Opustoszałe i martwe – tak dziś wygląda coraz więcej centrów handlowych w Stanach Zjednoczonych. Część z nich już upadło, a inne są na skraju bankructwa. Na pewno nie pomogła im pandemia, która wpłynęła na zamknięcie wielu z nich. Jednak to nie jedyna przyczyna...
Dla Amerykanów centra handlowe, znane jako „ shopping mall”, przez dziesiątki lat były nie tylko miejscem, gdzie można było zrobić zakupy, ale dla wielu sposobem na spędzanie wolnego czasu oraz pretekstem do spotkań towarzyskich.
W pewnym sensie wielkie centra handlowe to jeden z symboli amerykańskiego snu. Czy to kolejny znak tego, że sen ten kończy na naszych oczach?
Zacznijmy od początku
Historia centrum handlowego zaczyna się w latach 50. ubiegłego wieku, kiedy to Ameryka przeżywała bezprecedensowy boom gospodarczy. Klasa średnia miała więcej pieniędzy do wydania niż kiedykolwiek wcześniej. Ludzie kupowali domy i samochody. W tym samym czasie pojawiła się ustawa prezydenta Eisenhowera o budowie autostrad federalnych, dzięki którym ludzie mogliby dojeżdżać do pracy w miastach, jednocześnie mieszkając na przedmieściach.
W efekcie tych działań liczba mieszkańców przedmieść astronomicznie rosła, ale zaczęło im brakować tego, co socjolog Ray Oldenburg nazwał "trzecim miejscem". W jego modelu „miejscem pierwszym” jest dom; „miejscem drugim” jest praca, a „miejsce trzecie” to takie, gdzie można spędzić wolny czas. I właśnie centra handlowe stały się tym elementem.
Pierwsze centrum handlowe
Otworzyło swoje podwoje 8 października 1956 roku w Southdale Center w Edinie, w stanie Minnesota. W jednym krytym kompleksie, oprócz sklepów, znalazły się także fontanny, instalacje artystyczne, rezerwat ptaków oraz rozległy dziedziniec. Centrum otrzymało bardzo pochlebne recenzje, uznano je atrakcją równą z otwartym rok wcześniej parkiem Disneya. Po wielkim sukcesie w Southdale, centra handlowe zaczęły powstawać na większości amerykańskim przedmieść.
Jak grzyby po deszczu
W 1960 r., zaledwie cztery lata po otwarciu pierwszego, w Stanach Zjednoczonych istniało 4,500 dużych kompleksów handlowych. Oznacza to, że każdego dnia otwierane były co najmniej trzy nowe.
Do 1975 roku stanowiły już 33% całej sprzedaży detalicznej w USA.
W latach 80. rozpoczęła się dla nich złota era. Budowano ich ponad 1,000 rocznie.
W 1986 roku "Consumer Reports" uznało je za jeden z 50 cudów, które zrewolucjonizowały życie konsumentów.
Wokół kompleksów skupiały się życie towarzyskie, kina, miejsca rozrywki, a nawet koncerty. Nastolatki traktowały „shopping mall” jako miejsce, do którego można uciec i spotkać się ze znajomymi. Trend ten został przedstawiony w kultowym filmie "Mallrats".
Mega-mall
Szczyt swojej popularności osiągnęły w 1992 roku, kiedy to nastąpiła ich ostateczna ewolucja w tzw. mega-malle. To właśnie w tym okresie powstało w Bloomington (w stanie Minnesota) pierwsze amerykańskie centrum handlowe o powierzchni 5.6 miliona stóp kwadratowych. Mieściło się tam ponad 500 sklepów, ogromny park rozrywki z 27 atrakcjami, akwarium, kino, a nawet kaplica, w której można było wziąć ślub.
Przynosiło ogromne zyski, a konsumenci byli o 50 proc. bardziej skłonni kupić coś w wypełnionym atrakcjami mega-mallu niż w zwykłym centrum handlowym. W konsekwencji wybudowano kilka kolejnych we wszystkich 50 stanach. Konkurencja i przesycenie rynku okazały się pierwszymi przyczynami powolnego upadku tych kompleksów.
Ten sam schemat
Choć w drugiej połowie XX wieku wybudowano tysiące centrów handlowych o najróżniejszych kształtach i rozmiarach, podstawowy układ centrum handlowego pozostał niezmieniony od 1956 roku. Zwykle są to duże domy towarowe na obu końcach, połączone mniejszymi sklepami pomiędzy nimi. Domy towarowe, takie jak Macy’s, JCPenney, czy Sears, służyły jako główne atrakcje dla pozostałej części kompleksu. Niestety, z czasem przenosiły się do większych, bardziej popularnych centrów, w których było więcej atrakcji, w związku z czym starsze, pozbawione tzw. „kotwic” tonęły.
Internet
W latach 2000. przyzwyczajenia konsumentów zaczęły się zmieniać - chętniej i coraz częściej korzystali z zakupów przez internet. Z biegiem lat było coraz gorzej. Macy's od 2005 roku systematycznie zamyka sklepy. Zlikwidowano większość Searsów, wszystkie sklepy Lord and Tayor oraz Carson. Ogromne pustostany wielkości domów towarowych trudno jest zapełnić, dlatego setki z nich uznano już za martwe.
Przypomnijmy, że w raporcie Credit Suisse z 2017 r. oszacowano, że do 2022 r. jedno na cztery centra handlowe w USA zostanie zamknięte. Weźmy jednak pod uwagę, że przewidywania pochodzą z czasu przed pandemią i w rzeczywistości mogło ich upaść wiele więcej.
Czy centra handlowe mają szansę kiedykolwiek odzyskać swój status w amerykańskiej kulturze? Czy też w post-pandemicznej przyszłości, zdominowanej przez internetowe zakupy, będziemy szukać nowych rodzajów „miejsc trzecich” Czas pokaże.
Nie ma wątpliwości, że obecnie przechodzą one największy kryzys w historii. Od dłuższego czasu likwiduje się je na potęgę w związku z intensywnym rozwojem handlu w sieci oraz zmianą nawyków zakupowych, a wiele marek decyduje się przenosić swoją sprzedaż bezpośrednio do internetu.
Czy za kilka lat pozostaną nam tylko zakupy robione za pomocą myszki na ekranie?
al