Partia Republikańska przejęła kontrolę nad Senatem Stanów Zjednoczonych w wyborach 2024 roku. Kandydaci partii odnieśli zwycięstwa w kluczowych stanach, takich jak Ohio i Zachodnia Wirginia, jednocześnie broniąc swoich miejsc w Teksasie i na Florydzie. Wciąż jeszcze nie wiadomo, kto kontrolował będzie Izbę Reprezentantów (w środę po południu wciąż nierozstrzygniętych pozostaje kilkadziesiąt wyścigów), dotychczas znajdująca się w rękach republikańskich.
Utrata większości w Senacie przez demokratów była rozczarowaniem, biorąc pod uwagę, że wśród 1/3 miejsc poddanych pod głosowanie w tych wyborach, większość należała do demokratów. Partia Demokratyczna liczyła wręcz na przejęcie kilku dodatkowych mandatów, m.in. na Florydzie i w Teksasie, ale ostatecznie nie udało im się tego dokonać. Zamiast tego to to republikanie zdołali rozszerzyć swoją kontrolę nad izbą wyższą Kongresu.
Kontrola Senatu oznacza, że republikanie będą decydować o przebiegu prac w tej izbie, będą mieć kluczowy wpływ na obsadę stanowisk w administracji prezydenckiej oraz obsadę sądów federalnych, w tym ewentualne wakaty w Sądzie Najwyższym.
Nowa konfiguracja Kongresu
Przewiduje się, że Donaldowi Trumpowi uda się przeforsować przez Senat dowolne nominacje, na których mu zależy. Republikanie będą musieli zmierzyć się z takimi wyzwaniami, jak negocjacje dotyczące pułapu zadłużenia federalnego czy wygasające pod koniec 2025 roku cięcia podatkowe z czasów pierwszej prezydentury Trumpa. Eksperci przypominają, że niemal od razu będą musieli zająć się wydatkami rządowymi i podniesieniem limitu zadłużenia.
Przed republikanami stoi również wybór nowego lidera większości w Senacie. Dotychczasowy – Mitch McConell – nie będzie się już ubiegał o tę funkcję. W tym momencie wśród potencjalnych kandydatów są między innymi senatorowie John Thune z Dakoty Południowej, John Cornyn z Teksasu oraz Rick Scott z Florydy. Zwolennicy Trumpa, tacy jak senator Mike Lee z Utah, zdają się odgrywać kluczową rolę w tym procesie.
Senator Lee wezwał kolegów do reform Senatu, domagając się między innymi większej swobody składania poprawek do ustaw i prowadzenia przedłużonych debat. To sygnał, że nowe republikańskie przywództwo może dążyć do odwrócenia trendu koncentracji władzy w rękach liderów partyjnych, jaki obserwowaliśmy w ostatnich latach.
Wyzwania dla nowej większości
Choć republikanie będą mieć większość w Senacie, nie oznacza to, że będą bezwzględnie podporządkowywać się agendzie prezydenta. Eksperci wskazują, że w kwestiach takich jak Bliski Wschód, Ukraina czy Tajwan nie ma pełnej zgody wśród polityków konserwatywnych, o czym świadczą wcześniejsze głosowania dotyczące polityki zagranicznej.
Ocenia się również, że niezależnie od ostatecznego rozkładu sił politycznych w Waszyngtonie, Senat raczej nie będzie w stanie osiągnąć wiele poza zajęciem się kwestiami podatkowymi w ciągu najbliższego roku czy dwóch.
rj