrył, że prosiaczki zniknęły. Okazało się, że to członek jego własnego zespołu skontaktował się z przedstawicielem organizacji OASA (Organizacja Przeciwko Cierpieniu Zwierząt), by zabrać zwierzęta.

W rozmowie z The Washington Post Evaristti wyjaśnił, że choć cała sytuacja była dla niego zaskoczeniem, nie zmienił swojej pierwotnej intencji. „Chciałem, żeby te prosiaczki umarły, by ludzie w Danii zobaczyli, jak umiera prosiak” – mówił artysta.

Zgodnie z danymi Duńskiej Rady Rolno-Spożywczej, Dania produkuje rocznie około 28 milionów świń, z czego 90% jest eksportowane. Jednak rosnące zapotrzebowanie na mięso wieprzowe doprowadziło do hodowli świń w coraz większych liczbach, co z kolei przyczyniło się do wzrostu śmiertelności prosiaczków.

Publiczne cierpienie

Wszystko to miało na celu ukazanie brutalnych realiów przemysłu, w którym zwierzęta są traktowane jako towar. Jednak dla niektórych osób związanych z wystawą, jak dla filmowca Caspera Steffensena, dramatyzm tego doświadczenia stał się nie do zniesienia. Steffensen, który początkowo pomagał Evaristtiemu, opisał swoje rozdarcie: „Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo przywiążę się do tych prosiaczków. Moja córka pytała, czy naprawdę muszą umrzeć, a ja powiedziałem jej, że tak, bo musimy pokazać to światu. To złamało mi serce”.

Ostatecznie, po interwencji OASA, Steffensen zdecydował się na szybkie i impulsywne działanie, zabierając prosiaczki z wystawy, aby zapewnić im opiekę. „Podjąłem głupią decyzję, ale jestem z niej dumny” – mówił Steffensen.

Projekt będzie kontynuowany

Zarówno Evaristti, jak i Steffensen podkreślają, że cała sytuacja nie była zaplanowaną akcją marketingową. Dziś obaj planują kontynuować projekt, zamierzając pozyskać ciała martwych prosiaków z jednej z duńskich farm i zaprezentować je w specjalnej szklanej lodówce, aby kontynuować swoją walkę o świadomość społeczną.

„Projekt nie umrze. Chcemy ostrzec Duńczyków, że reszta świata wie, kim jesteśmy. Jesteśmy barbarzyńcami i powinniśmy się wstydzić” – dodał Evaristti.

Prosiaczki, które zostały uratowane przez OASA, czują się dobrze i są w dobrej kondycji, jak zapewnia szefowa organizacji, Valentina Crast.

rj 

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor