W czasie rozprawy o morderstwo, w której oskarżonym był Antonio Porter, prokuratura wezwała czterech świadków, aby zeznali na temat tego, kto zabił Laymonda Harrisona podczas gry w kości w szkole na południowej stronie miasta.
Jeden po drugim, każdy świadek stwierdził, że Porter nie był strzelcem, wycofując swoje poprzednie zeznania. Kluczowy świadek, nastolatek, twierdził, że został zmuszony przez władze do wskazania Portera. A oskarżony, posiadający nadwagę, nie pasował do opisu sprawcy – którego bezpośredni świadek opisał jako wysokiego i chudego.
Żadne inne zeznania ani dowody, które mogły dowodzić jego winy, nie zostały przedstawione w procesie z 2003 roku. Ale pomimo tego sąd powiatu Cook uznał go za winnego. Mężczyzna zawsze twierdził, że jest niewinny, ale w dalszym ciągu przebywa w więzieniu, odsiadując 71-letni wyrok pozbawienia wolności.
Jednak ostatnie badania DNA rzucają nowe wątpliwości na temat jego udziału w morderstwie.
Strzelec, który zamordował Harrisona, zabrał gotówkę znajdująca się na stole do gry w kości – wynika z relacji świadków. Testy przeprowadzone na banknotach 5-dolarowych, które miał upuścić sprawca, kiedy uciekał, wykazały obecność DNA Harrisona, ale nie Portera.
Adwokat mężczyzny, Kathleen Zellner, powiedziała, że brak jego materiału genetycznego na banknotach jest „ostatnią kroplą” tego, co nazywa zasadniczo nieprawidłową sprawą.
Ale pracownicy biura prokurator okręgowej Kim Foxx, nie zgadzają się z Zellner. W oświadczeniu z ubiegłego tygodnia rzecznik Foxx, Robert Foley powiedział, że urząd przeprowadził „wyczerpującą analizę” i nie zamierza dalej badać roszczeń dotyczących niewinności mężczyzny.
„Przestudiowano i przeanalizowano wyniki DNA, które nie są oczyszczające i nie ma wystarczających nowych dowodów, aby wykazać, że Porter jest prawdopodobnie niewinny tej zbrodni” – powiedział Foley.
W odpowiedzi Zellner stwierdziła, iż planuje dalsze rozmowy z biurem, aby ustalić, czy prokuratura może zmienić zdanie. Jeśli nie, kobieta zapowiada, że jest gotowa walczyć w sądzie.
„Antonio Porter jest niewinny, a jego skazanie jest hańbą” – dodała.
W lutowym wywiadzie dla Chicago Tribune, udzielonym z Stateville Correctional Center, Porter powiedział, iż ma nadzieję, że nowe wyniki DNA ostatecznie doprowadzą do jego uwolnienia. I nadal jest zaskoczony, że został skazany pomimo wszystkich sześciu świadków zeznających na rozprawie – czterech wezwanych przez prokuraturę i dwóch przez obronę – w których wszyscy potwierdzili, że to nie on strzelał.
„Nawet nie pasowałem do opisu” – powiedział Porter.
„To za Doogiego”
28-letni Laymond Harrison został zastrzelony 9 lipca 2002 roku.
Przed śmiercią grał w kości w grupie sześciu osób na werandzie szkoły James Madison Elementry w dzielnicy Grand Crossing. Jeden z uczestników, 16-letni Vernon Andrews wspominał później ten dzień: „Piliśmy i paliliśmy i graliśmy” – podczas zeznań na rozprawie sądowej.
W pewnym momencie podszedł do nich jakiś człowiek i dołączył do gry. Andrews rozpoznał mężczyznę, którego nazywano „Black”, z okolic dalekiego południa, gdzie mieszkała jego matka – powiedział później ławie przysięgłych. W końcu mężczyzna wyciągnął broń i zabrał pieniądze wszystkich graczy. Ale, jak poinformowała prokuratura, napastnik poinformował ich, że to „nie był powód, dla którego tam się znalazł”.
„To jest za Doogiego” – powiedział mężczyzna, zanim nie wystrzelił w Harrisona 9 kul. „Doogie” odnosiło się do Roberta Kisera, który zginął na stacji benzynowej przy 76th Street i South Chicago Avenue w październiku 2001 roku, podobno podczas przebywania z Harrisonem.
Po zabiciu Harrisona, strzelec uciekł z Madison Elementary i wskoczył do czekającego na niego samochodu. Policja rozpoczęła pościg, ale podejrzany uciekł, gdy zepsuł się silnik policyjnego radiowozu.
Świadek zdarzenia, Giovanni Turnipseed powiedział policji, że strzelec był wysoki i chudy. Patrzył na strzelaninę z drugiej strony ulicy i zauważył, że napastnik zbierał pieniądze, gdy uciekał.
Ktoś inny powiedział policji, że Andrews znał zabójcę, ale śledczy mogli porozmawiać z nastolatkiem dopiero kilka tygodni później, kiedy został aresztowany pod zarzutem napadu.
Andrews zdradził policji pseudonim strzelca, którzy umieścili alias w komputerowej bazie danych. W wyniku dopasowania pseudonimu do ludzi w okolicy, gdzie mieszkała matka Andrewsa, policja znalazła Portera.
Oskarżony o morderstwo
Policja aresztowała Andrewsa o godzinie 7 wieczorem w dniu 28 sierpnia. 9 godzin później o 4:15 nad ranem, władze wzięły oświadczenie od nastolatka, który podobno wybrał zdjęcie Portera z przedstawionej mu listy.
Wzmocnieni przez zeznania nastolatka, policjanci przesłuchali innych uczestników gry w kości. Otis Burns wydał oświadczenie i zidentyfikował zdjęcie Portera jako strzelca. Kenneth Brooks i Ricky Cook zrobili to samo.
Porter powiedział później, że był w drodze, aby kupić wino na urodziny swojej matki, kiedy został zatrzymany przez policję i „nigdy już nie wrócił do domu”.
„Jeśli kiedykolwiek stąd wyjdę, pojadę po tę butelkę wina i wypiję z tobą na urodziny” – skierował Porter słowa do swojej matki.
Porterowi wydaje się, że w momencie strzelaniny przebywał w domu swojej matki, ale zapisy rozmów telefonicznych, które mogły udowodnić, że dzwonił w tym czasie do swojej dziewczyny, dawno zaginęły. Mężczyzna wyjaśnił, że nic nie wie o strzelaninie i nie znał Doogiego.
Podczas pobytu na posterunku policji, Porter pamięta powtarzające się rozmowy i ciągle przesłuchania, pomiędzy którymi zasnął.
„Kiedy się obudziłem, zostałem oskarżony o morderstwo” – powiedział.
W raporcie dotyczącym aresztowania, podano informacje o wadze mężczyzny – 235 funtów i wzroście – 6 stóp. Miał 27 lat.
Jego wzrost nie zgadza się z informacjami z Illinois Department of Correction, gdzie podano, że ma 5 stóp i 9 cali wzrostu. Jego matka, Rosemary Porter, zaś twierdzi, że jej syn ma 5 stóp i 8 cali wzrostu. Kiedy reporter Chicago Tribune spotkał się z mężczyzną w więzieniu, ocenił jego wzrost na około 5 stóp i 8 lub 9 cali.
Rozprawa
Prokurator Peter Goutos w czasie przemowy otwierającej na rozprawie obiecał przysięgłym, że usłyszą zeznanie czterech osób, które zidentyfikowały Portera jako zabójcę Harrisona. Ale, ostrzegł ławę przysięgłych, każdy ze świadków jest niechętny do składania zeznań.
Niemal natychmiast sprawa przyjęła zupełnie inny obrót niż się spodziewali oskarżyciele – kiedy tylko wezwano Andrewsa jako pierwszego naocznego świadka.
Andrews zeznał, że oficer groził, że go udusi i uderzy nim o ścianę, jeśli nie wskaże Portera jako zabójcy. Andrews, który miał wówczas 16 lat, powiedział, że był przetrzymywany na posterunku przez wiele godzin, bez szans na porozumienie z matką.
Z miejsca dla świadków, Andrews wielokrotnie nazwał zeznania, które złożył na policji, kłamstwem. Oświadczył, że Porter „tego nie zrobił”. Nastolatek dodał, że policja zmusiła go do zidentyfikowania Portera, a on się temu poddał, aby móc wrócić do domu.
Inni świadkowie również starli się z prokuratorami.
Burns zeznał, że powiedział policji w sierpniu 2002 roku, że bandyta był „chudym mężczyzną”. Brook powiedział, że Porter przypominał bandytę, ale „to nie może być ten facet”. W odpowiedzi detektywi powiedzieli mu, że podejrzany „przytył” – zeznał.
Cook nazwał Harrisona swoim „dobrym przyjacielem” i zeznał, iż chciałby, aby strzelec stanął przed sądem, ale Porter nie był napastnikiem.
W obronie Portera adwokat Benjamin Starks wezwał Ronalda Robisona, gracza, który obecny był podczas zabójstwa, ale nigdy nie zidentyfikował Portera. Na stanowisku dla świadków Robinson powiedział, że Porter jest za niski, aby to on mógł być strzelcem.
Nie mieli powodu do kłamstwa
Podczas argumentów końcowych, prokurator James Lynch powiedział ławie przysięgłych, że wcześniejsze zeznania zebrane przez policjantów mają „taką samą wagę, jak zeznania świadków podczas procesu”.
Część argumentów Lyncha dotyczyła zdyskredytowania własnych świadków oskarżenia. Lynch powiedział ławie przysięgłych, że Andrews „nie lubi służb egzekwujących prawo” oraz prokuratorów w tej sprawie i „nie ma ochoty zeznawać”.
„Chciał ukryć przed wami prawdę” – powiedział Lynch.
Starks bronił Portera twierdząc, że Andrews i inni świadkowie zostali zmuszeni do złożenia fałszywych zeznań na policji.
„Gdzie jest miejsce na uzasadnione wątpliwości? Uzasadnione wątpliwości w tym przypadku to ludzie, od których uzyskano początkowo zeznania, a którzy przybyli tutaj, wstali, rozejrzeli się po sali i stwierdzili ‘Nie, nie widzę tutaj bandyty’” – powiedział. „Świadkowie nie mieli powodu do kłamstwa” – dodał – „szczególnie ci, którzy przyjaźnili się z ofiarą”.
Porter przypomina sobie, że wcześniejsze oświadczenia świadków wydały mu się „tak mało istotne” w porównaniu ze zeznaniami złożonymi na rozprawie, że nie sądził, aby przysięgli mogli uznać go za winnego.
Jednak ława przysięgłych potrzebowała tylko 3.5 godziny, aby powrócić na salę z wyrokiem skazującym. To chwila, w której Porter poczuł się, jakby jego dusza opuściła ciało.
„To jak utrata wszystkiego na raz” – powiedział.
Nowe dowody DNA
W chwili skazania Porter miał małą córkę, która w teraz ma 22 lata. Jego 4-letni wnuk spotyka się czasem z nim w więzieniu.
Mężczyzna był wcześniej skazany za posiadanie skradzionego pojazdu, nielegalne użycie broni i posiadanie marihuany. Od czasu skazania za morderstwo Porter pisze listy do ludzi i organizacji, które mogą mu pomóc.
W kwietniu 2015 roku prokuratura zgodziła się przeprowadzić testy DNA przedmiotów znalezionych na miejscu zbrodni, w tym pary kości, pustej butelki koniaku Hennessy i butelki piwa. Okazało się to jednak bezużyteczne w ocenie sprawy Portera, ponieważ był ograniczony materiał genetyczny.
W sierpniu ubiegłego roku prokuratura zgodziła się na przeprowadzenie kolejnych testów, których zażądała Zellner, tym razem na trzech pozostawionych na miejscu banknotach 5-dolarowych. W styczniu prokuratura otrzymała wyniki testów przeprowadzonych w prywatnym laboratorium, opłaconych przez Zellner.
Porter został wykluczony ze wszystkich wyników badań DNA – poinformowała Zellner.
Prokuratura stanowa otrzymała także inne dowody w tej sprawie. We wrześniu 2003 roku, tuż przed rozprawą, adwokat Portera poinformował o innym podejrzanym, który miał 6 stóp 2 cale lub 6 stóp 3 cale wzrostu i ważył około 200 funtów. Prokuratura odpowiedziała jednak, że była pewna, iż zatrzymano właściwego podejrzanego.
Wyniki testów dają Porterowi nadzieję, ale stara się nie przesadzać z optymizmem.
„Będę krzyczeć i skakać, kiedy opuszczę to miejsce” – powiedział Porter.
Monitor