Nie było problemów z głosowaniem nad przyszłorocznym budżetem Chicago. Plan wydatków został przyjęty przez Radę Miasta stosunkiem głosów 48-1. Jedynie radny z 32. okręgu Scott Waguespack zagłosował przeciw.
Aby uniknąć wprowadzenia niepopularnej podwyżki podatków i dodatkowych opłat dla mieszkańców, burmistrz Rahm Emanuel swój ostatni projekt budżetu oparł na cięciach wydatków, oszczędnościach kadrowych i spodziewanej nadwyżce z podatków.
W swoim przemówieniu wygłoszonym w zeszłym miesiącu Emanuel, który ustępuje ze stanowiska w przyszłym roku po dwóch kadencjach, skupił się na swojej spuściźnie. Prowadzoną politykę fiskalną miasta bronił koniecznością dokonywania trudnych wyborów.
Burmistrz stwierdził, że w ciągu ośmiu lat udało mu się zmniejszyć deficyt o $538 milionów, dzięki inwestycjom w małe biznesy tworzące miejsca pracy, rozwój sektora technologicznego i turystyki oraz podniesieniu minimalnej stawki godzinowej.
Deficyt strukturalny w nowym budżecie zamykającym się sumą $10.66 miliardów został określony na $98 milionów. W projekcie jest zapis o dochodach szacowanych na $175 milionów ze spodziewanej nadwyżki z TIF (tax-increment-financing).
Co najmniej $97 mln z tej sumy ma trafić na utrzymanie chicagowskich szkół publicznych (CPS). Ponadto burmistrz zaproponował przeznaczenie $25.7 miliona na departament chicagowskiej policji. Z tych pieniędzy mają zostać sfinansowane szkolenia dowódców, detektywów i techników.
Emanuel skupił się także na inwestycjach w chicagowską młodzież proponując przeznaczenie ponad $77 milionów na wydatki na programy dla młodych ludzi. Ma to zapewnić finansowanie programów mentorskich, jak i letnich miejsc pracy dla rekordowej liczby młodych ludzi w Chicago.
"Dzięki temu budżetowi będziemy mogli zapewnić dodatkowych opiekunów-mentorów dla 600 uczniów klas siódmych, co da łączną liczbę 7,800 uczniów w czterech kolejnych latach, którzy będą mogli korzystać z programów mentorskich pięć dni w tygodniu, dziewięć miesięcy w roku" - powiedział Emanuel.
Siedem lat temu Emanuel powiedział, że kryzys fiskalny miasta "osiągnął krytyczny punkt i wielu było przekonanych, że najlepsze dni są za nami" oraz przewidywało, że "Chicago będzie następnym Detroit". Stwierdził, że poprawa była możliwa, bo "mieszkańcy Chicago pokazali determinację i odporność, które określają charakter tego wspaniałego miasta".
Nie wspomniał jednak o rekordowych podwyżkach podatków od nieruchomości oraz dodatkowych opłatach, z którymi musieli za jego rządów zmierzyć się mieszkańcy Chicago, aby pomóc w utrzymaniu finansów miasta.
Burmistrz niewiele mówił o wciąż wysokiej skali przestępczości, ciągłych trudnościach zubożałych dzielnic i ogromnym zadłużeniu miejskich funduszy emerytalnych - problemach, z którymi będzie się musiał zmierzyć jego następca.
Emanuel podziękował swoim sojusznikom w Radzie Miasta za wsparcie podczas głosowań, które wymagały od nich podejmowania trudnych decyzji. "Udowodniliście swoją polityczną odwagę" - powiedział.
JT