Amerykańskie kobiety, martwiąc się o swoją przyszłość reprodukcyjną przed drugą prezydenturą Donalda Trumpa, zaopatrują się w antykoncepcję awaryjną i pigułki poronne, umawiają na zakładanie wkładek domacicznych, a nawet decydują na sterylizację.
Dostawcy leków aborcyjnych zgłosili wzrost zainteresowania lekami i ich zakupem już w kilka godzin po ponownym wyborze prezydenta elekta Trumpa w zeszły wtorek, pośród obaw, że nowa administracja, Kongres i sędziowie mianowani przez Trumpa mogą ograniczyć dostęp do tych środków.
Aid Access, organizacja non-profit, poinformowała, że odnotowała ponad 16-krotny wzrost próśb o leki aborcyjne następnego dnia po wyborach. Zwykle strona otrzymuje około 600 zamówień dziennie środków poronnych mifepriston i misoprostol – następnego dnia po wyborach było ich 10 000.
Firma Cadence OTC, zajmująca się antykoncepcją awaryjną, również odnotowała wzrost zakupów — pięć razy więcej niż firma zwykle widzi w ciągu tygodnia, w ciągu zaledwie jednego dnia po wyborach.
Wisp, firma zajmująca się telezdrowiem seksualnym i reprodukcyjnym, odnotowała ogromny wzrost próśb o tabletki poronne, a także o antykoncepcję awaryjną, taką jak Plan B, po dniu wyborów.
Sprzedaż antykoncepcji awaryjnej wzrosła o 1 000 procent wśród stałych klientów Wisp w dniu 6 listopada, według dyrektor generalnej firmy Moniki Cepak. Wśród nowych pacjentów Wisp sprzedaż wzrosła o 1 650 procent następnego dnia po wyborach. Opakowania zbiorcze Plan B, znanego również jako pigułka „dzień po”, stanowiły 92 procent wszystkich zakupów antykoncepcji awaryjnej w Wisp w tym czasie.
Ograniczenie dostępu do aborcji
W trakcje tej kampanii wyborczej Donald Trump przyjął bardziej umiarkowany ton w kwestii aborcji, twierdząc, iż zawetowałby wszelkie próby uchwalenia krajowego zakazu aborcji i wielokrotnie mówiąc, że decyzje w tej sprawie powinny być pozostawione stanom, jednocześnie dodając, że zakazy powinny obejmować wyjątki dotyczące gwałtu, kazirodztwa i życia matki.
Ale Trump wielokrotnie podkreślał również swoją rolę w uchyleniu w 2022 r. wyroku Roe v. Wade. Niedawno podczas wywiadu dla Fox News zdawał się nieco wahać w kwestii swojego poprzedniego stanowiska w sprawie potencjalnego ogólnokrajowego zakazu, w którym stwierdził, że zakaz „nie wchodzi w grę”, ale następnie pozostawił rozmowę na ten temat otwartą, mówiąc: „Zobaczymy, co się stanie”.
Zwolennicy praw aborcyjnych przewidują wysiłki mające na celu ograniczenie dostępu do nich ze strony drugiej administracji Trumpa, potencjalnie obejmujące działania mające na celu umożliwienie stanom narzucania zakazów, z którymi walczyła administracja Bidena, lub zakazanie wysyłania mifepristonu pocztą.
Perspektywa takich działań, w połączeniu z zbliżającą się kontrolą Partii Republikańskiej nad obiema izbami Kongresu, sprawiła, że wielu Amerykanów obawia się tego, co mogą przynieść nadchodzące lata dla opieki zdrowotnej w zakresie zdrowia reprodukcyjnego.
Wiele zamówień na antykoncepcję awaryjną za pośrednictwem Wisp, pochodziło od kobiet mieszających w stanach, które wprowadziły zakazy aborcji po uchyleniu orzeczenia w sprawie Roe v. Wade.
Według danych Wisp udostępnionych serwisowi The Hill, dzień po wyborach sprzedaż tabletek antykoncepcji awaryjnej wzrosła o 930 procent w Teksasie, o 730 procent w Indianie i o 133 procent w Oklahomie. Organizacja odnotowała również znaczny wzrost sprzedaży w stanach z surowymi ograniczeniami, takich jak Floryda i Pensylwania, gdzie obecnie aborcja jest dozwolona do 24. tygodnia ciąży z pewnymi wyjątkami po tym okresie. Sprzedaż wzrosła również w stanach, w których aborcja jest łatwo dostępna, takich jak Kalifornia i Nowy Jork, prawdopodobnie dlatego, że kobiety podejmują środki ostrożności, powiedział rzecznik.
Cepak dodała, że zamówienia na aborcję farmakologiczną wzrosły o 600 procent na stronie Wisp między dniem wyborów a dniem po nich, a sprzedaż środków antykoncepcyjnych wzrosła o 50 procent.
„Widzieliśmy bardzo podobną sytuację po uchyleniu Roe v. Wade” — napisała Cepak w e-mailu do The Hill. „Kobiety, po raz kolejny w chwili kryzysu, przejmują kontrolę nad swoją opieką zdrowotną i czują się upoważnione do inwestowania w profilaktyczne zdrowie reprodukcyjne w otoczeniu niepewności i ryzyka”.
Więcej Amerykanek także szukało informacji o tym, jak zdobyć środki antykoncepcyjne lub pigułki poronne, nawet jeśli ich ostatecznie nie kupowały.
Cadence poinformowała o 70-procentowym wzroście ruchu w witrynie następnego dnia po wyborach.
Plan C, organizacja non-profit, która dostarcza informacji o tym, jak uzyskać dostęp do aborcji farmakologicznej, również poinformowała o wzroście ruchu w witrynie po ogłoszeniu wyborów prezydenckich w 2024 r. Według Elise Wells, współzałożycielki i współdyrektorki Plan C, w dniach poprzedzających wybory witrynę odwiedzało od 4 000 do 4 500 osób dziennie. W środę ruch w witrynie wzrósł do 82 200 osób z całego kraju.
„Ludzie obawiają się, że administracja Trumpa nałoży dodatkowe ograniczenia na dostęp do aborcji, potencjalnie nawet całkowity zakaz” — powiedziała. „Chcą być przygotowani, mając pod ręką pigułki na wypadek, gdyby ich potrzebowali”.
Nie tylko tabletki
Niektóre kobiety idą o krok dalej w kwestii środków ostrożności reprodukcyjnych, planując założenie wkładki wewnątrzmacicznej, czyli IUD, lub podwiązanie jajowodów.
Clayton Alfonso, położnik i ginekolog w Duke Health, powiedział The Hill, że w zeszłym tygodniu zauważył „znaczny wzrost” próśb o założenie wkładki wewnątrzmacicznej przed inauguracją prezydencką w styczniu.
„Wiem, że antykoncepcja jest na długiej liście rzeczy, które mogą zostać mi odebrane” – wyraża swoje obawy Megan West, 38-letnia matka dwójki dzieci z Florydy, jedna z osób, która chce jak najszybciej wymienić swoją wkładkę wewnątrzmaciczną po ogłoszeniu wyników wyborów. „Obawiam się, że nie będę mogła wymienić wkładki wewnątrzmacicznej lub nawet gdybym miała do niej dostęp, moje ubezpieczenie nie pokryłoby kosztów nowej wkładki wewnątrzmacicznej”.
Alfonso otrzymał również dwie prośby o sterylizację od pacjentek, które obawiały się, że nie będą mogły poddać się zabiegowi po ponownym objęciu urzędu przez Trumpa – powiedział.
Niektórzy aktywiści na rzecz aborcji obawiali się, że Trump wyegzekwuje ustawę Comstocka, aby powstrzymać dystrybucję leków aborcyjnych. Ustawa uchwalona przez Kongres w 1873 r. zakazywała wysyłania „obscenicznych” materiałów, w tym pornografii lub środków antykoncepcyjnych.
Deirdre Schifeling z American Civil Liberties Union (ACLU), nie sądzi, aby Trump miał prawo do korzystania z tego konkretnego prawa, chociaż zauważyła, że „nie oznacza to, że ludzie wokół niego nie spróbują”.
Powiedziała również, że jego administracja może użyć innych metod, aby jeszcze bardziej ograniczyć prawa reprodukcyjne.
ACLU przewiduje, że administracja Trumpa będzie ścigać pokrycie kosztów antykoncepcji przez Medicaid i finansowanie Planned Parenthood przez Medicaid jako sposób na ograniczenie dostępu.
Dodała również, że istnieje szansa, że nowa administracja spróbuje ponownie zakwestionować zatwierdzenie mifepristonu przez Food and Drug Administration (FDA).
Przeciwnicy aborcji pozwali FDA za zatwierdzenie leku w sądzie w Teksasie pięć miesięcy po uchyleniu w 2022 r. orzeczenia Roe v. Wade. Sędzia okręgowy USA Matthew Kacsmaryk z Północnego Okręgu Teksasu, nominowany przez Trumpa, orzekł, że agencja niesłusznie zatwierdziła lek dziesiątki lat temu.
Zaledwie kilka godzin później inny sędzia federalny wydał orzeczenie w innej sprawie związanej z FDA i mifeprystonem w stanie Waszyngton, które powstrzymało wycofanie leku ze sprzedaży. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który na początku tego roku orzekł, że należy zachować dostęp do leku.
To tylko niektóre ze sposobów, w jakie administracja Trumpa mogłaby ograniczyć prawa reprodukcyjne, ale w przyszłości prawdopodobnie pojawią się również nowe taktyki, twierdzą zwolennicy praw do aborcji.
„Każdy dzień jest dla nich nowym dniem, w którym mogą wymyślić, jak odebrać ludziom ich prawa” — uważa Schifeling.
jm