Wzrost temperatury na Środkowym Zachodzie będzie największym czynnikiem obniżającym produkcję rolną w USA. Autorzy federalnego raportu opublikowanego w ubiegły piątek dotyczącego zmian klimatycznych ostrzegają przed ekstremalnymi upałami stwarzającymi zagrożenie dla zwierząt hodowlanych.
Farmerzy z naszego regionu Stanów Zjednoczonych będą coraz bardziej narażeni na wpływ cieplejszych, wilgotniejszych warunków klimatycznych, co również może doprowadzić do częstszego występowania chorób roślin i większej ilości szkodników oraz zmniejszyć jakość przechowywanego ziarna.
W trakcie sezonu wegetacyjnego, jak wynika z raportu, temperatura na Środkowym Zachodzie będzie wzrastać bardziej niż w jakimkolwiek innym regionie USA.
Bez postępów technologicznych w rolnictwie wysokie temperatury i większe opady mogą zredukować poziom produkcji rolnej na Środkowym Zachodzie do poziomów obserwowanych w okresie spowolnienia gospodarczego w latach 80. ub. wieku.
Federalni eksperci przewidują w raporcie, że spadną plony z głównych upraw w USA. Podkreślają, że aby dostosować się do rosnących temperatur, konieczne będą znaczące inwestycje.
Illinois, wiodący producent soi i wieprzowiny, plasuje się na trzecim miejscu wśród stanów eksportujących towary rolne. Produkty rolne o wartości $8.2 miliarda trafiają do innych krajów.
1600-stronicowy raport National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) sprawdzony przez 13 agencji rządowych i napisany wspólnie z pomocą 300 naukowców - jest prawdopodobnie najbardziej wiarygodnym i kompleksowym badaniem na temat zagrożeń związanych ze zmianą klimatu.
Naukowcy twierdzą, że działalność człowieka zmienia klimat na Ziemi szybciej niż kiedykolwiek we współczesnej cywilizacji, zwiastując kosztowne i, w niektórych przypadkach, zagrażające życiu konsekwencje w każdym regionie.
Ekstremalne warunki pogodowe kosztowały USA blisko $400 miliardów od 2015 roku - dowodzą autorzy raportu. Sezon niszczycielskich huraganów w 2017 roku i katastrofalne pożary w Kalifornii w ostatnich latach zdaniem autorów badań są przykładem żywiołów spotęgowanych zmianą klimatu.
Zdaniem klimatologa stanu Illinois, Jima Angela, który brał udział w przygotowaniu raportu, nie można zapominać o częstszych ulewach i upałach na Środkowym Zachodzie.
"Niektóre z tych rzeczy nie trafiają na nagłówki gazet, ale nadal są znaczące" - powiedział Angel. "W pewnym stopniu odczuliśmy to już w 2012 roku z powodu wielkiej suszy, która wstrząsnęła nie tylko rynkami USA, ale światowymi. Tego rodzaju rzeczy mogą stanowić poważny problem w połowie stulecia”.
Średnia temperatura w Illinois podniosła się o 1.2 stopnia F., a wilgotność wzrosła o 10 do 15 procent w minionym stuleciu. Angel powiedział, że farmerzy starają się dostosować, zwiększając drenaż i sadzenie roślin, które są bardziej odporne na opady i podmycia, mogące powodować erozję gleby.
"Pytanie brzmi, czy potrafią się wystarczająco szybko przystosować” - powiedział Angel.
William Hohenstein, dyrektor programu ds. zmian klimatycznych w Departamencie Rolnictwa (USDA) powiedział, że rząd federalny pomaga rolnikom śledzić warunki suszy.
"Pracujemy nad tym, aby... prognozować suszę. USDA współpracuje również z producentami nasion w celu opracowania nowych odmian roślin, które będą bardziej odporne na suszę. Aby pomóc w poprawie stanu gleby i oszczędzaniu wody, zapewniamy wytyczne za pośrednictwem naszego centrum na Środkowym Zachodzie” - dodał.
Naukowcy w raporcie przytaczają inne skutki, jakie zmiany klimatu mogą spowodować na Środkowym Zachodzie.
Cieplejsze powietrze może również pochłaniać więcej wilgoci, co prowadzić może do częstszych i silniejszych burz. Tymczasem na to nie jest przygotowany starzejący się systemy kanalizacyjny w całym regionie. Naukowcy szacują, że roczny koszt modernizacji przekroczy $500 milionów pod koniec wieku.
Oczekuje się również, że wyższe temperatury doprowadzą do obniżenia jakości powietrza. Gorąca pogoda, która sprzyja powstawaniu smogu, może doprowadzić do 550 przedwczesnych zgonów rocznie do 2050 r. - wynika z raportu.
Brian Urbaszewski, dyrektor programu środowiskowego przy Respiratory Health Association of Metropolitan Chicago, stowarzyszenia zajmującego się chorobami układu oddechowego, powiedział, że obawia się, iż ocieplenie przedłuży okres, w którym możemy zaobserwować podwyższony poziom ozonu, groźny dla osób cierpiących na astmę.
"To wzmacnia potrzebę ograniczenia i pozbycia się zanieczyszczeń, które tworzą ozon" - powiedział Urbaszewski.
Zmiana klimatu stała się polaryzującą i upolitycznioną kwestią w ostatnich latach, czasami stawiającą naukowców przed politykami.
Piątkowy raport, czwarta edycja Narodowej Oceny Klimatu, jest najnowszym federalnym badaniem nad zmianami klimatu. Zgodnie z ustawą Global Change Research Act) z 1990 r. badanie ma na celu ocenę skutków zmian klimatycznych dla środowiska, gospodarki, zdrowia i bezpieczeństwa.
Opiera się on na raporcie z 2017 r., w którym federalni naukowcy stwierdzili, że "jest niezwykle prawdopodobne, że od połowy XX wieku dominującą przyczyną obserwowanego ocieplenia były wpływy człowieka”. Naukowcy twierdzą, że nie ma przekonujących alternatywnych wyjaśnień popartych dowodami.
Wnioski z opublikowanego w ub. piątek badania kwestionuje prezydent Donald Trump, otwarty sceptyk w sprawie zmian klimatu, który wycofał Stany Zjednoczone z Porozumienia Paryskiego, globalnego paktu, celem którego jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. W ub. środę, na dzień przed świętem Thanksgiving, Trump napisał na Twitterze, odnosząc się do fali zimna na Wschodnim Wybrzeżu: “Co się stało z globalnym ociepleniem?"
W poniedziałek prezydent Trump powiedział dziennikarzom, że "przeczytał część" opublikowanego w piątek raportu i stwierdził, że nie wierzy w jego tezy. Prezydent dodał, że inne kraje muszą podjąć działania w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych.
“Musicie wziąć pod uwagę Chiny, Japonię, całą Azję i wszystkie inne kraje, a to [raport] odnosi się do naszego kraju" - powiedział.
Zwolennicy ochrony środowiska i dziennikarze pokusili się o przypuszczenia, że z powodu nastawienia prezydenta Trumpa NOAA opublikowała raport dzień po Święcie Dziękczynienia, kiedy uwaga opinii publicznej jest rozproszona w związku z sezonem przedświątecznych promocji w sklepach.
Rzeczniczka NOAA, Monica Allen, przyznała, że raport został opublikowany "wcześniej niż się spodziewano", ale podkreśliła, że “nie został w żaden sposób zmieniony z powodów politycznych”.
JT